30 september 2011
Schizofreniczne narastanie
Jutro, miał zdarzyć się cud. Za zakrętem czekałam tęczy z
garnkiem złota. Uczyłam się jak przechytrzyć krasnale. Śmiejąc się głośno, skakałam
na jednej nodze…
Łykam przeciwbólowe i udaje, że to, czym jestem, to postawa
wyprostowana. Opuszczam tren i udaje, że nikt nie widzi. Składam ofiary całopalne, ale nie przestaje boleć.
Wbijam drut w kolano, w dzieciństwie, to pomogło, nie myśleć
o niczym. Nie potrzebowałam kogoś, kto przyjdzie chuchnie i wszystko się zagoi.
- Dzisiaj przyjdź!
Zrezygnuję z tej cholernej werandy i ogrodu. Rozstanę się, z
książkami i kolorowymi łatkami.
Nie potrzebuję francuskich perfum i uznania. Mogę jeść
czerstwy chleb albo nic, to nieważne.
Stoję naga w sienie, nie gryzę, nie wysuwam pazurów, czekam.
Założysz mi płaszcz na ramiona, zamkniemy noc. Strach gnębi urwanym zawiasem,
skrzypi, przypomina, o swojej obecności. Kucam, by ukryć głowę. Na podłodze
marszczą się wyzwiska. Wieczorem ścieliły się pod nogami teraz nakryte słoikiem
umierają. Otwierają pyszczki, zgrzytają zębami i milkną. Kiedy je podnoszę
kruszeją w dłoniach, jak stary naskórek złuszczają się.
- Teraz przyjdź!
Tracę przyczepność myśli. Popadam w obłęd ciasnych instrukcji.
- Rozbierz się, rozłóż nogi i zamknij się!
Narastają w głowie, drażnią, za chwile zabraknie miejsca.
Kładę się na brzuchu. Chronię piersi. Pod palcami błony
prześcieradeł, miały sny, że płyną.
Rozpychają wodę, unoszą się, nurkują… Grunt, że nie świadczą
temu, co widziały.
W stoliku nocnym trzymam pralinki, ostatnia przyjemność.
- Śpiesz się!
5 november 2024
0511wiesiek
5 november 2024
"W żółtych płomieniachJaga
5 november 2024
Jesień.Eva T.
5 november 2024
Freedom From PainSatish Verma
4 november 2024
0411wiesiek
4 november 2024
Słucham jeszcze, jak ostatnieEva T.
4 november 2024
Pure As GoldSatish Verma
3 november 2024
Nie tak całkiem zielonyJaga
3 november 2024
0311wiesiek
3 november 2024
Listopad.Eva T.