Marek Gajowniczek

Marek Gajowniczek, 5 august 2018

Siedemnastka - tramwaj zwany pożądaniem

Siedemnastka - tramwaj zwany pożądaniem, 
Snów namiastka - wypełniła swe zadanie.
Zapiszczała, skręcając w pierwszą przecznicę,
Kiedy miasta wyludniły się ulice.


Motorniczy do zwrotnicy zęby szczerzy.
Kiedyś wsiądą politycy... mocno wierzy,
Ale pedał coraz bardziej się zacina.
Pożądanie? Zapomniana farsa kina.


Niegdyś stał na Woronicza pan wajchowy.
Rozgraniczał i wytyczał szlak drogowy,
Ale dziś, kiedy przystanki pustką świecą,
Warszawianki już na wzmianki tak nie lecą.


Za to męska - wieczna klęska dawnych zwidów,
Pragnie jechać tylko na Plac Inwalidów
I koniecznie, zmierzać wiecznie, Mostem Gdańskim
Na Żoliborz Oficerski - dziś bezpański.


W siedemnastce nadal brzęczą kasowniki
Kompaktowej, bezstykowej polityki.
Nie pomogły i nagrania i kamery.
Nieczytelne pojawiają się numery.


System miejski po złodziejskich zawahaniach,
Wciąż przoduje w sondażowych notowaniach.
Siedemnastka - na złamanie karku leci.
Na słoikach już nie grają jej poeci.


Coraz głośniej za to słychać o remizach
i zajezdniach dla lewactwa i Kukiza.
O bocznicach i o pętlach pałacowych.
O kierunkach narodowych - nie ma mowy!


Niegdyś była to atrakcja - słów symfonia.
Świetna puenta dyrygenta, jak Rachonia.
Dziś, po pisku w kłębowisku grodzkich fal,
Nawet widzom nowogrodzkim... patrzeć żal.
 


number of comments: 0 | rating: 0 | detail

Marek Gajowniczek

Marek Gajowniczek, 4 august 2018

O Świętym Antonim Padewskim

Z Bogiem i światem pogodzonym,
niełatwo jest czytać androny
ekspertów i publicystyki
niezrozumiałej polityki,
bo chociaż jest tak, jak być miało,
czego się serce spodziewało,
niełatwym jest do pogodzenia,
że może nie ma już znaczenia -
czy coś się zmienia, lub nie zmienia?


Zniknęły autorytety.
Nie kusi mnie już brzęk monety.
Rozwiały się ambicje twórcze
i spory z medialnym pokurczem.
Od Antoniego Padewskiego
spodziewam się jeszcze dobrego!
Nie przebieram w żadnych dopingach,
a Jackowskiego, duch Pershinga
odwiedził w poobiedniej drzemce.
Słuchałem. - Opadały ręce...  


Dziś do Świętego Antoniego
pomodlę się za Gadowskiego,
którego coraz bardziej lubię.
Jest poddawany ciężkiej próbie
politycznego "gumkowania",
bo miał rejowskie porównania...
a spodziewałem się problemu.
Niektórych, wielkich z IPN-u
pewnie podobna dola czeka.
Był człowiek... i nie ma człowieka.


Wciąż od Świętego Antoniego
spodziewam się jeszcze dobrego,
bo sam był przecież Mniejszym Bratem.
Liczy się prawda! Nic poza tym!
Poznał już wcześniej Michalczewski,
co mogą pod dywanem pieski...
i z żalem patrzy na kraj dusza,
gdzie, po kolei, ktoś wykrusza 
talent i znakomite pióra.
Kto miał, aż tak głęboki uraz?


Wciąż dla mnie są niezrozumiałe
i dni fatalne i wspaniałe.
Nie przemyślałem jeszcze sobie -
Co ja w tej polityce robię
i coraz większy, z dnia na dzień,
na oczy mi zachodzi cień.
A przecież chciałem mieć już spokój,
na dożywociu, bez widoków.
Nie mnożyć już pytań - "Dlaczego..?"
w żadnej modlitwie do Świętego.


Nie wiem... czy ojciec... może dziad..?
Wisi od wielu... wielu lat
medalion na drewnianej tarczy.
Uczono mnie: Prosić wystarczy...
Powróci to, co zagubione!
Proś Antoniego o ochronę!
On od złodziei cię ustrzeże!
Wierz w moc modlitwy! 


