5 lutego 2016
pa
Spotykaliśmy się zawsze o tej samej porze, zawsze w tym samym miejscu. To jest gdzieś pośrodku pola walki, na linii kompromisu, w ciasnej kanciapie wybudowanej jakby specjalnie dla złapania oddechu dla mniej wytrwałych. Oboje zdawaliśmy sobie sprawę z grożącego niebezpieczeństwa, co jeszcze bardziej napędzało. A wszystko w piętnaście minut, bo tak mijały się długie przerwy, chyba specjalnie, aby można w ten sposób wzajemnie odseparować nas od siebie. Nie było czasu na zbędne flirty, ciasne pomieszczenie uniemożliwiało też spełnianie bardziej wybujałych zachcianek. Już po kilku dniach wszystko nabrało rytmu uzgodnionego bez żadnych słów negocjacji i przeszło w powtarzalną codziennie rutynę. A nawet po perfekcyjnym osiągnięciu celu z szybkością krótkodystansowca i precyzją łucznika, zawsze powstawał popłoch przy rozdzielaniu elementów ubrania, żeby nie zamienić lub nie włożyć na lewą stronę. Potem tylko jedno krótkie pa; jakże dobrze wiadomo było, że następnego dnia będzie kolejne.
22 listopada 2024
Potrzeba zanikuBelamonte/Senograsta
21 listopada 2024
Drżenia niewidzialnych membranArsis
21 listopada 2024
21.11wiesiek
21 listopada 2024
Światełka listopadaJaga
21 listopada 2024
4. KONTAKT Z RZECZYWISTOŚCIĄBelamonte/Senograsta
20 listopada 2024
FIANÇAILLES D'AUTOMNEsam53
20 listopada 2024
2011wiesiek
20 listopada 2024
3. Uogólniłbym pojęcieBelamonte/Senograsta
20 listopada 2024
Mówią o nich - anachronizmMarek Gajowniczek
19 listopada 2024
Bielszy odcień bieliMarek Gajowniczek