Nieodgadniony

Nieodgadniony, 13 april 2014

M.

nie pisałem wierszy dawno
a chcę nazwać urodę
ideał, delikatność
niczym nenufar na wodzie

twarz piękna, dostojna
czarne włosy, długie
wzdłuż smukłej szyi
otaczają Twój uśmiech

kobieca sylwetka 
tak lekka, tak smukła
iż ulecieć by mogła
gdyby skrzydła, ach i te uda

jesteś śliczna i słodka
jak malutki kotek
lustruję ciało, w wyobraźni
dotykam, usta rubinowe

ale nie dojrzałem Twych oczu
źrenice jak włosy czarne
a tęczówki? ich jaki kolor?
jaka barwa pośród białek?

lecz wszystko to złudne
bo patrzysz zwyczajnie
inne problemy w Tobie
romantyzm ugrzązł na dnie


number of comments: 2 | rating: 3 | detail

Nieodgadniony

Nieodgadniony, 29 january 2014

Milion dla Ciebie

mam milion słów
ukryte w umyśle
podaruj mi uczucie
a dam Ci ich usłyszeć

mam milion słów
schowane w kieszeni
zajrzyj do niej
a wszystko się zmieni

sercem spróchniałym
porusz w dłonie
tak odzyskasz życie
moje stracone

a co niegdyś szare
wobec żaru Twoich oczu
i kształtów Twych kobiety
powróci do koloru

pragnę byś kiedyś taka
przyszła dobrowolnie
z woli uczucia
swojego do mnie

a kiedy nazajutrz
ciało i myśli obudzę
z radości uciekną łzy
spod powiek na poduszkę

i mych końca
nie będzie wzruszeń
ta miłość skruszy cegły
w damasceńskim murze

mam milion słów
tam milion, dwa miliony
przytul, ogrzej chłód
znikają samotne twory


number of comments: 1 | rating: 4 | detail

Nieodgadniony

Nieodgadniony, 1 january 2014

Noworocznie

chciałbym słuchać bicia
serca Twego w piersi
ucho przychylone do skóry
uczuciem czule obejmij

żyję by kochać
dołącz do mego kręgu
jak na razie w środku
dojrzysz mnogich tektur

doszukuj radości innych
choć szczęście wielu
w jednostkach liczone
stworzona fasada chmielu

pragnę znaleźć gdzieś
Ciebie pośród łąk zieleni
chcę istnieć dla Ciebie
Twoich jedynych źrenic

choć rok nowy zawitał
rozkwita   kwiat mas
wszyscy ludzie bez oczu
kroczą, fasada trwa

kiedy radosny kolor
zejdzie osobom   z tęczówek
skończysz kroczyć w uciesze
żywot zmieni w torturę

jakoś nie mogę widzieć
w kolorach słyszeć   otoczenia
pęknięcia multiplikują
w pełnym bólu, wnętrzach

i chcieć wiedzieć co robić
w tej monotonii   bólu
kroczę ścieżką ciernia
obok dziurawego muru

wszelkie defekty konstrukcji
obok dysfunkcji   mych kroków
skutkują męką obfitą
tam - głęboko w środku

co mi z tego wyszło?
Ty nie musisz oceniać
to bez znaczenia   według
Ciebie tyle racja, co brednia

umysłu bełkot, spłodził
my młodzi - bełkot liryczny
byliśmy i będziemy, póki
płodzić, będziesz fizycznie


number of comments: 1 | rating: 1 | detail

Nieodgadniony

Nieodgadniony, 16 october 2013

Szukam

szukam formy, wiesz?
potrafię tworzyć
lecz nie wiem jeszcze
dokładnie jak to robić

eksperymentuję nieco
mieszam gatunki
nie chcę, by głos ducha
gdzieś przepadł, umilkł

