Magdalena Dudek, 6 march 2012
musieliśmy skonsumować naszą znajomość
żebyś mi się przejadł
tak po prostu niestrawnie
odbił czasownikiem posiłkowym
który nikomu już nie jest potrzebny do życia
jesteś dla mnie tylko wierszem
wyjątkowo niezjadliwym
zaklinowałeś się gdzieś po d
rodzę między sercem
a komórką którą zrobili na szaro
nie chcesz spływać
s trawić się mowa trawa
choć ogień trawi
twoje ręce i wersy
kwasy żołądkowe jak niesmaczny
żart rozpuściły wstyd
a może on nigdy nie istniał w tym układzie
krążenia resztek odpadów skoków w bok
przez skakanki jelit
czy nie mogę zwyczajnie spakować
wszystkich twoich strof do walizki odbytu
lub innego niebytu
i wziąć cię wreszcie na wynos
co tak stoisz
/z tomu "Wariacje pokarmowo-leksykalne", 2011/
Magdalena Dudek, 21 february 2012
życie i śmierć
mieszkają w jednym domu
co wieczór przy śniadaniu rozprawiają
żywo
o przyroście nienaturalnym
a my niewolnicy przykuci
do kaloryfera kajdankami czasu
w tym domowym piekle
ugotowani na amen
trochę tylko powołani do trwania
a już pokryci pleśnią
i choć to boli
nikt z nas nie chce zepsuć się
przed upływem terminu przydatności do spo
życia
17. 02. 2012 [*]
Magdalena Dudek, 28 january 2012
a skąd optymizm
skąd śmiech
i ta dziwna pewność
pod hasłem
i will survive
bo jak dostajesz coś
na wyrost tak zupełnie
z góry
darowanemu koniowi
nie zagląda się
w oczy wierząc
w życie tu
na ziemi wierzysz
w życie po red bólu
inwestujesz w dobry
pakiet emerytalny
który się nazywa
always ze skrzydełkami
wewnętrzna radość
to prawo zwyczajowe
które wejdzie ci
w krew
/z tomu "Prze-języczenia", 2008/
Magdalena Dudek, 20 august 2011
czarna krowa
jak czarna dziura
w kropki bordo
zjadła konia z kopytami
/z tomu "Wariacje pokarmowo- leksykalne", 2011/
Magdalena Dudek, 19 august 2011
to było mój mały w osiemdziesiątym którymś
nie możesz pamiętać ani nawet sobie przypomnieć
podchodziło się do lady (nie mylić z angielską lejdi)
i prosiło o średnio wysmażony stek
bzdur człowiek musiał to robić na serio
bo inaczej odsyłali z kwitkiem
i znowu trzeba było czekać w ogonku
ale jak już opanowałeś sztukę
i pokornie ci z oczu patrzyło
to dawali bez gadania
i szedłeś do stołu z ogromnym talerzem
a żarcie podskakiwało jak galareta
roztrzęsione ciało obce
brutalnie rozmnożone i zmienione w chleb
dnia powszechnego
a czemu ty wtedy nie wierzyłeś w cud
/z tomu "Prze- języczenia", 2008/
Magdalena Dudek, 18 june 2011
będąc w kościele od wielkiego
święta komunia przykleiła mi się pod
niebie nia i już wiedziałem że jestem ku
szący językiem niecierpliwym po
zbawiony
wpiekłowzięty
/z tomu "Błogosławieni śmiertelni, albowiem nieśmiertelni", kwiecień 2005- kwiecień 2011/
Magdalena Dudek, 1 june 2011
dlaczego bóg wymyślił smutną miłość
dla dobrych ludzi
gdzie w idealnym planie
jest klauzula o złamanych sercach
czy wszechmoc boga
to alternatywna lampa z dżinem
a potem cud
lub czyjeś niespełnione marzenie
loteria stworzenia
a może nie istnieją idealne twierdzenia dlatego
