
ais, 21 września 2025
Uginają się krzaki i drzewa 
pod słodyczą, co dały nam nieba
lśnią dojrzale te jędrne kłębuszki
koszyk cały i lepkie paluszki
Soki, dżemy na zimę, mikstury
zmierzch jesienią nie będzie ponury
dwa fotele dwa serca rozgrzane
i bez mikstur są zawsze pijane
Belamonte/Senograsta, 21 września 2025
ryba dąży do początków,
do radosnego pluskania się,
blisko gnicia i pierwszej wyprawy,
zawsze musi być gdzie matka woda
i sprawuje opiekę nad płodem,
płód jest w wieczności
kozioł jest Ojcem, zabierającym Lucyferem,
niesie światło i wytłumia żądze, 
a ma te swoje cele, osiągnięcia, kontrolę
Poskramiam go. Poskramia rybę ona, Chatterley,
chory mąż, opieka nad wrogiem duszy, drugim kozłem
choroba jego jest albo jej nie ma,
pogrzebanie żywcem, został tylko duch
Opiekuństwo, despotyczna pułapka, Fałsz, 
efekt świetlistych uprowadzeń na szczyty gór 
i w mrok ich jaskiń,
plus duma pieniądza i pogarda dla początków 
w wilgotnym stawie, 
dla instynktu bycia razem
spotykają się pycha kozła, oziębłe serce, z dobrem ryby
pycha ryby, wyuzdanie, z dobrem kozła
gdy nie tworzy się państw i więzień tworzy się zasady
bycia razem 
nagich ciał na plaży, papużek, jaszczurek i ryb
gdy się nie zjada i nie poluje, przytula się z sercem
Woźnica, Ryba i Kozioł
Chrześcijanin więc wybierze raczej rybę
Czarnego rumaka
A ciało zmartwychwstanie
Sztelak Marcin, 20 września 2025
Praworządność
i pięścią między oczy,
wyblakłe od powidoków.
Kłaniamy się w pas
psą na krótkich łańcuchach,
już nie warczą, na amen pogodzone
z pustą miską.
Drzewa skazane na śmierć pękają
ze śmiechu, gdy szaleńcy
u ich stóp zakopują nic nie warte
skarby.
Najczęściej to zbiór
pordzewiałych słów i wspomnień
z lepszych żyć.
Skazani na podczłowieczeństwo
wygrażamy pięścią
schowani w najciemniejszym kącie
róży wiatrów.
Na szczęście już jutro
zawiążą nam rzeczywistość na węzeł.
Nie pomoże cięcie, choćby najlepsze,
z całego repertuaru cięć.
Belamonte/Senograsta, 20 września 2025
To dziecko z koszmaru, tuptające bosymi 
nóżkami po podłodze i śmiejące się, to 
mogło być implicytne  wspomnienie 
dziecka, którym byłem. 
Powróciło w noc pełnych nienawiści, 
atakujących się twarzy, w przestrzeni 
bezsnu.
Czego się bała przyszła czy przeszła 
motocyklistka wycofana teraz w siebie?
Ślimak raz wystawia, raz chowa rogi...
Wciśnięty w fotel przez kosmatego potwora, 
drugi ojciec przy szafie, wiem że to nie on, 
boję się, drugi ojciec a kształt ojca - 
potwór wciągający do ściany, gdy biegłem 
za tatą ciemnym korytarzem, 
to chyba był towarzysz podróży - 
dobry Mister Hyde, ten trzeci.
Dzieci dobre nie są.
Wiedzą o ty koty, żaby, psy,
jeśli nie wiedzą to nie żyją, albo 
dowiedziały się i zmarły albo przeżyły 
i są mądre,
a więc nie niewinny anioł jest krzywdzony,
ale zwierzę - 
zwierzę zaś może stać się człowiekiem, 
aniołem, bogiem, demonem -
demoniczny krokodyl, niedźwiedź, słoń, 
człowiek 
podły zabójca podłych - 
Hough!
