magda p, 23 april 2013
nie pamięta porodu jej brzuch
był od zawsze pusty przecież
kształt główki nie pasowałby
do obrzmiałych sztywnych rąk
nie pamięta żeby gładziła policzki
i lniane włosy opadające na czoło
nie pamięta karmienia pocałunków
tulenia do piersi zmiany pieluch
w tej ciszy która ją otacza
ze wszystkich stron nie zapisał się
odgłos niczyich kroków ślad
genotypu kształt stóp płacz
magda p, 19 april 2013
rosły wszędzie
kruszyły betonowe płyty
rozsiadały się na liniach pęknięć
jak ptaki na przewodach
nie chciał całe życie mieszkać
pod tym samym numerem
na tym samym piętrze
patrzeć na starość
od dołu zza szyby
lepiej uciec przeczekać
choćby w otwartej bramie wybrać
zimny cichy korytarz wilgoć
pamięta smród ziemniaków
strach skaczący z oddechem
rosnący z pożądaniem
chwasty rosły wszędzie
magda p, 20 april 2013
leniwe południe rozpala się w powietrzu
słychać tylko szelest traw i czyjś śmiech
delikatnie nacinający ciszę
łąka jak pochodnia krwistoczerwona
płonie makami upał dzwoni w uszach
już czas już czas już czas
głośny dźwięczny śmiech
gdzieś w margerytkach
skacze po koszyczkach kwiatów
kuszący i gorący szept
przywiera do resztek wilgoci
w pożółkłej darni
teraz
wystarczy tylko jeden krok
półobrót skręt lub nawet drobny gest
żeby pękło niebo
czas zatrzymał się pośród grzmotów
błękit spłynął strugami deszczu
na rozpaloną łąkę
pod moim oknem
magda p, 19 august 2015
kiedy pierwszy raz umierała
powietrze było rozedrgane
jej twarz w smutku w uśmiechach
rozpoznawalna
pustka jeszcze nie taka przeraźliwa
ból oswojony
łasił się do szczupłych nóg
Dostojewski Kafka zamiast poduszki
wszystko na swoim miejscu
czyste poukładane do polubienia
do oswojenia
teraz nie ma nawet rozpaczy
twarzy nikt już nie poznaje ja też
umykam wstydliwie przed jej spojrzeniem
znajomi odfrunęli
zrobiło się cicho
magda p, 17 january 2018
To jeszcze nie mój czas i nie moje miejsce,
choć kołysze mną noc, mruczy do snu wierszem:
Miałaś odejść, a trwasz, przeciekasz przez palce,
przez dźwięk, ciepły oddech i bezpłodne serce,
przez wymarłe oczy, zwijające przestrzeń.
Tak, to nie jest twój czas i nie twoje miejsce.
Na mojej tęsknocie tańczą baletnice,
gną się jak topole na styczniowym wietrze,
Miałam odejść, a trwam, przeciekam przez palce.
Zaśnieżoną drogą wiodą dwa księżyce,
skaczą po kałużach, tną cienie jak ostrze,
ale to nie jest mój czas i nie moje miejsce.
Czołgam się do świtu przez białe ulice,
jestem i nie jestem, marszczy się twarz w lustrze.
Miałam odejść, a trwam, przeciekam przez palce.
Cieszyn, Bobrek, Małe i Wielkie Kończyce,
melodia tamtych nazw w pamięci się zatrze,
To jeszcze nie ten czas i nie moje miejsce.
