Poetry

Pavlokox
PROFILE About me Poetry (80)


Pavlokox

Pavlokox, 16 august 2020

Muszę wam coś o sobie powiedzieć...

Zdarzyło się to, kiedy miałem lat szesnaście,
A mój starszy brat miał natomiast dziewiętnaście.
Podczas gdy ja kolejną dziewczynę już miałem,
Mojego brata nigdy z żadną nie widziałem.
Nasi rodzice, którzy na PiS głosowali,
Coraz bardziej się moim bratem przejmowali.

Pewnej niedzieli brat rzekł, że chce porozmawiać.
Myślałem, że chce nam o czymś poopowiadać.
Od powrotu z mszy, ojciec pił już trzecie piwo.
Trzymał się twardo na swoich nogach o dziwo.
Po obiedzie ojciec TVP Info włączył,
A brat poprosił, bym do rodziców dołączył.
"Muszę wam teraz coś na swój temat powiedzieć..."
"Chyba nie będziesz w klasie maturalnej siedzieć?!" -
Zaśmiał się ojciec, ale mój brat był poważny.
Nie chodziło o szkołę - był odpowiedzialny.
"Znalazłeś w końcu dziewczynę?" - ojciec zapytał.
"Nie, tato jestem gejem" - mój brat krótko odparł.
Ojcowski kufel z piwem upadł wprost na dywan.
Książęce wsiąkło pieniąc się. Przemówił tyran:
"Więc to wszystko prawda, co mówią w Wiadomościach.
Ta ideologia miesza młodzieży w głowach!
Od kogo miałbyś dostać tę przypadłość w spadku?
Już prędzej wolałbym, żebyś zginął w wypadku."
W oczach mojego brata łzy się pojawiły.
"Zawsze tato czułem, że chłopak jest mi miły..."
"Dość już! Zawrzyj mordę!" - ryknął nasz ojciec basem.
"Mówiłem, że za rzadko obrywałeś pasem."
Wpadł w szał. Wyciągnął z szuflady stare świerszczyki.
Otworzył jeden na jakiejś wypiętej rzyci
I zaczął trzymać mojemu bratu przed twarzą.
Gdy nie spotkało się to z reakcją właściwą,
Ojciec wziął matkę i spódnicę jej podwinął.
Mój brat natychmiast ojca od matki odepchnął.
Po chwili upadł na ziemię w twarz uderzony
Przez ojca, który wyszedł z domu obrażony.

Ojciec małą inteligencją się odznaczał.
Z wiekiem umysł jeszcze bardziej mu się pogarszał.
Matka zachciała mieć toaletkę w pokoju.
Ojciec wstawił więc kibel i włączył do pionu...

Nie wiedziałem, co powinienem o tym sądzić.
Media zewsząd zdawały się o gejach trąbić.
Wieczorem, gdy ojca nadal nie było w domu,
Zajrzałem do brata, nie mówiąc nic nikomu.
On sam za to cicho pod kołdrą popłakiwał,
Jednak przed rozmową ze mną się nie wymigał.
Brat opowiedział mi o swojej przypadłości,
O złym pierwszym razie, innej formie miłości,
O strachu przed przemocą na środku ulicy
I przed byciem zwyzywanym w szkolnej świetlicy,
O całej nienawiści sączącej się z mediów
I wygłaszanej podczas narodowych spędów.
Powiedział, że ma już kogoś sercu bliskiego.
Poznał go przez aplikację czasu swego.
A ja zwierzyłem mu się z problemów z dziewczyną.
Wciąż lękałem się być między szyną a szyną.
Z jednej strony chciałem pierwszy raz mieć za sobą,
Jednakże penetracje ze stulejką bolą.
Nie chciałem też próbować seksu oralnego,
Bo było to dla mnie coś wręcz obrzydliwego.
Anal wydawał się być w porządku na filmach.
Przy stulejce musiał jednak zostać w marzeniach.
Lubiłem też oglądać sceny z chłostą w filmach.
Miałem fap-folder ze zdjęciami tyłków w bliznach.

