16 lipca 2018
Wedrówki piątej doby
To nie było OBE. Jaźń nie odleciała.
Sen mościła sobie. Smacznie ze mną spała.
Dziwne przebudzenie, z nosem tuż przy ścianie.
Miałem zamiar wstać już. Reszta ze mną wstanie?
Nic mnie już nie boli. Włos się nie porusza.
Nigdy w takiej roli nie sypiała dusza.
Uprzedzał mnie wcześniej głos znanych idoli,
że pewnie nie żyjesz, gdy cię nic nie boli!
Ale w piątej dobie - ulga była wielka,
w schorowanej głowie znikła boleść wszelka.
Skąd te błogostany? Trans? Mara? Kabała?
Cały dzień przespany. Sen tak zbawczo działa?
Wiele godzin śniłem. Bez tła i bez akcji.
Wiersz tylko składałem i bez egzaltacji
słowa dokładałem wciąż do poematu,
jak modlitwę - mantrę, płynącą z zaświatów.
Pamiętałem jeszcze, gdy na łóżku siadłem,
anielską opiekę, lub igraszki z diabłem.
Wielki niż nad miastem, leje chmur utworzył.
Mają aberracje w swoich głowach chorzy.
Coś nam myśl zakłóca, coś regeneruje.
Wracam do snu swego. W nim się lepiej czuję.
27 kwietnia 2024
NumerMarcin Olszewski
27 kwietnia 2024
Ulica niebolesnychkb
26 kwietnia 2024
2608wiesiek
26 kwietnia 2024
zgarbiona wiarasam53
26 kwietnia 2024
CancerArsis
25 kwietnia 2024
nie mogę zasnąćYaro
25 kwietnia 2024
zatopiony obrazYaro
25 kwietnia 2024
***eyesOFsoul
25 kwietnia 2024
Adam Zagajewski - pamięćsam53
25 kwietnia 2024
2504wiesiek