że właśnie nie wiemy dlaczego i po co
i po to
żebyśmy się nauczyli
zadawać idea lne pytania
inwersja boskiego planu
/z tomu "Błogosławieni śmiertelni, albowiem nieśmiertelni", kwiecień 2005- kwiecień 2011/
Magdalena Dudek, 1 june 2011
zanim przejdę na drugą stronę
drogi zastanowię się
kto wymyślił krawężnik
czy to dobrze
że w staję lewą nogą
czy po drugiej stronie
bardziej przyda się prawa
a może to bez znaczenia
bo uniosę się
dumą i już nikt
nie rzuci mi pod nogi
żadnej kłody
ani kamienia
i nie zapyta czemu
zeszłam z dobrej drogi
na ulicę
/z tomu "Błogosławieni śmiertelni, albowiem nieśmiertelni", kwiecień 2005- kwiecień 2011/
Magdalena Dudek, 31 may 2011
ja chcę prostymi słowami
zbudować dom
przynieś wynieś podaj cegłę
nie musi być duży
żeby tylko miejsca starczyło
na puste miejsca
spacje nie do powiedzeń
tajmsem wyłożone akapity schodów
ściany pobielone w pajncie
na ju tubie szafa gra
a ja będę w nim trwał
wirtualnie niewyżyty
bez spamowania dzikich lokatorów
bez sprzątania zakurzonych dywanów
i nie muszę go zaśmiecać
nawet swoim pomieszkiwaniem
/z tomu "Prze-języczenia", 2008/
Magdalena Dudek, 28 may 2011
pochwa
z wyrazu pochwalić
zaczęła się migdalić
z migdałami w gardle
niesionymi na fali
ślin
ociekań drżącej stali
aparatów na zęby
w usta mi wkładali
słowa
wciąż od nowa
ociekali wibrowali
w czarnej dziurze echa
wstyd schowali
z wysokiego ce
szczytuję:
niechaj będzie pochwa
przenajświętsza
/z tomu "Prze-języczenia", 2008/
Magdalena Dudek, 1 may 2011
dla mnie nie musisz być świętym
ani przesadnie wielkim ani sięgać wzrokiem
za wielkie wody
bez szkieł kontaktowych
szerokich by leczyć
między lądami przewlekłe
dusz choroby wypłynąć na głębię
i widzieć
cienie grzechów zastygłych
w rysach
ludzkich czy szklanych
jak optyk ostateczny
sędzia niewzruszony
suchymi łzami
ty wiesz przecież że nie trzeba
płakać nad rozlanym człowiekiem
bo nie ma już żadnej kruchości
w rozbitych myślach w odłamkach
umierania
--- - - -
nie musisz w cyprysowych deskach
już nigdy więcej leżeć potulnie
krzyżem
ani w konfesjonałach bezludnych słów
spadać z serca kamieniem
węgielnym by być
przejrzystym
w lustrze czytelnym
we mnie nieśmiertelnym
/z tomu "Błogosławieni śmiertelni, albowiem nieśmiertelni", kwiecień 2005- kwiecień 2011/
Magdalena Dudek, 10 february 2011
obudziłem się w nocy
na szarej pustyni
to prawda że nocą na pustyni
jest bardzo zimno
nigdy nie wierzyłem
mówi ziarenko piasku
złotousty elf:
wstań i idź
płyń
naiwne dziecko nomadów
pytasz
czy każdy wiersz ma rymy
i co to znaczy pisać
składasz kasydy z burzy piaskowej
wmawiasz
że wieczna jest tylko
fatamorgana
a cała reszta
jest do przeżycia
ziarnko do ziarnka
po wstaje słońce
/z tomu "Wiersze patologiczne", 2010/
Magdalena Dudek, 10 february 2011
mgła kilka zakrętów
niedozwolona prędkość
ust na drodze rąk
czerwone światło dyszy
stop asfalt pościeli
zmarszczonej pachołkami
pytań erotycznych
/z tomu "Erotyki 2010"/
Magdalena Dudek, 18 october 2010
kiedy zszedłem z gwiazd
dali mi z przydziału
to małe mieszkanko