nie potrafię pisać
językiem potocznym
proza zbyt normalna
lubię zwydziwiać twory

a czytać wierszem
napisane przezeń treści
może umysł znużyć
liryk mój zbyt ciężki

w literaturze drogi szukam
własnej, tworząc hybrydy
może w końcu znajdę to
co udźwignie mój wymysł

formę która w pełni odda
cóż pragnę przekazać
a możesz mi wierzyć
opowieści w duszy nawał

fabuła fabułę goni
umysł podsyła motywy
co dzień, co godzina
ten ukradł, a ten przytył

nie wiem, jak to idzie
umysł uchwyci detal
słowo, obraz, myśl
i kolejne wątki dokleja

to jest bezodruchowe
nie wiem jak to tłumaczyć
ja chcę na kartki spisywać
tuszem, chociaż wyblakłym

niemoc nad wyraz boli
historii wieloć w umyśle
a ja nie wiem, nie potrafię
ożywić je wszystkie

więc kiedy już Ariadna
dopomoże znaleźć formę
to czy powstały twór zdoła
zaciekawić swym środkiem?


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

Nieodgadniony

Nieodgadniony, 28 september 2013

Wprowadzam nowe / 1 -a

Siedziało dwojga ludzi w gospodarstwa izbie
Wtuleni w siebie, słyszeli wzajemnych serc bicie
Po podłodze zimnej kot latał, miałczał
Zanim drugi, jakby czarny, pierwszego ganiał
Woda gdzieś w dzbanku, gotowała para
Nad stołem, obok kredensu, mucha latała
Wtem, głosy, słowa w kuchni rozbrzmiały
Cicha to, stłumiona, rozmowa owej pary

- Chciałbym widywać cię każdego ranka, wiesz?
- Przecież tak właśnie jest
- Tak, tylko że skończyłaś szkołę, niedługo pójdziesz na studia do miasta, a ja zostanę tu sam, jak ten palec
- Boisz się, że ucieknę do wielkiego świata z jakimś przystojnym  studentem?
- Tak, chyba tak. Można tak powiedzieć.. W końcu spotkasz tam facetów z przyszłością, z perspektywami, a ja? Jakiś marny rolniczyna, co do wieczora na polu gania i już nawet łysieć zaczynam. Pewnie całe życie na nim spędzę.
- Kochanie, znasz mnie już tyle lat i wiesz, że dla mnie liczysz się tylko ty. Pamiętasz, jak byliśmy dziećmi, bawiliśmy się w sieni, a twoja mama przynosiła nam ciepłe mleko?
- Pamiętam, twoja ciocia, robiła ci śliczne warkoczyki.
- Przestań, nie cierpiałam ich. Już wtedy wiedziałam, że chcę z tobą być. Nie wiem, czy to już była miłość, ale wiedziałam z kim pragnę spędzić resztę życia. Miałam nadzieję, że i ty będziesz chciał tego samego.
- Jak widać, łatwo mnie rozszyfrować. – Chłopak dziewczyny szyję ucałował.
- A poza tym, sam wiesz jacy my, młodzi ludzie jesteśmy. Szczególnie wy, mężczyźni. Każdy chce wstąpić do Unii Kosmicznej, szybko przywdziać Gwiezdną Zbroję, po czym spełniając chłopięce marzenia, walczyć z Federacją Wschodu. Mało to się słyszy, ciągle trąbią, że każdego dnia giną młodzi ludzie, w miejsce których na orbitę wysyłane są kolejne oddziały Zbroi.
- Tak. Zamiast pakować te miliony w różne, pokojowe ekspedycje i wspólnie odkrywać kosmos, to oni bez sensu się tam tłuką.
- Dobrze, że chociaż ty nie jesteś taki zadziorny i nie szukasz zwady
- Moja droga, wyobrażasz sobie mnie szukającego zwady? Po całym dniu spędzonym z rodzicami na polu, nie miałbym siły się bić.
- A właśnie, gdyby tak ktoś chciał mi zrobić krzywdę, obroniłbyś mnie?
- Naturalnie, gdybym widział, że jesteś w niebezpieczeństwie, bez wahania z motyką i kosą porwałbym się na cały oddział zbroi. – Dziewczyna wyczuwając sarkazm, uśmiechnęła się, po czym czule ucałowała chłopaka.
- A teraz na poważnie, gdyby ktoś mi cię porwał, przemierzyłbym cały wszechświat by cię odnaleźć i uwierz mi, zrobiłbym to choćby bez Gwiezdnej Zbroi.
- Zrobiłbyś to dla mnie?
- Oczywiście, choć w Zbroi byłoby mi trochę łatwiej. – Uśmiechnął się chłopak.
- Kocham twój uśmiech. A ponoć kierowanie taką Zbroją, wcale nie jest trudne, tak mówił mi Maciek. Ponoć sterujesz nią samymi myślami, czy jakoś tak.
- Czy ja wiem, to w końcu sprzęt wojskowy za grube miliony, chyba nie może być za prosty w obsłudze.
- W sumie po co nam to wiedzieć, skoro tobie wystarczy kosa i motyka. – Nikt, nic już nie powiedział. Nastała chwila czułości, pocałunek gonił pocałunek. Przepełniała ich namiętność. Karmieni wzajemnym uczuciem, trwali w zbliżeniu.
- Dobrze. – rzekła w końcu dziewczyna, poprawiając pogniecione ubranie. – Ty musisz już iść pracować, a ja jak zwykle udam się do siebie, pomagać mamie. Dzisiaj może skończę wcześniej, to odwiedzę cię na polu.
- Będę z utęsknieniem wypatrywał twojej pięknej buzi – Uradowany chłopak.

