14 july 2011

Nie potrzebuję deklaracji



 
Lubię siebie taką, z wiatrem, napisaną głębokim wdechem. To
zdejmowanie czaru trwa przy wydechu. Cały rytuał przy zwiększaniu i
zmniejszaniu objętości płuc. Kreślenie kręgu palcem na ustach. Cokolwiek teraz
wymyślisz stanie się.
Jako ludzie mamy
potrzebę domykania, zamknij więc okno. Nie lubię kochać się, kiedy wiatr od
północy przynosi zbyt wiele wspomnień.
Zgaś świece, są dobre dla zmarłych, nie lubię cieni na
wypolerowanych staraniach.
To ja zadecyduję, kiedy będę gotowa na twoją obecność. Na
razie zmaterializuj się we mnie jako głos. Przygotuj sobie miejsce. Puste
pokoje śpią jak psy, ze skrzyżowanymi łapami. Kładą uszy po sobie i wbijają
martwy wzrok. Czekały tak długo…
Głodne, apatyczne dni wbijały od niechcenia pazury w skórę
pod brzuchem. Wstydzę się blizn, moje bluzki kończą się na udach.
Spokojnie jednak, przygotuję ci ręcznik, mydło i miejsce,
które zarezerwowałam dla ciebie.
Zostań tyle ile potrzebujesz. 
   
Nie będę gotowa, na twoje odejście, ale na swoje z pewnością.
Ćwiczę każdego dnia, kiedy nie jem i biegam. Zamykam oczy i coraz częściej
rozmywam się, pomiędzy jednym, a kolejnym krokiem.
Wiesz, ile mnie kosztuje ruch głową? Muszę się dobrze nad nim
zastanowić.
Wyjmowanie Zuzi, z huśtawki jest pracą w kamieniołomach.
Ostatnio w sklepie próbowałam wyjąć ją z wózka i nie mogłam.  Czas się kurczy…
****
Kochanie, życie ze mną nie może się udać.  




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1