A ona teraz ma koszmary, że coś się 
wdziera do jej poszerzonego mieszkania 
ze snu
innych żyć, tych prawdziwych ale śpiących.
Lecz piękna kotka robi Meow
przegania ich, przegania świat
zamyka okienko w łazience
chciani, nie chciani intruzi
nienawidzenie pragnienie
Meow
Ja ojca znienawidziłem, chciał zniszczyć 
moją naturalność i wolę.
Nie mam zaufania do jego ducha.
Na pewno każdy, kto mi go przypomina 
będzie znienawidzony.
Ona twierdzi, że go kocha. Że jako dziecko
była nieśmiała, że dzięki niemu pokochała
góry i samotność.
Oni zrobili z nas dziwaków.
jesienna70, 19 września 2025
*
w bezsenne noce
wykradam z nieba
spadające gwiazdy
stukają o dno duszy
jak zielone groszki
może któraś spełni marzenia
wystrzępione na brzeżkach
od nadaremnego używania
*
chciałabym 
zwinięta w kłębuszek
na twojej dłoni
przetrwać tęsknotę 
i smutek
absynt, 19 września 2025
Mówisz o samotności, mściwych ludziach, niezrozumieniu. 
Moralny szantaż, by zatrzymać, założyć kajdany, uzależnić. 
Nikt już nie wierzy w lepszy świat, wciąż wygrywają ci sami, 
splątane macki spasionych pająków, ich puste oczodoły 
i przeżarte chciwością oczy,  oto godny do zawieszenia na ścianie 
obraz. Ponadczasowe dzieło. Majstersztyk. 
Mam jednak mieszane uczucia, widzę, jak patrzysz. 
Oczekiwanie masz wypisane na twarzy. A co ze szczerością? 
Kogo dziś oszukamy? Ruletka, poker, złoty blask whisky?
Zielone sukno jest poplamione, to krew i sperma. Twoja
ulubiona para. Kręci się,  kolorowe żetony i rozbuchany żar. 
Spocone piersi i wyostrzony wzrok. 
Nieważne kto dziś wygra, a kto strzeli sobie w łeb, 
karuzela ruszyła. Ktoś krzyczy, coś liże mi kark, widzę twoje 
wyciągnięte dłonie.  I oczach ten żal.
ajw, 19 września 2025
w zatoce szepczących fal 
cisza dopłynęła pierwsza 
zanim łodzie 
łagodnie dotknęły brzegu 
woda przyjęła ich ciężar 
bez jednego westchnienia 
nawet wiatr nauczył się milczeć 
gdy żagle miękko złożyły się do snu 
czas przycupnął obok 
oddychając spokojem
by cisza 
została w nas na dłużej
__________
Rewa, wrzesień 2025
absynt, 18 września 2025
Wiem, nie lubisz czułości, każdy gest drażni i wyzwala 
agresję, a jednocześnie pobudza, nie zaprzeczaj, że to 
przeciąganie, niedopowiedzenia, zapach skóry i ból, 
wyzwala. 
Przeczytałem chyba wszystko, zakułem się w kajdany, 
ale dalej nie wiem, czy polubię smak rozpylonej żądzy, 
świst bata i rozerwanej ciszy. Czy polubię ciebie. 
Po ostatnim spotkaniu wyrzucono połamane krzesła, 
zerwane sznury bielizny –  porcelana też była, 
czy też fajans. Nie wiem.
Zwykle wracasz, wolniej dochodzisz do siebie, 
żądasz uwagi, seks nie istnieje, kroplówka ratuje twarz.
Gwiazdo tej nocnej zawiei, nawiedzona dziewczynko z bajki, 
nie zapalaj świata tylko dlatego, że chcesz zapomnieć.