Nie odchodzę, trwam, przeciekam przez palce.
magda p, 5 may 2013
jest na początku drogi
przed nim promienie
jasne we włosach
ledwie dotykają źdźbeł traw
by się schować
w zagłębieniach murawy
stoi w długim cieniu
gotowy wyruszyć
na drugi koniec łąki
zagwizdałby
gdyby umiał
cicho sza coś woła
zewsząd znikąd z daleka
nie zdążył podnieść nogi
przestrzeń już go objęła
zamknęła w tej właśnie chwili
spełnionej
magda p, 21 april 2013
do usłyszenia
w lajkach postach SMS-ach
zamykasz słowa oddech
ściera z szyby białawy nalot
resztki chłodu
do dziękowania
za–patrzenie na zarys
bioder cienką linię
przecinającą noc i ranek
ożywioną słońcem
popielniczkę na podłodze
obok butów
do zobaczenia
ziarnka piasku przesypują się
z palca na palec
wiersz staje w gardle
magda p, 3 july 2013
już nic się nie da zrobić
już jest uwikłany w swój czas
siedmioletni dorosły
poznaje smak pierwszych liter
algebrę marzeń pokonuje
szorstką powierzchnię mitów
splątanie barw
nabrzmiałe nasionko pęka
i kiełkuje w wyciągniętej dłoni
dotyk miłości teraz delikatny
ale on przeczuwa płomień
lśni ostrze dnia
samotność
czai się po kątach
już niczego nie można odwołać
już czeka
magda p, 19 july 2015
miasto upadło
na ulice sypią sie tynki
mury porastaja trawą
poza tym
choroby i tłum
już nie żyjemy
zdobywamy wszystko
nie ma niewinnych
i nie ma szans na wyjście
place wieczorem są puste
każdy przy swojej kości
magda p, 1 august 2013
Ich odejścia są lekkie
i niepotrzebne.
Tobołki pachną ziołami,
wiatrem i dziećmi.
Nasze kobiety odchodzą,
łąką stroją swoje głowy,
polami rosną ich cienie.
Nasze kobiety odchodzą
zgarbione, chudymi rękami
przeczesują włosy,
pozostawiają po sobie ugory.
Mają czyste twarze
i niewinne oczy,
jeszcze kuszą
rozchylonymi udami.
Nasze kobiety odeszły,
ich zastygłe na pościeli kształty
powoli zasypuje tynk.
magda p, 31 july 2013
Po okrzykach wojowniczych
i w obronie własnej
po chronicznych racjach
męczących monologach
o sprawach małych
jak zapałki słów
kapiące z policzka
kap klap
chciałabym żeby
zrobiło się trochę ciszej
magda p, 20 april 2013
Zaistniało na skutek
splotu dróg i handlowych traktów
przycupnęło nad rzeką w dolinie
rozparło się czerwonymi dachami
teraz rozrasta się na wszystkie strony
wspina wąskimi uliczkami w górę
rozkłada na pagórkach
krzyczy neonami billboardami
kusi reklamami i sklepowymi wystawami
falujące tłumy są jak przypływy i odpływy
dopiero wieczór przynosi uspokojenie
wydzwania litanię
wymiata ulice ze śladów stóp
oddaje ci je czyste i mokre
ten widok zawsze chwyta
za gardło
noce kuszą chłodem
czasami w oknach można dojrzeć
daleki blask mlecznej drogi
magda p, 15 february 2022
W moim lesie noc połyka najpierw ludzi przy ognisku,
potem chrust strzelający bladym płomieniem.
Wiem, nie będzie jedzenia,
będzie siedzenie, będzie spanie,
będzie czekanie, aż mróz zetnie mgłę.
Nie starczy ciepła na wspomnienia.
Nie raz widziałem, jak parują przez rękawy,
nogawki i oczy.
Rankiem przenieśliśmy się do miejsca,
w którym ziemia rodzi ptaki.
Patrzyliśmy, jak z nimi
cały świat chowa się w dziupli.
Pamięć powoli zamieniała się w szron
i opadała na usta i nos.