Żółtawe słońce zawisło na niebie wysoko
Swymi promieniami grzejąc glebę wkoło
Ciepły wietrzyk smagał kłosami rzepaku
Które niedługo na ścięcie pójdą, co do hektaru
A chłopak na polu trwał, pracując w pocie czoła
Jego rodzice przed gorącem uciekli do domostwa
Młodzieniec kolejno już godzinę na polu wyrabia
Mimo tego, i mimo słońca co promieniami stapia
Dzielnie pracuje, chwasty mnogie wyrywając
Lubi, gdy robota wykonana i spokojną ma noc

Wnet, błyski w chmurach zaczęły jarzyć
Cóż to być może, chłopak miał obawy
Nagle, coś wyłoniło się zza chmur
I zbliżało w stronę uprawnych pól
Z wielkim hukiem wbiło się w ziemię
Wyrzucając na wierzch czarną glebę

Młodzieniec oczom własnym uwierzyć nie mógł
Człowiek w kosmicznej zbroi u jego stóp
Wstając ociężale, ukazał świetność współczesności
Technologia nowoczesna okalała jego kości
Słońce padało na barwy srebra zbroję
Wywołując pełne kolorów morze
Tył machiny otworzył się, wypadł człowiek
Bezwładnie leżał na ziemi, nie mógł się podnieść
Chłopak by mu pomóc, podbiegł bez wahania
Lecz daremne były jego starania
Mężczyzna posapując, jedną dłonią chwycił drugiej
Odpiął z niej dziwny zegarek, robiąc to z trudem
Chłopakowi chciał przedmiot wręczyć
Lecz on, z niedowierzaniem głową kręcił
Żołnierz Unii, chciał podarek sprawić
Przecież to zaszczyt, a on ręce odstawił
Zakłopotany był, nie wiedział cóż począć ma

- Dalej, musisz to wziąć szczeniaku! Oni zaraz tu będą i z pewnością cię nie oszczędzą. To twoja jedyna szansa, niebieski guzik. – Powiedział, a ręka jego drgała.

