17 august 2016

To

 
 
 
To, co teraz robię, nie ma głębszego sensu. Niewiele ma to wspólnego z klękaniem przed rajstopami ze znanej firmy. Nie ma wspólnego mianownika z tuszem pogrubiającym rzęsy. Ciekawe, że tylko rzęsy mogą być pogrubione, na resztę należy stosować l-karnitynę albo błonnik. To, co robię, trudno nazwać zdrowym rozsądkiem. To trochę, jak związywanie nadgarstków, by potem trzymać sznurek nad ogniem. I bez ognia moje dłonie wyglądają, jakbym codziennie siekała pokrzywy. Niewiele znajduję w moim ciele miejsc godnych polecenia. Czerwona sukienka nie dodaje seksapilu tylko centymetry w biodrach. Grubych ludzi wciąż traktuje się jak trędowatych.
Pani doktor z wyższej półki uznania społecznego, powiedziała:
- Otyłość to kalectwo, niczym nie różni się od poruszania na wózku.
Ciekawa jestem, czy oprócz tego, że jestem kaleką, to czy jestem również upośledzona?
Z drugiej strony, może warto mieć żółte papiery, nawet trochę lipne. Przystoi wtedy sikać w biały dzień obok śmietnika, a na noc włożyć suknię wieczorową. I z facetem zerwać nie problem, można się wyłgać osobowością mnogą. W ciele rozlazłej baby mieć zgrabnego chłopa, to byłoby coś!
Po takiej dawce czarnego humoru snuję się po domu, a to co robię, nie ma głębszego sensu. Nie ma nic wspólnego z osiąganiem szczebli edukacji ani tym bardziej obroną języka ojczystego, a już na pewno nie odwołuje się do wyższych celów.
Trochę jak pochwała głupoty. Pamiętasz, jak chcieli wprowadzić podatek od otyłości? Podobno otyli częściej chorują i idą na nich podatki szczupłych. To chyba wtedy postanowiłam, że zostanę anorektyczką albo bulimiczką. Po pierwsze, połatam dziury budżetu państwa, po drugie będę nagle zdrowa, i po trzecie – będę niewidzialna, żadna wredna baba nie skomentuje mojego ciała w pociągu ani moich upodobań. A niech ją! Niech spadnie ze schodów i złamie kostkę! Był jeszcze powód czwarty, który obrócił się przeciwko mnie. Chciałam być niewidzialna, niestety wcięcia i wypukłości przyciągnęły uwagę wroga.
To, co teraz robię, nie ma nic wspólnego z modą ani polowaniem na czarownice. Nie omijam progów i drabin, nie spluwam przez lewe ramię i nie wrzucam grochu do studni. Nie muszę pozbywać się kurzajek ani hodować moli w szafie.
Mam ochotę na niedzielną szarlotkę, z dużą ilością cynamonu, na nalewki Doroty i bliską obecność bliskich. Obecność stabilną, w przedpokoju i łazience i kiedy jest „bliżej niż blisko”.
Czajnik zagwiżdże się na śmierć.
Co teraz robię? Hoduję w pokojach ciężkie cholery. Trzymam je krótko, na diecie z potłuczonego szkła. Czasem nic z tego nie wychodzi i mam poranione dłonie, podbite oko i podarte majtki, ale to minie... Wyrosną na ludzi.
Kim jestem, kim się stałam?
 




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1