Marek Gajowniczek, 20 sierpnia 2023
Gdy nie ma siły by pójść do sklepu
i obiad zjeść w "Grochowiance",
żeby przypadkiem nie ruszyć skrzepów,
na jutro zachować szansę.
,
Catering by się pobliski przydał,
lecz dla nas jest zbyt kosztowny.
Wniosek się w ZUS-ie dostępny wydał -
wynik jest jednak odmowny.
.
Stan nasz nie został pismem stwierdzony
ma wymagalnym papierze,
pozostał niczym nie potwierdzony,
że powinniśmy już leżeć.
.
Niepełnosprawność - rzecz dyskusynja
i w różych okresach zmienna.
Opinia własna bywa niejasna,
gdzie włada wciąż siła ciemna.
.
Sama jest dla nas dobrym przykładem,
jak można żyć z niedowładem.
Bariery stawiać na życia giełdzie
przez które starość nie przejdzie.
.
Lecz na wybory prócz zdrowych - chory
jakoś doczołgać się musi,
by żyć po ludzku - jak do tej pory
przy ZUS-ie, jak przy mamusi.
.
Państwu dziękować. Ręce całować,
bez względu na wymagania,
kiedy czternastka trafia do gniazdka -
wycisza czas narzekania.
.
Dobra Ojczyzna... każdy to przyzna
troszczy się o nas jak może,
a czas jest trudny, groźny, paskudny
i jutro może być gorzej!
.
Primo: Nie szkodzić!
Nic nie dowodzi,
że mądrość z wiekiem przychodzi.
Rząd swoją miarą
traktuje starość,
a ta na wszystko się godzi!
Yaro, 20 sierpnia 2023
patrzysz wprost w oczy to lubię
kłamiesz i to bywa prawdziwe
bo nie potrafisz mówić nieprawdy
wymyślasz historię trudno uwierzyć
jesteś delikatną dziewczyną o niebieskich oczach
kochamy się zawsze po północy czasem w dzień
gdy dotykałem ramiona było dobrze
rozumiałem że w życiu nie ma
lepszej kobiety którą znam
zapalę by zakończyć dzień pełen wrażeń
rankiem uciekasz gdzieś nie pytam dokąd
chyba do pracy na osiem godzin
dawno temu obiecałem dom na wsi
wystarczy jedynie mieszkanie w bloku
na kłamstwach budowany świat
każdy z nas chciałby dobrze
samochód kilka kart i dom
koło domu ogród i basen
jest życie zagadką wierz w to co masz
Adam Pietras (Barry Kant), 20 sierpnia 2023
IV
Fajnie się śledzi wzorki na suficie
Czegoś mi brakuje i to nie jest picie.
Dużo myślę upatrując problemów
W głowie mam kopalnię memów.
Żyję jak Różewicz na sennej prowincji
Chciałbym być Leonardo da Vinci.
Przysiady pompki spacery przyroda
Dzisiaj jest jakaś depresyjna pogoda.
Trenuję samorozwój piszę rymowanki
Wpatruję się w formę meblościanki.
Trochę książek trochę poezji
Dla małolatów jestem super dżezi.
Słucham sobie jak rośnie trawa
To bardzo poważna zabawa.
Czegoś mi brakuje a ja nie mam cierpliwości
Żeby odkryć to dla świadomości.
Raz jest klawo a raz tak sobie
Normalne życie każdy mi powie.
Chciałbym na uniwerek ale nie mam matury
Piszę o tym po raz nie wiem który.
Dużo roboty jeszcze mnie czeka
Zanim zgryzę tego orzecha.
Robię bilans zysków i strat
I chyba jednak mam niezły fart.
Gdy to napisałem jakoś się rozpogodziło
Chciałbym żeby zawsze było tak miło.
Problemem jest nadmiar wewnętrznego chaosu
Mimo że mam wcale niezły kręgosłup.
Czasami już prawie chce mi się płakać
Wtedy zaczynam na skakance skakać.
To w te to we wte ciągle coś się zmienia
Raz pełny power raz od niechcenia.
Ale chyba muszę jakoś się przeszeregować
Nie szukać wiatru w polu czasu nie marnować.
Staram się być jak najlepszej myśli
Może trener coś wymyśli.