z oczami na przestrzał
powiedzieli
że teraz będę bardziej
przytulny
dostałem na drogę
dwie ręce kij i tobołek
kilka pięt achillesowych
na zapas i czas
osiadłem
na czterech ścianach
zamkniętej szklanki
a teraz coraz częściej
mam ochotę wyjść z domu
i wrócić
/z tomu, "Wiersze patologiczne", 2010/
Magdalena Dudek, 17 october 2010
patrzę w lustrze
jak mnie dzisiaj ubrali
wydali na świat
w skorupie żółwia cierpię
powoli ciasno zapadam
na wieczność
na ospę wieczną
ale to też trochę ja
/z tomu "Wiersze patologiczne", 2010/
Magdalena Dudek, 12 october 2010
wiatrem bądź dla mnie
ja dla ciebie wodą
płodową
siłami natury
urodzimy miłość
/z tomu "Wiersze patologiczne", 2010/
Magdalena Dudek, 19 august 2010
sam z sobą się
sobie kojarzę
pełen
punktów odniesienia
stojących kością w gardle
sam się sobie
przytrafiam od czasu do czasu
epizodyczny
i dziwię się sobie
że tak łatwo potrafię wyjść z siebie
na chwilę stanąć obok rozprzestrzenić
i szukać się
w katalogu przypadkowych
zwierząt lądowych
a piękno zawsze brzydzi się
marszczy usycha
nie chcę opowiadać się
po żadnej ze stron
gatunek na
wymarciu
lecz nie pod
ochroną
/z tomu "Prze-języczenia", 2008 /
Magdalena Dudek, 30 july 2010
wspiąłem się na szczudłach
rąk na ramiona marnotrawnej
kukułki wybierającej się jak sójka
za
późno zamknąłem oczy
i zobaczyłem ikara
w popiołach
kto ze słońcem
wojuje od słońca
gnije
stoję przemakalnie prawdomówny
wiatrem podszyty
drewniany nielot
czy jakiś inny kiwi
co się dziwi
że na deszczu
nos mu się wydłuża
nie tupię nie wołam
mam tylko rozpacz
zakorzenioną na końcu
języka za daleko żeby iść
za wysoko
zastygnę poszumię
potrwam bez celu
bez ruchu bez
echa
/z tomu "Prze-języczenia", 2008/
Magdalena Dudek, 28 july 2010
panie trup
weź pan wreszcie zamknij dziób
skończ
się pan wreszcie
na zardzewiałej kozetce
nie pusz się nie paw się
bądź pan człowiekiem
i daj żyć
bezpępowinowo w końcu
do końca
nie z martwych wstałeś
nie z prochu powstałeś
z grzechu
drugorodnego
i obrócisz się
do przodu
tautologicznie w proch
/z tomu "Prze-języczenia", 2008/
Magdalena Dudek, 27 july 2010
droga między- stanowa
nebraski minesoty alabamy
euforia melancholii
ostry zakręt
życiowy
z punktu a do punktu be
jeżdżę pod prąd
ale dzisiaj mam
wychodne
/z tomu "Wiersze patologiczne" 2010/
Magdalena Dudek, 27 july 2010
złaź pan z tego rusztowania
że co że pan bezpodstawny zdarza się
że pan zęby zjadł
na budowie
złaź pan mówię
nie rób scen
złaź pan z drabiny z powyłamywanymi
słowami
bo wypadnie sztuczna szczęka
słowo honoru
/z tomu "Prze-języczenia", 2008/
Magdalena Dudek, 26 july 2010
przyjmę w użytkowanie wieczyste
rząd dusz
podpisano esz pe szatan
zainteresowani gorąco
proszeni o kontakt
si wi z klauzulą
ślimak ślimak pokaż rogi
na wybrane oferty
diabelnie szybka odpowiedź
pe es ślimak to śliskie
bydlę
dajcie wężom
święty spokój
/z tomu "Wiersze patologiczne", 2010- powstające na bieżąco/
Magdalena Dudek, 25 july 2010
mogłem zapytać
jaka u was pogoda
czy ona dobrze się czuje