magda p, 1 july 2013
rozłożysta jabłonka
już całkiem zdziczała
kwaśne jabłka nie kuszą
rozpacz przychodzi za późno
śladem deszczu a z nimi
pojedyncze zapachy
do których nie można wrócić
udało mi się odłożyć
trochę ciepła
mogłabym cię w nim schować
tak że nikt by nie znalazł
wróć na dnie szuflady
wciąż jeszcze możemy łowić
stare tajemnice
magda p, 21 april 2013
kiedy pierwszy raz umierała
powietrze było rozedrgane
jej twarz w smutku w uśmiechach
rozpoznawalna
pustka jeszcze nie taka przeraźliwa
ból oswojony
w granatowym mundurku
z przylizanymi włosami
łasił się do szczupłych nóg
Dostojewski Kafka zamiast poduszki
wszystko na swoim miejscu
czyste poukładane do polubienia
do oswojenia
teraz nie ma nawet rozpaczy
twarzy nikt już nie poznaje ja też
umykam wstydliwie przed jej spojrzeniem
znajomi odfrunęli
zrobiło się cicho
magda p, 28 may 2015
wypełniłaś sobą światło
które falą podchodzi do oczu
oddycha mną
na koniec załamuje się w przestrzeni poranka
miałaś minąć a trwasz
o krok za blisko
magda p, 24 may 2015
Ta kartka słabości twojej okrutnie i drwiąco pełna
Rafał Wojaczek
przemilczane wiersze są jak ziarenka soczewicy
zapisane niebieskimi liniami w strąku
biegną po wersach frazach po omszonych listkach
ranią ostrymi brzegami są płaskie i samotne
pozwoliłam im zapuścić korzenie
czułam jak porastają znaczeniami
pulsują w żyłach i drżą na powiekach
rozbuchały się niczym zielsko
teraz uginam się pod ciężarem zdania
jestem głodna jak Ezaw
oddam je za miskę
magda p, 3 july 2013
my też będziemy wracać
ulicami do których
będą przylepione witryny sklepowe
kuszące świeżym policzkiem
jakiś szyk jakiś styl
już nam obcy już tylko
zza szyby
ale teraz trzeba uciec
porzucić zastawione gościnnie stoły
(jakie to polskie)
zmienić kierunek lub krok
albo uczesanie
przyjaciela lub dom
miasto lub chociaż
ulicę
zwiać z tego świata
nieustających świąt
bohaterskich klęsk
karkołomnych zmagań
magda p, 18 february 2020
kim jestem, czasami tylko tracę równowagę,
wyłapuję obrazy drewnianych domów i odkrywam,
że czas się przygarbił, jakby był coraz cięższy.
Nocą śnią mi się dalekie miasta, białe ściany,
obce twarze. Dni zapadają się głębiej i świecą jak oczy kotów.
Słychać jeszcze szum skrzydeł po czarnych krukach, kawkach.
Szykuję się do drogi, zacieram słowa, godziny zwiewa wiatr,
zostają tylko kamyczki, białe jak sól. Jałowa ziemia
przyjmuje wszystko i zastyga w oku brunatnym marszem.
magda p, 18 february 2020
Brązowy Perseusz z rzeźby Celliniego,
odkąd skrawki bomby zakwitły na bruku,
zamknął w sobie duszę chłopaka z Aleppo.
We Florencji świecą drobiny jasnego
tynku, który runął w Syrii, ktoś wył z bólu,
czy to był Perseusz z rzeźby Celliniego?
Miasto obrócone w gruz i pył poległo,
a tkanka domu pod grubą warstwą kurzu
chroni sztywne ciało chłopaka z Aleppo.
Świat zamyka oczy, nie chce widzieć tego,
co dzieje się w Syrii, pali się ze wstydu
Brązowy Perseusz – rzeźba Celliniego,
Zło się nie zatrzyma, chciwość zwieńczy dzieło,
wyskubie pomyślność para głodnych kruków,
Europa przemilczy śmierć chłopca z Aleppo.
Ołowiane kule wyłapuje heros,
rzuci je, skąd lecą, bez żadnych skrupułów,
brązowy Perseusz – rzeźba Celliniego,
co ma w sobie duszę chłopaka z Aleppo.
magda p, 18 february 2020
okna zabiłem deskami. przeglądała się w nich
tylko ludzka ciekawość, którą przesiąkły ściany.
głód odbijał się od żeber i oddechu.
w miękkim zagłębieniu kołdry czekały twarde sutki,
Ciepły brzuch i wilgoć, która sączyła się nie wiadomo skąd.
zlizywałem z nich ślad wiersza, ale noc powtarzała słowa
aż do znudzenia, aż do kości - jedno, drugie, trzecie.
