Poetry

magda p
PROFILE About me Friends (13) Poetry (39)


magda p

magda p, 3 july 2013

Zatrzymaj się

Chcę już zapomnieć
o mokrym śnie
w którym się chowasz
z którym się wiążesz
i zostajesz sam
coraz częściej sam
 
Przecież grzech
to tylko proteza sumienia
zawsze do odjęcia
zawsze do przebaczenia
 
Dlaczego więc odchodzisz
w ciemność
odczytujesz tajne kroniki
opadającą linię szczęścia
aż do bezradności
aż do szaleństwa


number of comments: 2 | rating: 8 | detail

magda p

magda p, 24 may 2015

Resztki

"Jesień już panie a ja nie mam domu"
                Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki
 
Ech, panie, przetacza się listopad,
poranki dzwonią chłodem, ciągną ulicami mgły,
zamiast oczu tylko kulawe kieliszki,
a w mokrym korytarzu nawet psa z kulawą.
 
Ech, panie,  boli mnie ta młoda jesień,
narywa w kościach, jak wiatr przesypuje się liśćmi
klei pajęczyną teraz już tylko czekać na koniec
biały jak śnieg lekki jak piach


number of comments: 2 | rating: 6 | detail

magda p

magda p, 24 may 2015

Ślady

kolejny dzień biały jak śnieg
czysty jak śnieg zapada się
z ciszą w zaułkach prześcieradła
i osobną na dłoni
 
można mylić drogi i oddechy
odpoczywać  na kupie gruzu
w załamaniach światła
 
wzrok podnosi przestrzeń
i próbuje zamknąć usta
patrzę w niebo
 
a tam tylko piasek
całe tumany
pył


number of comments: 2 | rating: 4 | detail

magda p

magda p, 24 may 2015

Droga Mleczna

moje miasteczko
rozrasta się na wszystkie strony 
rozkłada na pagórkach 
  
krzyczy neonami billboardami 
falujące tłumy są jak przypływy i odpływy 
  
wieczór wydzwania litanię 
wymiata ulice ze śladów stóp
 
oddaje mi je czyste i mokre 
ten widok zawsze chwyta 
za serce
  
nocą czasami w oknach
można dojrzeć 
daleki blask


number of comments: 2 | rating: 4 | detail

magda p

magda p, 28 may 2015

Uziemione

 


łatwo przywiązujemy się do miejsc
pamięć razem ze światłem
zanika w zieleni i czeka
na brzegu nocy
 
zapuszczamy korzenie 
ciało spływa sokiem
poddaje się delikatnej torturze
pomiędzy palcami można wyczuć
miękką skórę
jeszcze kruchą i wilgotną
 
rośniemy wszędzie
kruszymy betonowe płyty
rozsiadamy się na liniach pęknięć
jak ptaki na przewodach
 
zwykłe chwasty
które dorastają wam
ledwo do pięt


number of comments: 2 | rating: 2 | detail

magda p

magda p, 25 july 2013

Wrażenia


Powietrze śpiewa od upału. Asfalt zakwita czerwienią
na nogach. Godziny umierają w twoich oczach
i uśmiech staje się za lekki, nawet wtedy
gdy patrzymy na jaskółki szalejące za oknem.
 
Lato kusi zapachami. Miedzy nami jest ostatnio
bardzo cicho. Rozdziawione bramy kamienic
rezonują, czekając na tajemnicę.


number of comments: 1 | rating: 9 | detail

magda p

magda p, 26 january 2018

Solilokwia

Już po solilokwium, więc pozwól mi zasnąć,
ukryć pamięć w wierszach, obmyć brzegi rzeki
z popiołu, a we mnie sen wzrośnie jak ziarno.
 
Zatęsknię za wizją tak jak ból realną
i połączę nasze uśpione sylwetki.
Już po solilokwium, więc pozwól mi zasnąć.
 
Gubi wyrazistość błękitne wahadło,
czas w oczach zamiera na mgnienie powieki, 
z popiołu sen we mnie wyrasta jak ziarno.
 
Czytasz z mojej ręki, cicho przenikają
pomiędzy palcami twe kruche kosteczki.
Już po solilokwium, więc pozwól mi zasnąć.
 
Styczeń prószy śniegiem, dom pachnie herbatą,
nigdy nie wiadomo, skąd do mnie przychodzisz,
z popiołu powstajesz czy wzrastasz jak ziarno.


Zapach cię prowadzi drogą zakazaną 
chowasz się w narracji jak w ciepłej pościeli.
Już po solilokwium, więc pozwól mi zasnąć,
niech biały wiersz w tobie wyrośnie jak ziarno.


number of comments: 1 | rating: 4 | detail

magda p

magda p, 3 july 2013

Banita

opuściłeś to miasto
o atmosferze gęstej
od wzlotów i upadków
gdzie gorset luterańskiej
surowości
rozpiera frywolna fantazja
 
 
czy tylko dlatego
że bałeś się żyć i umierać
na tym samym skrzyżowaniu dróg

 
dlaczego teraz
zamiast biec
i upadać ze zmęczenia
w zawsze rozwarte ramiona horyzontu
 
wracasz
kluczysz krętymi uliczkami


number of comments: 1 | rating: 4 | detail

magda p

magda p, 10 march 2024

U(ś)cisk

Mamie

jeszcze przed chwilą byliśmy gotowi
na zmianę, potem już tylko na śmierć,
na dławienie się jogurcikiem,
tabletkami, powietrzem.

miasto zasypiało, ja nie mogłam,
czołgałam się do świtu.
lęki odbijały się od żeber
i zastygały jak frazy wzdłuż kości.

miejski szpital, brudne miejsce kresu.
marzec utrwala ślady i rani utratą.
teraz już nie wiem, czy przez
ośnieżone kartki usłyszysz mój głos,
czy wszystko przesypie się w popiół.


number of comments: 0 | rating: 3 | detail


  10 - 30 - 100




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1