czy zjadł
czy była
czy wziął
mogłem zapytać
czy mogłem
to zabrać ze sobą
czy aby komu niepotrzebne
pomyślałem stare
nie przyda się
wyrzucą
miałem na końcu języka
ten dom z tym samym strychem
który należał kiedyś do mnie
młodocianego dowódcy batalionu
nieletniego zbrodniarza przeciwko
nieludzkości
z logistycznie wyreżyserowanymi
wybuchami salwami rozkazami
wojna była prawdziwa
dziś zamiast tego chwyciłem za telefon
z jakimś strasznie odjechanym prefiksem
myślisz babciu że zmieścisz się do trumny
jeśli będziesz tyle jadła
i dlaczego masz takie wielkie oczy
na końcu pytajnik
trzy kropki
po drugiej stronie cisza
a miałem przecież na końcu języka
ale widać to za daleko
/z tomu "Prze-języczenia", 2008/
Magdalena Dudek, 24 july 2010
nie bóg tylko ciemność
urodziła jasność
bo po ciemku nie była
w stanie przejrzeć się
w lustrze
/z tomu "Prze-języczenia", 2008/
Magdalena Dudek, 24 july 2010
zebrało się konsylium
dwóch z tytułem prof
wpatrzonych we własne okulary
speców od tyłu
jeden szczypior wszystkoniuchający
wiernie dreptający i postępujący
posłuchali popukali
w czoło
kto tam
zebrało im się na
zgrozodiagnoza:
nowo- twór
jeden przez drugiego
że oszczędzać
że nie wolno teraz
trzeba czekać
trzymać język
za zębami
i nie puszczać pary
żeby w parze nic nie poszło
bo nie szczęścia chodzą parami
z przerzutami wyrzutami
ja patrzę ja słucham
żuchwa zuchwale zagrała
zęby zgrzytnęły
nerwami w postronkach
zagrzmiało zgardła złowieszczo
zaciskam
a te niedopary
uciekły przez szpary
/z tomu "Prze-języczenia", 2008/
Magdalena Dudek, 23 july 2010
pożycz mi słowo
daję ci słowo
że oddam
oddam na pewno
do dziesiątego
tylko chwilowo tak u mnie krucho
normalnie stary brak słów
/z tomu "Prze- języczenia", 2008/
Magdalena Dudek, 22 july 2010
mówią
nic nie ginie w przyrodzie
czarny dachowiec rzuca cień
jak kot z obrazu hogartha
nie chodzą własnymi drogami
my rzucamy słowa na wiatr
wszystkie krzesła stoły komody
zbyt mało do umeblowania
miłości nienawiści
i wszystkie alama-koty
tylko w ustach poprawne
politycznie
wiatr ciągnie korowody słów
na smyczy na drugą stronę
ulicy
parzysto- kopytnie
po moich przejęzyczeniach
płaczę
w zamkniętym pokoju pedanta
samotnych pomiędzy
echem a obojniactwem
/z tomu "Prze-języczenia, 2008/
Magdalena Dudek, 21 july 2010
bądź raz ćmą
bezwolną i ufną
szepty przekwitłe liściem figowym
zamknij w słoiku bez klamek
tylko wzleć
pij nocną rosę
rozlaną na skroni
gdy drżącymi palcami
rozchylasz zlepione woskiem szare skrzydła
pij ze mnie
gdy blade usta dotkną Ankaiosa dzbanu
tylko wzleć
ja obnażona
ja gołosłowna
/ z tomu "Prze-języczenia", 2008/
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
11 may 2024
Everything Is BlackSatish Verma
10 may 2024
Wielki wypasJaga
10 may 2024
Tangerines SingSatish Verma
9 may 2024
0905wiesiek
8 may 2024
0805wiesiek
8 may 2024
Touching EverywhereSatish Verma
7 may 2024
0708wiesiek
6 may 2024
Taking RevengeSatish Verma
5 may 2024
Poetic JusticeSatish Verma
4 may 2024
Izerska rzekakalik