Nauczam uczniów by byli posłuszni.
ais, 18 września 2025
Upalny, leniwy poranek nie sprzyjał obowiązkom. Większość mieszkańców wylegiwała się w cieniu nic nie robiąc, poza jedną panną, która wolnym krokiem przechadzała się pomiędzy drzewami. Od pewnego czasu jej serce wybijało miłosny rytm, lecz onieśmielenie paraliżowało ją na tyle, by zwiększyć dystans do ukochanego.
Z tego też względu chodziła przyczajona i obserwowała, co robi wybranek serca do dnia, kiedy zauważyła ją matka i wezwała do siebie.
– Co ty wyprawiasz dziecko?! Chodzisz, jak obłąkane cielę! Nie możesz tak się zachowywać  z powodu jakiegoś chłopaka. – Rzekła zdenerwowana do córki. – Nie zapominaj, że jesteś córką króla i masz zobowiązania wobec rodziny, przyjaciół i poddanych. Po śmierci twojego ojca zapanowało wyczerpujące bezkrólewie i jesteśmy narażeni na ataki. Musisz spełnić swój obowiązek, wyjść za mąż za chłopca z królewskiego rodu i przestać myśleć o zwykłym, ubogim chłopaku. Spójrz na niego, przecież on do ciebie nie pasuje, nie pasuje do naszej rodziny. Otrząśnij się, bo będę zmuszona interweniować.
– Matko, ale ja go kocham… – Panna nie dokończyła, tylko uciekła i schowała się tak, by nikt jej nie znalazł.
Po wielu godzinach, gdy słońce rozlało się  pomarańczowoczerwoną barwą na nieboskłonie, wyszła z ukrycia i pobiegła na wzgórza, skąd mogła dokładnie obserwować mieszkańców wioski. Wypatrywała tylko jednego, tylko jego chciały oglądać jej czujne oczy.
C.Walie* był młodzieńcem o oryginalnej urodzie i charakterze. Zupełne przeciwieństwo rodziny i znajomych królewny. Co z tego, że był inny, jak był imponująco odważny i waleczny. Te cechy charakteru sprawiły, że zyskał jej przychylność. «Tak cię kocham, że bym cię zjadła.» – pomyślała i zaburczało jej w brzuchu.
– Hej, Elzi wybierzesz się z nami na polowanie? – chórem zapytały przyjaciółki, których dziewczyna nie zauważyła, pochłonięta obserwacją ukochanego.
– Jasne, ale  nie ruszajcie pewnego chłopaka, dam wam znać o kogo chodzi. On jest  wyłącznie mój. – Odparła smutno i ruszyła z dziewczynami na łowy.
W ciemnościach rozległ się przerażający ryk.
 
*C.Walie (Capra Walie) — Koziorożec abisyński
 
__
18 września obchodzimy Dzień Pierwszej Miłości
(Konkursowy)
Sztelak Marcin, 18 września 2025
Nie istnieję w realu
jako zbiór jedynek i zer
składający się na wędrujący obraz,
od ściany do ściany.
Pozostają dziury po gwoździach
i jasne plamy, jestem praktycznie rozkrzyżowany
pomiędzy zwrotkami pieśni,
uchodzących za nabożne.
Przynajmniej po ciemnej stronie
ołtarza, gdzie nie płoną ognie ofiarne
a cisza wyżarza niepotrzebne pytania.
Oraz tatuaże z cytatami ze świętych ksiąg,
rzuconych na stos, by oświetlić noc
pełną pośpiesznych kroków.
W nieznane, tam gdzie poniosą
niewidzące oczy. Jednak zdecydowanie
w lewo, w prawo, na wprost.
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
4 listopada 2025
Belamonte/Senograsta
4 listopada 2025
sam53
3 listopada 2025
wiesiek
3 listopada 2025
Yaro
3 listopada 2025
Yaro
3 listopada 2025
Yaro
3 listopada 2025
Belamonte/Senograsta
3 listopada 2025
absynt
3 listopada 2025
sam53
3 listopada 2025
Arsis