Zawsze wierzę!!!


 
 


number of comments: 0 | rating: 0 | detail

Marek Gajowniczek

Marek Gajowniczek, 4 august 2018

Plotki - nie plotki?

Antysemityzm rozpuszcza plotki,
że jest to zwykła wojna na młotki,
białe fartuchy i węgielnice.
Zastanawiało to już ulice.


Wciąż na ekranach, co dzień, od rana,
młotkami była ilustrowana,
każda wypowiedź przed kolumnami.
Coś jest na rzeczy! Widzicie sami.


A jeśli to jest wojna masonów -
to nic nam do niej... i nic nikomu!
Niech się młotkami tłucze elita.
Nie ich jest Nasza Rzeczpospolita! 


Lecz coraz bardziej widać po twarzach,
że ktoś tu czegoś nie zauważa.
Że coś się stało wbrew naszej woli,
że już nie Nasza... a bardziej - Polin?


Gdy symboliki dostrzegasz przesyt,
już zagrożone są interesy!
Nasze - nie nasze? Widać, że obce,
bo się Literą  kończą po kropoce.


Należy skończyć komentowanie,
a wichrzycieli - stawiać przy ścianie!
Najlepiej wówczas zacząć od siebie!
Co znaczy młotek? Nikt w mediach nie wie?


number of comments: 0 | rating: 0 | detail

Marek Gajowniczek

Marek Gajowniczek, 4 august 2018

Prawo. Ojczyzna. Sztuka.

Ten artysta, który chce być standardowy,
pod naciskiem określonej grupy,
nie napisze już niczego "z własnej głowy",
lecz z doświadczeń, ochranianej, własnej dupy!


Kto "zgodności" chce wymagać od artysty,
musi skrajnie niebezpiecznym być idiotą, 
myśląc, że się na to lekko, zgodzą wszyscy,
pochylając swoje karki przed głupotą.


Może nawet jakaś "większość" się pochyli
i wystawi zad do bata i bałwana,
lecz wiadomo - żaden mędrzec nie zna chwili,
w której także, jego dupa pozna pana!


Właścicielscy prawodawcy demokracji,
zawłaszczonych prominencji i dochodów,
obawiajcie się już każdej inwokacji,
w której budzi się milczący głos Narodu!


Każdy "standard nad standardy" będzie starty,
a "mutacja w demokracjach" - utrwalona!
Kto z Narodu niewybredne stroi żarty -
bardzo szybko... Czym jest Naród? ... się przekona!!!


number of comments: 2 | rating: 0 | detail

Marek Gajowniczek

Marek Gajowniczek, 3 august 2018

Pokolenie `68

Szlifował talenty na kocich łbach Pragi.
Miał w nosie opinię i wszelkie uwagi.
Był zdolny, więc trafiał do szkół elitarnych,
Lecz pragnął być wolnym. Los czekał go marny.


I choćby się nie chwiał w zamiarach ze spiżu,
Nie umiał się oprzeć tej wiośnie w Paryżu
I uległ jej wdziękom, jak pięknej kobiecie,
A ta roznosiła porządki na świecie.


Wciąż pisał  do chmury w oknie internetu,
A znawcy kultury gonili go - Gdzieee tu..?
Był wciąż pewny swego - że rozum... że człowiek.
Zawsze patrzył śmiało. Nie opuszczał powiek. 


I chociaż nie każdy nazywał się Czeszko,
Bezkarnie ulegał nałogom i grzeszkom,
To czuł wyjątkowość swego Pokolenia
I burzliwość myśli, co świat może zmieniać.


Nie każdy był Bratnym i zaraz Kolumbem
I niósł po Warszawie komunistom trumnę
I uczył go Poznań, Budapeszt i Praga,
Że młodość... że wolność... że walka... odwaga..!


Nie dbał o rozsądek. Nie zważał, co czynił.
Że świat, za tę Wiosnę ich kiedyś obwini
I piętnem oznaczy i ojców i dziadów
I nie będzie w świecie gorszego przykładu.