Adam Pietras (Barry Kant), 20 sierpnia 2023
III
Więc jest tylko ta struktura
Świata wzniesionego na ludzkich wiórach.
Kraczą kruki eksplodują szelesty
Psychiatrzy robią kolejne testy.
Niektórzy piją niektórzy palą
Czegoś w mózgu mają za mało.
Unosi się woń ciepłego asfaltu
Socrealizm tragiczny i nowe palto.
Ludzie smutni twardzi przygarbieni
Trzeba pilnować swoich kieszeni.
Bić się ze śmiercią jak na człowieka przystało
Tylko jak? Życia ciągle za mało.
Ja mówiąc szczerze chcę umrzeć na starość
Starzenie się sprawia niekłamaną radość.
Jakież przestrzenie i jakież krainy
Odkrywam bez grama kokainy.
Tylko głupi chce umrzeć za młodu
Dla życia tysiąc powodów.
Choć boję się własnego w lustrze odbicia
Z tej ciemności tryska ekstaza życia.
Tam w głębi śmierci coś wielkiego się rodzi
Choć ból nie zawsze prędko przechodzi.
Umocni mnie to co mnie nie zabije
Taką myślą już od lat żyję.
Ekstaza i taniec to ludzki obowiązek
Wspomaga mnie niejeden serdeczny związek.
Adam Pietras (Barry Kant), 20 sierpnia 2023
II
Mówią że sens jest aktem świadomości
A dla mnie to rodzaj kosmicznej uprzejmości.
Wszystko tańczy wszystko wiruje
Kiedy sensu choć trochę poczuję.
Mówią nie szczczęście nie siła
To sens najbardziej życie umila.
Sens to taka prywatna liryka
Po zwojach mózgowych jakoś sobie bryka.
Może to forma imaginatywnej całości
Która do prawdy prawo sobie rości.
Kto to spamięta co ze mnie zostanie
Tego nie wiem pustka na śniadanie.
Ucieszyły mnie na dachu wiatraczki
Kiedy wyciągałem papierosa z paczki.
Karl Jaspers mówił że to kody Transcendencji
Czy to jest tylko w głowie nie rozsądzi Nancy.
Żyjemy dziś w epoce gdy króluje interpretacja
Przynajmniej taka dobiegła mnie informacja.
Więc jak to jest zachodzę w głowę
Najmądrzejszy człowiek mi tego nie powie.
Chciałbym żeby coś było i trwało
Bo im więcej sensu tym bardziej jest mało.
Film możnaby nakręcić z dobrego życia
Z czasem widzę że to lepsze od picia.
Więc gdyby była jakaś pamięć kosmiczna
Może bym lepiej wszystko obliczał.
Mniej spontanu mniej rozpaczy
Mniej krakania jak kruk kracze.
Dzisiaj pół dnia zapobiegawczo zdychałem
Później jakoś zdrowia nabierałem.
Może tak być miało i to było potrzebne
Czy to słowa prawdziwe na pewno zgrzebne.
Tak przypominam sobie moje odloty
Po których rozpoczęły się pieszczoty.
Adam Pietras (Barry Kant), 20 sierpnia 2023
I
To i tamto i co z tego
Nudzi mi się drogi kolego.
Popadłem w jakiś straszliwy schemat
Ten schemat to mój emblemat.
Choć każdy dzień jest nowy
To nie tak samo kolorowy.
Ponoć każdy pragnie szczęścia
Ja chyba wolę tkwić w boleściach.
Unamuno napisał o tragizmie
Będzie w środę i to liznę.
U Wilde'a wróbelek zabarwia różę
Gdy o kolce trąca podbrzusze.
Marzę o sztuce nie byle jakiej
Po to przecież stałem się pędrakiem.
Boję się śmierci boję się katastrofy
Przy myciu zębów włos spada mi z głowy.
O szmerze nie napiszę bo stanę dęba
Pytanie czy to rozkosz czy mordęga.
O życia sensie myśleć mi się nie chce
Bo z trudem zaczynam łapać powietrze.
Stary człowiek i morze - na tym się wzoruję
Ten czy inny autor coś mi sugeruje.
Rano zwątpiłem w istnienie świata
W południe smakowała mi sałata.
Coaching, sukces, wielkie zwycięstwo
Każdy szczegół widzę przez teleskop.