Po czym razem z ciałem na ziemię opadła
Mężczyzna bez ruchu teraz, ducha wyzionął
Wnet, chłopak zauważył, że chmury znowu płoną
Świetląc na białym puchu, kolorów gamę
To wszystko z hałasem zmieszane
Nagle, kolejny żołnierz Unii, wyleciał zza chmur
Za nim, co go goniło, następnych dwóch
Słychać było kolejne i kolejne strzały
Kule po niebie targały, a lufy błyskały
Pociski, co żądne swej pierwszej ofiary
Bez wytchnienia ludzkiej krwi szukały
Zbroję Żołnierza Unii okalał dym
Kule zadowolone, Żołnierz wyzionął byt
Zbroja wbiła w ziemię z głuchym dźwiękiem
I tak, kolejny wojak, pożegnał się z lękiem

Pozostałe dwie postaci, wylądowały spory kawałek
Od chłopaka, lecz w jego kierunku robiły manewr
Młodzieniec strachem kierowany
Założył dziwny zegarek, przez żołnierza dany
Wcisnął niebieski guzik, jak przykazał nieboszczyk
Niewidzialna siła, pchnęła go ku zbroi
Gdy już się w niej znalazł, klapy zamknęły
Teraz cały pokryty pancerzem, od głowy po pięty
Jedynie twarz okrywała niewiadoma szyba
Bo czy na pewno, ona szybą była?
Obręcze masywne otaczały nadgarstki
W których dziwne dziury, lufy. Czyżby karabin?
Na plecach wyczuwał obciążenie
Nagle stał się jakiś mechaniczny – wrażenie
Wnet wydobył się hałas, jakby coś włączyło
Zaczął chodzić silnik, machina ruszyła
Na owej szybie, która okazała być ekranem
Wyświetliły ruchome paski, systemu ładowanie

Dwie wrogie Zbroje, podążały w jego kierunku
Szły powoli, nie robiąc sobie z tego wyrzutów
Zupełnie, jakby przekonani, iż nikt im nie ucieknie
Wyprostowani, na zbroi obce flagi, pewni siebie
„System załadowany” - na ekranie napis taki
Chłopak nie wie co robić, niegotowy do walki


number of comments: 1 | rating: 4 | detail

Nieodgadniony

Nieodgadniony, 22 september 2013

Ku sobie wstręt. Zlepek marności.

chcę wersy ułożyć
bólu pełne i goryczy
lecz gorycz ustąpiła
ból już nie krzyczy

nie potrafię pisać
o czymś, czego nie ma
chyba opuściła
nieodwzajemnienia wena

lecz i pisać nie mogę
o radości i szczęściu
bom też ich nie zaznał
bo nie mam ich wielu

nie mogę i nie potrafię
ja nie chcę się podobać
pragnę tylko by ktoś
po prostu mnie pokochał

bliski jestem równowagi
ból na pierwszym z końców
na jego drugim miłość
ja, gdzieś pośrodku

pragnę dotyku ciała
woni aksamitnych włosów
umysłów połączonych
ciepła kobiecego torsu

czekam poważny, i czuję
jak wyzbywam ideałów
wierzyłem w uczucie
jestem miłosny bankrut

niegdyś patrzyłem sercem
lecz teraz coś zmienia
miłość w zapomnienie
popęd wychodzi z cienia

ja tak nie chcę, lecz
dłużej już chyba nie mogę
kobieto ulecz mnie
miłością ulecz, proszę


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Nieodgadniony

Nieodgadniony, 16 august 2013

Paradoks niemoc

siedzę tu, ślęczę
napisać cokolwiek
nic się nie łączy
choć idę słowotokiem

synapsy pobudzone
gotowe kreślić literek
w umyśle was miliony
a nie mogę sklecić w jeden

już kolejna próba
skończona pierwsza strofa
początek drugiej, jednak
alfabet gdzieś się schował

i znowuż bezsilności niemoc
nadzieje we mnie giną
pragnę liryka uwarzyć
a z duszy wyrwane ogniwo

ta magiczna przypadłość
co pozwala twórcom grzeszyć
odebrana, więc jak tutaj
słowu oddawać pietyzm?