A historii znawcy i wielcy eksperci,
Oczekiwać będą godziny ich śmierci,
Nie mogąc się wcześniej z urokiem ich równać,
Potrafiąc jedynie słowa wtykać w gówna.


Myśli mają niskie, a lot ich poziomy.
Paragraf, kod szafy, za cudze miliony,
Strzec będą jak Arki, jak Świętego Grala.
Pamięć Pokolenia im spać nie pozwala.


Codzienne pogrzeby, kolejne żałoby
I kropla co spada i przenika groby,
Są może ostatnim, cieplejszym odruchem
Nad resztką nadziei, co dziś tak są kruche.


 


number of comments: 0 | rating: 0 | detail

Marek Gajowniczek

Marek Gajowniczek, 3 august 2018

Dzień dobry Polsko!

Dzień dobry Polsko - kraju karesów!
Słabych organów grup interesu,
Spasionych władzą rodzinnych kast
Zza wodnych kurtyn zarządów miast.


Dzień dobry Polsko! Starość cię wita!
Przykładem zdrowych sił emeryta,
Rześkich oddechów rent peppermintem,
Gdy Ty, swe nosy, spuszczasz na kwintę.


Dzień dobry Polsko - wielkich i małych,
Niegdyś ambitnych i doskonałych,
A dziś rozgrzanych falą upałów
Płyt Twych pomników i piedestałów.


Na obelisku, w takim upale,
Nikt się nie może czuć doskonale,
W klimakteryjnym klimacie klim,
Co miał być - wszystkim! A dziś jest kim?


Dzień dobry Polsko - źródle bez wody,
Które poiło niegdyś narody,
Swą obfitością partyjnych łask,
A dzisiaj musi  przesłaniać blask?


Dziś rozwiązujesz Powstań obchody?
Śmiechem kwitujesz  głupie powody,
Chroniąc podległą dziedziczność kast,
Zza wodnych kurtyn rozgrzanych miast.


A na śmietniskach nie chce umierać,
Już nieczytelna prawa litera.
Choć odrzucony - rześko Cię wita...
Dzień dobry Polsko! -  wiersz emeryta.
 


number of comments: 0 | rating: 0 | detail

Marek Gajowniczek

Marek Gajowniczek, 25 july 2018

Krew, Pot i Łzy

Krew, pot i łzy
Trójkami szły.
Lato było gorące.


Przyśpieszyć trzeba!
Prosto do nieba!
Do września dwa miesiące!


Trudna selekcja.
Płatna protekcja.
Polacy prosto do nieba!


Nogi w rozkroku.
Monokl na oku.
Tego już trzeba pogrzebać!


Trwa przebieranie.
Zadaj pytanie,
Jakie ci przyjdzie do głowy.


Pot... dużo potu...
Nie ma kłopotu.
Nie będzie łez narodowych. 


Zmarszczona brew.
Zmieszana krew,
Więc, zapraszamy do trójki.


Ruszać się! Lewa! 
Prosto do nieba!
Na dzisiaj... koniec przebiórki!


Krew, pot i łzy
Trójkami szły...
Lato było gorące.


Wietrzą salony
Dni wypełnionych.
Do września - dwa miesiące!!!


number of comments: 0 | rating: 0 | detail

Marek Gajowniczek

Marek Gajowniczek, 24 july 2018

Duch na żwirowisku

Jeszcze żyję, Jeszcze stąpam,
Jeszcze zdartym szuram butem.
Żadna maska się nie skryje.
System dławi się wyrzutem.


Milczą pseudo humaniści,
szafarze partyjnej łaski.
Farbowani, zda się czyści,
czekający na oklaski.


Nie odejdę nocą, cicho
na wzbronionym żwirowisku!
Pogardzie, tytułom, pychom...
zdołam wierszem dać po pysku!


Nie zaskoczą mnie znienacka,
na pustkowiu, na porębie.
Zdąży jeszcze tajność bracka
poczuć me słowa na gębie!


Czas im tego nie odbierze!
Nie zapomną pokolenia!
Moc się nad mogiłą zbierze.
Przemówi kamień i ziemia.


Dziadów Duch błąkać się będzie,
wlokąc ciężar wybaczenia.
Taki grzech dociera wszędzie,
nawet do tych - bez sumienia.