To już tyle kończę zawracać głowę
(Leżeć w łóżku to igrzyska sportowe.)
jesienna70, 20 sierpnia 2023
nocą bezsenny mężczyzna
wędruje od okna do okna
licząc cienie kotów
przemykających wśród
porzuconych samochodów
waży w rękach notes z adresami
wpółzapomnianych kochanek
wspominając skrawki rozmów
i błysk ud spod modnie
skrojonych sukienek
rozmyśla nad przegapionymi
okazjami
nad niepotrzebnym gestem
niepodniesioną w porę rękawicą
czeka na świt
dzień nie próbuje
zeskrobywać z niego spiżu
może patrzeć miastu w oczy
ukradkowo zaciskając pięści
w kieszeniach marynarki
Marek Gajowniczek, 19 sierpnia 2023
Fiksum dyrdum, dyrdum fiksum -
miks półprawdy i matriksu.
Z przerażenia stygnie krew.
.
Kampanijnych szefów Szef
zaczął mówić ludzkim głosem,
że wypleni kłamstw komosę
na granicy i na miedzy,
by nie mogli ruscy szpiedzy
od Wagnera zaproszenia
rozklejać wciąż do znudzenia,
a nowy niemiecki wróg
ognie zapór palić mógł.
.
Postrzelono w bagażniku
pasażera przemytników.
Wolne żarty się skończyły.
Prowokacje są i były.
Kraj dziś większych się spodziewa.
Czołowy liberał - lewak
przebrał wiersza wszelką miarę -
ugiął gałąź pod ciężarem
cytowanej metafory.
.
Fiksum dyrdum - spory chorych
Marek Gajowniczek, 19 sierpnia 2023
O jej wdzięk mogłem zabiegać,
jeśli to jest ona,
ale przegrała w przedbiegach
randka odrzucona.
.
Mimo tego - niepewnego
patrzą na nią czule,
choć się może - nic w ty złego,
nie znamy w ogóle.
.
Lata lecą świat się zmienia.
Braknie dawnych marzeń.
Przywracamy we wspomnieniach
zapomniane twarze.
.
Tak w przypadkowej wymianie
spojrzeń i uśmiechów
odnajdują starsze panie
miłostki bez grzechu.
.
Czy mnie jeszcze dziś pamiętasz?
Ktoś zapytał w messengerze.
Tak! W szczegółach i momentach !
Odpowiadam szczerze.
Marcin Olszewski, 19 sierpnia 2023
Poranek. Toaleta. Śniadanie. Mundur
Szeroki pas, buty z cholewami. Czapka
Wychodzisz z kamienicy. Słońce na twarzy
Okupacja. Nie znasz dnia ani godziny
Władek wyszedł wcześniej. Konserwatorium
Wczoraj ćwiczył w domu na wiolonczeli
Na dzisiejsze zajęcia. Będzie dobrym muzykiem
Niech się stara. Będziemy się z Felą cieszyć
Nieopodal zamieszanie. Stoją budy na ulicach
Krzyki, płacz. Hitlerowskie kolby na ciałach
Podchodzisz bliżej. W środku widzisz Władka
„To mój syn”. Schodzi powoli z ciężarówki
Uścisk. Milczenie. Łzy. Twarda jest tylko skała
Gdybyś przyszedł kilka chwil później. Koniec
Drżenie ciał. „Chodź do domu. Do matki”
Strach i smutek powoli odchodzą w zapomnienie
Powiedzą, Policjant Policji Państwowej. Gdzie honor?
Dzisiaj w mundurze Policji Granatowej? Jest wybór?
Nigdy nie ma łatwych wyborów. Jest życie. Praca
Nakaz powrotu do służby pod karą śmierci. I syn
Uratowanie mu życia
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
14 października 2024
zgodnieYaro
14 października 2024
To ma być kaszka?Jaga
14 października 2024
Laranjasam53
14 października 2024
1410wiesiek
14 października 2024
Jesień - niby kolorowo,Eva T.
14 października 2024
112Marek Gajowniczek
14 października 2024
OgromBelamonte/Senograsta
13 października 2024
Jesień zaczyna się wierszemsam53
13 października 2024
W deszczu spadających ptakówArsis
13 października 2024
Lustrovioletta