to tak, gdyby kowalowi
młot odebrać jego własen
jak ma kowalić?
skoro palenisko gaśnie

a gdyby Bogu
potęgę odebrać boską
zespoił jakby Ziemię?
i ten wokół kosmos?

z wyzuty treści jestem
pozbawion weny
choroby kulminatum
twórczy wnęter’ yzm









to całe tutaj
paradoksem jest
niby pozbawione idee
a powstał wiersz


number of comments: 1 | rating: 2 | detail

Nieodgadniony

Nieodgadniony, 3 august 2013

Chcę wierzyć

pragnę byś podeszła
objęła źrenicami mnie
powstaje iskra
ogień już toczy się

po pierwszym kontakcie
wzroku z oczami
wiesz, że jestem jedyny
nie musisz mnie wabić

nie musisz kokietować
oczu robić maślanych
w środku motyle
w powietrzu czułe dary

chciałbym wierzyć
w taką miłość
gdzie między słowami
dzieje się wszystko

gdzie ludzie z góry
sobie przeznaczeni
nie muszą się bać
iż coś się zmieni

i pójdzie miła
na dobroczynny bal
na którym ją adorować
będzie zamożny pan

daremnie, bo uczucia
stałe do ciebie żarzą
one tylko ku tobie
i nigdy nie wygasną

łączy Was coś więcej
niż ludzkie uczucie
to już nie Ziemia
to kosmos w pigułce

i choćby rozdzieleni
byli od siebie
on nie przestanie
wierzyć w Ciebie


number of comments: 13 | rating: 5 | detail

Nieodgadniony

Nieodgadniony, 27 july 2013

Kolorowo, radośnie. Zbyt kolorowo, radośnie

powierzyć uczucia
dziewczynie z kosmosu
pokochać do głębi
magią amoru

by mimo przeciwności
i wyrzeczeń mimo
trwać ciągle nadal
z wybraną dziewczyną

by sfery niebieskie
z Tobą głaskać
by nasza miłość
nigdy nie wygasła

by mimo prób
i mimo problemów
do życia razem
nie zbrakło nam tlenu

uczucie które łączy
jak miłosne zaklęcie
me serce wśród Ciebie
gdziekolwiek będziesz

naszych dusz związek
czymś nadzwyczajnym
póki promienie słońca
póty księżyc biały

w sercach bliźniaczych
ciepłe wibracje
ofiarują posiadaczom
wzajemnych natchnień

chciałbym by tak było
lecz życie pokazuje
iż upadają związki
a ból kładzie do trumien

i nawet jeśli zakocham
i Ty zakochasz
jedno pozostanie same
płakać będzie wdowa

więc czy jest dobrym
powierzyć swoje uczucia
komuś, komu po czasie
już nie można ufać?

i weń gorycz strawi
a Ty przejdziesz odwyk
bo serce uzależnione
od tej jednej osoby


number of comments: 2 | rating: 3 | detail

Nieodgadniony

Nieodgadniony, 22 july 2013

Nie wiem po co

w świecie, gdzie
uczymy się dziesiątek
zapominając miliony
my, głupi człowiek

w świecie, gdzie
nawet latem
nachodzą mrozy ducha
my, wewnętrzny krater

w świecie, gdzie
gorzki smak bólu
jak powietrze powszedni
my, twarze ogółu

w świecie, gdzie
deszcz tysiąca kropel
rozmywa marzenia
my, frustracje srogie

w świecie, gdzie
powiedziane sromotnie
zostało już wszystko
my, trafiamy w ogień

w świecie, gdzie
te wersy stworzon
(okrzykniesz marnością)
my, nie wiemy po co


number of comments: 1 | rating: 2 | detail


  10 - 30 - 100  




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1