Dotąd, ci, co odchodzili,
nie mieli tej możliwości,
a poezja, w każdej chwili
potrafi stworzyć z nicości...


Postać większą niż pomniki.
Niż wydawnictw cegieł stosy
i na stercie polityki 
pod niebiosa podnieść głosy!


Jeszcze żyję, Jeszcze stąpam,
Jeszcze zdartym szuram butem.
Żadna maska się nie skryje.
System dławi się wyrzutem.


Nie będę ich Majakowskim!
W łeb swój własny - nie wystrzelę!
Nieśmiertelny jest wiersz polski,
a po obcych - kości wiele.


 


number of comments: 0 | rating: 0 | detail

Marek Gajowniczek

Marek Gajowniczek, 24 july 2018

Na łóżkach wodnych spa...

Kto spał na pięciu wodnych łóżkach,
zmieniając poty na suchoty,
nie myśli rankiem o pogróżkach.
Słoneczko podsuwa głupoty.


Dziewczyny wolą Trzaskowskiego
i patrzeć w oczy mu potrafią,
a mnie właściwie nic do tego.
Chyba już w głowie mam kalafior.


Wiadomo, że sam się nie zwlokę
i jestem nie do wytrzymania.
Może dla kogoś jest to szokiem.
Dla mnie jest sztuką przemijania.


Ten gruby... to jednak nie Sojka,
lecz grać i śpiewać dobrze umie.
Upał. Potrzebna parasolka!
Nikt prostych rzeczy nie rozumie?


Nie leczą mądre zalecenia,
listy skierowań i zapisów,
jeżeli są nie do spełnienia,
a kończy się sezon popisów.


Nikt nie popatrzy prosto w niebo,
a musi wzrok spuścić w poduszkach.
Wie, że to tylko snu placebo.
Na nim czerwona cienka strużka.


number of comments: 0 | rating: 0 | detail

Marek Gajowniczek

Marek Gajowniczek, 24 july 2018

Elegia o śmierci liryka bezpartyjnego

Jeżeli nie boisz się pieśni,
a śnić nadal nie przestajesz,
że ludźmi są twoi współcześni,
upadasz, a potem powstajesz...


Myślisz, że ta sama jest Ziemia
i gdzieś zachowała się godność,
a partia ma jakieś sumienia -
głęboka cię czeka samotność.


Już dziąsła przeżarte szkorbutem,
a w oczach - spojrzenie martwe.
Nie bolą już płuca wyplute.
Uśmiechy ostatnim są żartem.


Bo zgoda nie musi być cicha
i dusze powinna uwierać.
Niech wiedzą, jak ciężko oddychać.
Dlaczego wciąż nie chcesz umierać?


Posępne są prawa Strasburga,
a ludzkie - zapadłe w ciszy.
Sprzeciwu z własnego podwórka
wiedz o tym: Nikt nie usłyszy!


Już zebrał się Łukasiński
i cienie się w loży zbierają.
A cóż to za pomysł kretyński?
Poeci nie umierają?


Do Łodzi, Zagłębia, Warszawy,
dociera ten protest uparty...
ja muszę... dla kraju, dla sprawy,
pokazać oblicze partii...


Ojczyzna karmiona niewiedzą
istnienia tajemnych podziałów,
zarazę dostrzega za miedzą.
Już własnych nie ma ideałów.


Gdzieś w górze, krzykliwy i czarny
rój ptactwa rozsypał się w szereg,
w oknach niedostępnej drukarni,
rozszarpać chce każdą literę.


Na Twardej stać trzeba twardo!
A Srebrna jest partii żyłą.
Chcecie to nazwać pogardą?
A co ci się hołoto śniło?


O śmierci rosną Muzea!
Niech prawdy łach nie zaciera!
Kultura i Prometea
pokażą, jak masz umierać!


Wypalą oczy do końca
Siprala i Eugenia,
by myśl - pochodnia gorąca,
nie wyszła z grobu więzienia!


Zabiło milczenie wokół:
- Ja muszę... tam na mnie czekają...
i upadł w ostatnim krwotoku
i skonał. 


