27 june 2010

XXXVI AKTÓW (VI)

AKT VI

Treść się nie kończy: trwa jednakowo
to rozpoczęte, co wstało z nicości.
Wątek nieważny to ten, co przemija:
zostawia ślady domniemania. Nową
jakość ma twarz. Twarze gości
co się otarli, nie są realne: oni nie byli.
Rozkosz, to stan szczerości tylko
ulokowanej w pewnej, znośnej,
okoliczności. Ma się nijak.
Ratuj, ją ratuj swym skrzydłem motylim!

Starczą ci znaki opiekuńcze,
te nikłe w skutkach, nieistotne.
Nawet ich nie brał pod uwagę,
sam owad, robiąc rundy nocne,
muskając przestrzeń! - Kiedy dotknę
twej skóry, naturalnie spłoszy
warstwę naskórka przerażenie.
(Tak, jak wisielec, co się odciął
od sznura, śmierci robiąc zdradę
niekonsekwencją). Lecz ja proszę

ćmy, co na grzbiecie noszą czaszki,
by niemo krążąc nieświadomie,
koniec wieszczyły tym przestrzeniom,
którym pisana lekkość fraszki,
bo życie biegnie stałym zwojem,
początku, kresu i poznania,
a ciało moje, to namiastki
lotów ćmy z okna, przez pokoje,
przeciągom na wskroś, gankom, sieniom,
byś mógł spokojnie spać do rana.


number of comments: 8 | rating: 8 |  more 

Jarosław Trześniewski,  

Ewo piekny wiersz. Rytm i sens. a ciało moje, to namiastki lotów ćmy z okna, przez pokoje, przeciągom na wskroś, gankom, sieniom, byś mógł spokojnie spać do rana.

report |

Jarosław Trześniewski,  

PS szkoda ze w komentarzach brak kursywy,inaczej mialem napisac.

report |

Wanda Szczypiorska,  

Ewo. Piękny początek, a dalej może być tylko tak samo, aż do cudownego zakończenia z ćmą. Powtarzam raz jeszcze - Twoje wiersze nie poddają się interpretacji. Ja tego nie potrafię. Trzeba w nie w przeniknąć i zostać wewnątrz

report |

Ewa Bieńczycka,  

Wando, Jarku, wasze komplementy mnie nokautują, bo powtarzam, jestem zupełnie nie przyzwyczajona po tych wpisach na moim blogu mówiących w kółko o mojej grafomanii. Właśnie tam rozpoczynam analizę nominowanego do Nike tomiku Jacka Dehnela i wątpię, by klimat trumlowy na moim blogu kiedykolwiek zagościł. Nie dziwię się tu Wam, trumlowiczom, że liżecie się po fiutach, bo to jest bardzo przyjemne, nigdy tego nie doświadczałam i upajam się tym pozorem właśnie jak tylko się da, jak dziecko zaproszone na wigilię, które i tak potem wraca do Domu Dziecka zostawiając nafumanych nim darczyńców, świadomych swej dobroci. Odnośnie niezrozumienia, to posłużę się przykładem (w moim wątku mogę). Wiesz Wando, jak wyglądały obrazy abstrakcyjne na akademii sztuk Pięknych. I jak mnie prosił potem, już po ukończeniu, kolega o napisanie wstępu do katalogu, to ja stojąc przed dwudziestoma ogromnymi płótnami pomazanymi kałem i krwią, błagałam go: powiedz mi, powiedz, o co ci chodzi? O co ci chodziło? i Niezmiennie malarz odpowiadał, że on zrobił swoje, a reszta należy do mnie. A ja tak chcę być zrozumiana! Ja piszę po to, by mnie ktoś zrozumiał! Ja pisze wyłącznie po to! Motyw snu zaczerpnęłam po analizowaniu Twojego wiersza Jarku, po Twojej „Elegii na smieć Brodskiego, przypomniawszy sobie „Wielką elegię dla Johna Donne´a”. A ćma mieszka w moim łóżku, ta z gatunku „trupia główka” i śpi za dnia, a budzi się o zmierzchu, wylatuje i zawsze do mnie wraca. Mój mąż mówi, że jak normalny człowiek wszystko to tłucze, to ja zawsze zagospodaruję. Cykl tych wierszy, to takie przerabianie relacji międzyludzkich wobec nagości w kategorii bardziej bezbronności, szczerości, co się dzieje, kiedy jesteśmy bez masek i kiedy pragniemy naprawdę nawiązać kontakty istotne. Rozkosz w wierszu nawiązuje wprawdzie do orgazmu, ale niekoniecznie, mimo, że jest figura śmierci w samobójcy, a mówi się, że orgazm to „mała śmierć”. Rozkosz, to też ta przestrzeń nawet jak kochankowie są oddaleni, a oni pławią się w tej mentalnej przestrzenie, bo rozkosz to właśnie ta wspólnota i to bezpieczeństwo.