łóżko pachniało misterium, twarz kobiety zakwitała i gasła.
nie mogę znieść jej braku, idę po jej śladach, karmię
głodnych przybyszów. woda zmywa krew.
dni coraz częściej noszą ślady zębów.
magda p, 17 february 2023
to miała być opowieść o dorastaniu. a jest o stracie, o starości,
o wyznaczaniu granic przez martwe słowa. dzieciństwo jest jak
zlizywanie lukru ze wspomnień. dobrze, że mogę do niego wracać
ale od wczoraj nosi mnie luty, w przemoczonych butach.
czuję tylko pieprzone zimno, na drzewach skrzy się szron.
mówisz do mnie, świecie, ja milczę. wiesz, że poświęcę to,
czego ze mnie nie weźmiesz, aż spłynie pamięć,
aż odrosną korzenie. wokół cicho i obco..
czuję dym w powietrzu,
na oczach, na ustach.
magda p, 16 february 2023
śni mi się las. z bezlistnych gałęzi
noce spadają prosto w moje oczy.
nic nie jest na swoim miejscu,
jakby zdarzyło się przez przypadek.
głodne ręce wyrywają źdźbła,
szukając resztek ciepła.
nasiąkam zbutwiałą wilgocią,
chodzę po śladach,.
pod palcami czuję kruche kosteczki
otulone miękką i wilgotną skórą.
jeszcze chwila i wszystko się zmieni.
magda p, 15 february 2022
w tym domu pachnącym pleśnią i wilgocią
gdzie bujne jeżyny wdzierają się między cegły
zobacz
dom też nie żyje
pordzewiałe zamki na zawsze otwarte
drzwi z wiecznym bólem w zawiasach
przychodzisz
cała w bliznach na murach
czuję jak twoje ciało tętni moją krwią
i oczyszcza się z bólu
przemiana nie ma końca
czas też nie
tak lekko przechodzi
przez śmierć
magda p, 28 july 2013
byłam na wakacjach
w mieście z którego jak sen
wyłaniało się dawne miasteczko
rozparte na wzgórzach
jakbym goniła czas
biały obłok dymu nad dachami
gdy nogi nie odnajdują
znajomej przestrzeni
trzeba zaufać zapachom
trzepotom szpaków w gałęziach,
ochocie by wspiąć się na palce
zajrzeć do środka
i poczuć jak drży ziemia
magda p, 2 march 2020
znowu się spóźniłem, mogłem być
na czas, ale tylko zlizuję z warg uśmiechy.
jesteś jeszcze ciepła jak pierwsza
strużka światła na poduszce.
kroisz dzień i liczysz na cud,
herbata parzy usta, z pośpiechu i emocji.
wspomnienia pachną ziemią.
pies wciąż szczeka, zdążył już oblecieć
wszystkie place. na płycie leżą trzy martwe ptaki.
wiatr rozwiewa pióra,
magda p, 28 may 2015
mijam gęstnieję
rodzę dzieci z biedą
myję coś kogoś wycieram
zacieram ręce do krwi
uskrzydlona jak chrząszcz gnilik
ze zmęczonych dłoni
sypią się pióra z nich wyrastają
niezgrabne ptaki i trzepią
koślawo skrzydłami
na niebiesko
pozwalam byś na mnie zawiesił
ubrał w znaki scalał i rozpalał
na chwilę na jutro
które otwierasz i zamykasz
jakby to było okno jakbym to ja była
cała w pierzu i atramencie
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
19 may 2024
Broken BridgesSatish Verma
18 may 2024
Misty MemoriesSatish Verma
17 may 2024
In TemperatureSatish Verma
16 may 2024
O TrinitySatish Verma
15 may 2024
ToastJaga
15 may 2024
Studying LifeSatish Verma
14 may 2024
NonethelessSatish Verma
13 may 2024
I Write With Red InkSatish Verma
11 may 2024
Everything Is BlackSatish Verma
10 may 2024
Wielki wypasJaga