...Niech zapamiętają! 
 


number of comments: 0 | rating: 0 | detail


  10 - 30 - 100  



Other poems: Na drzwiach u Drzwi Pańskich, Telepatia, Sanatorium pod Klepsydrą, Marudzenie rocznicowe bez nadziei na odnowę ., Powaby flirtującej jesieni, Cichym szeptem po kolacji..., Myślę,więc jestem, Spod Drzewa Poznania Złego i Dobrego, Dwie wojny, Demon z popiołów, Wołałnie na puszczy białowieszczańskiej, Język mediów, Źle się dzieje..., Śnię, że jesteś ze mną, Noc po ciężkim dniu, Na huśtawce nastroju, Odra, Szczęściarz?, Komórki do wynajęcia, Widok z Wałów Jagiellońskich, Trochę słońca jesienią..., Jedna chwila, Złota Polska Jesień, Pokolenie Schyłkowe, Politykom wierzyć nie można!, Od powietrza, ognia i wody Wybaw nas, Panie!, Ameryka wybiera, Kalifornia, Po 11-tym, Poranna kawa, Oczekując na Charona, Obrona Sokratesa, Diabeł mnie posłał do Loredo, Chodzą słuchy..., Lifestyle, Błąd kurczaka, Ominęła go sława..., O bajce na kurzych nóżkach, Kaźdy ma swoje Westerplatte, Wkrótce kończą się wakacje, O jeden krok za daleko, "Pamiętaj byś święcił!", Planeta małp, Orzecznictwo - od A do Z (z kropką), Późna randka, Skręt z wiersza, W gorączce Wschodu, Wodnika znak, Wiatru śpiew, Splątanie kwantowe, Powiew, Stosunki Zagraniczne, Szpilki, Easy rider, Androidy Andromedy, Szalone dni, W kotle burzy, Czeka nas wojna!, Śladem Strusia Pędziwiatra, Z dymem pożaru, Antydepresanty, Gdzie coś się kończy - tam zaczyna, Requiescat in pace, Dłuuugi wekend, Władcy, To już maj..., Wojna na majówce, Zapaść internetu, Psychoza wg Hitchcocka, Inkarnacja, Sursum corda, Demokratyczna samorządność, Nasza chata "z kraja", Serce nie sługa, Wojna i o wojnie..., W kolejce po życie, W Rosyjskiej Ruletce o życie, Sen nocy ciemnej, Chorobowy zawrót głowy, Spod dużego palca, Osiemnaście mgnień wiosny, Nad głębią chaosu, Wyborcze swawole, Mrzonki i fanaberie, 75+... ?, U końca wędrówek wyobraźni, Powrót do przeszłości, Z wiosennym uśmiechem, Płacze słowik zasmucony..., J 10, 1-10 "Jezus bramą owiec", Kitek, Lawirowanie, Czekając dnia i godziny, W eter gwiezdnych przestrzeni:, 77, Hallelujah!, ROK 2024, Echo w samotni, Starość nie radość, O! Cześć wam..., Lunatyk, Protokoły mędrców. Art.5-ty, Odstraszanie - prawda ekranu, Dynamika, Zęby krat i kaganiec kultury, Słowo, Ćma, Budzikom - śmierć!, Apel Jasnogórskich, Czarny Scenariusz, Dziad i babcia, To już marzec, Ruch Obrony Polaków, Młyn w Paryżu, Koszt każdej łzy, Piszę wiersze dla Ciebie, Dopóki walczysz - zwyciężasz!, STOP drogówka, Krótkowzroczność, Przedwiosenne dyrdymały, 40 Dni Pustynii, Przedwiośnie, Chleba naszego powszedniego..., Z niebytu, Romantycznie, W obronie niepodległości, Nie wszystko da się zmienić w złoto!, "Kłaniaj się górom...", Bez powagi i wyjaśnień, Koronka do Św. Walentego, Zezowate szczęście, Bezsens bezsenności, "Włącz prawdę", 1-go lutego, Ciekawość czasu, Pieśń o zmiennym losie, Wszystko jest grą analfabetów, Po przymusowym dokarmianiu, Ku pokrzepieniu serc, Zimą - po Gwiazdce, Nokturn po 22-giej, Jesteś teraz snem, Minorowo, Pustelnia mar męska, Mojej Eurydyce, Dotyk, Wierszyk bez fajerwerków, Pełnia, Wiersz antysystemowy, Tuman,

Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1