report |

Wanda Szczypiorska,  

Ewo. Na tym portalu najgorszą oceną i najstraszliwszą karą jest milczenie. A ja się bardzo cieszę, jak mi się coś podoba, czuję się jak odkrywca. Do malarstwa abstrakcyjnego mam podobny stosunek. Na szczęście teraz, to jest już tylko kicz.

report |

Ewa Bieńczycka,  

Czaszki na ćmach to raczej odniesienie przyrodnicze, a nie kulturowe, przyznam się bez bicia, że pasowało mi do rymu i dopiero potem, jak pooglądałam moją ćmę, która mieszka za dnia nad moją poduszką, zobaczyłam ze zdumieniem, że jest z gatunku trupich główek. Dzięki za komentarz, ale proszę się nie trudzić, bo nie będzie tutaj żadnej symetrii, bo poeta Waldemar Kazubek napisał mi, bym nie ględziła pod wierszami cudzymi, więc ja się tej trumlowej sugestii - zresztą przez nikogo nie zakwestionowanej uwagą, że nie ględzę - podporządkuję. Będę więc uwagi o Pani wierszach pisała na Pani blogu, bo jeśli dobrze zrozumiałam, będzie je Pani umieszczać i tu i tu. Uważam, że Pani wiersze są wartościowe pod względem poetyckiego materiału. Bo wie Pani, to chyba jest tak, jak z malarstwem. Dzieci uczone są źle przez rodziców, przez przedszkola i przez szkoły podstawowe, bo mówi się im: narysuj dom. I one rysują schemat domu i te schematy są utrwalane, nagradzane stopniem, zachwytem rodziców. Karane są wszelkie odchylenia od tego schematu. A twórczość to pojęcia, to nowe spojrzenie na rzecz, jakby się jej nigdy na oczy nie widziało. To stwarzanie całkiem nowego domu, o tym, który znamy, to trzeba raz na zawsze zapomnieć. I, jeśli Pani operuje gotowymi wyobrażeniami zaczerpniętymi z popkultury, to nie wolno ich tak sobie brać z półki i przenosić. One muszą być zrobione jeszcze raz, tylko zamiast materiału, jak słowo, używa się, jak w kolażu, zestawu słów, które niosą znane nam znaczenie. Ale praca stwarzania musi być dokonana. Dlatego moja ćma nie jest wzięta z Micińskiego, tylko z mojej poduszki. Ale w sumie, to wszystko gdzieś się jednak łączy.

report |

Ewa Bieńczycka,  

masz Paco w pełni rację, faktycznie, chcę histerycznie powiedzieć wszystko na raz. A to efekt uwięzienia, czemu dałam wyraz w tym cyklu więziennym. Myślę, że gdybym miała powietrze, nie musiałabym wierszy pisać wcale. Ale z poezją, to jak z kochanką. Dobre są kochanki, które wyuczą się technik miłosnych, ale przecież najsłodsza jest kochanka, która nie musi się niczego uczyć.

report |

Ewa Bieńczycka,  

Paco, gdzie jesteś? Co tu się dzieje? Profil zlikwidowany, Truml wyrzuca już od zarania swego powstania, zaledwie po trzech miesiącach? Jedyny ośmieliłeś się nie pisać pod każdym wierszem „świetnie”? Ale nie czytam wszystkiego i nie mam pojęcia, co tutaj się dzieje. No, wielka szkoda, bo jeśli mowa o powietrzu, to Ty Paco go tutaj nagle wpuściłeś swoim pojawieniem i znowu go nie mam.

report |




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1