Braterska gawiedź zanikła, gdy ojciec wrócił.
Jego pijacki ton naszą dyskusję skrócił.
"Żeby to w porządnym i katolickim domu,
Gdy rząd daje jałmużnę potrzebującemu..." -
Mamrotał ojciec i wlazł do pokoju brata,
Ujrzał nas obu w łóżku i zmienił się w kata.
Pas był ojcowską bronią w rodzinnych relacjach.
Kołdra była dobrą tarczą w tych sytuacjach.
Gruby rzemień smagał nas skrytych pod pierzyną.
W takich momentach byliśmy jedną drużyną.
Zasnąłem, gdy w końcu uspokoił się tata.
Za plamę na łóżku przeprosiłem też brata.

Nazajutrz nasz ojciec do proboszcza wydzwaniał.
W sprawie terapii konwertującej rozmawiał.
My zaś wyruszyliśmy normalnie do szkoły.
Wtem zaczęły za nami iść jakieś matoły.
"Ej, pedały!" - usłyszeliśmy za plecami.
Chodnik został nam zagrodzony osiłkami.
Ktoś kopnął mnie w dupę. Przewróciłem się na żwir.
Dostrzegłem, że mego brata tłucze jakiś zbir!
Ktoś zadał mi mocny cios - z całej siły w krocze!
Bolało tak, że widziałem jak przez przeźrocze.
Ujrzałem jeszcze, jak bratu spodnie ściągali.
Potem kopli mnie w twarz i dalej butowali.
"Raz w dupę to przecież nie pedał!" - usłyszałem.
Potem brat zaczął krzyczeć. Przytomność straciłem...

Ocknąłem się w szpitalu, w bandaże odziany.
Niemal bym zapomniał, że wcześniej byłem sprany.
Wtem dotarło do mnie, że nie mam wszystkich zębów.
Nie czułem też krocza. Chciałem wyrwać się z więzów!
Z korytarza krzyczenie ojca usłyszałem.
Kiedy dotarło do mnie, co wrzeszczy - zamarłem.
Darł się: "Zabili mnie syna, prowokatorzy!!!
Czy są jacyś spoza kasty prokuratorzy?"
Ból przeszył całe moje ciało, aż po skronie.
Gdybym sięgnął, przycisnąłbym do twarzy dłonie.
Chciałbym sam zginąć, lecz czułem mocno, że żyję.
Były to najstraszniejsze mego życia chwile.
Wkrótce potem wyszło na jaw, co się wydarzyło,
Że kilku troglodytów tak nas załatwiło.
Po rozmowie z moim bratem, ojciec poszedł chlać.
O tym, co się dowiedział, sąsiadowi dał znać.
Usłyszał jego syn - cwaniaczek osiedlowy.
Już cały Białystok był ubić nas gotowy.
Bratu dwie butelki do odbytu wepchano,
Za to mi jednym kopnięciem jądra strzaskano.
Nie obdarzę już moich rodziców wnukami.
Będę kupował hormony razem z transami.
"Tu leży pedał." - ktoś grób brata zdewastował.
Ojciec myślał nad zmianą frontu, gdy szorował.
Kraj winien być strefą wolną od nienawiści,
Tak jak rodzina. Może kiedyś to się ziści...


number of comments: 2 | rating: 1 | detail

Pavlokox

Pavlokox, 9 january 2020

Komórka z kamerą

 
Wydarzyło się to już czternaście lat temu
I przysłużyło dość zachowaniu mojemu.
Co prawda, było ono wzorowe w dzienniku,
Jednakże nauczono mnie czegoś więcej o życiu.
 
W mej klasie, był pewien chłopak upośledzony.
Nie było w szkole dnia, gdy nie był on dręczony.
Raz, że go biję, zacząłem w szatni udawać.
Wredny kolega zaczął komórką nagrywać.
Że choć raz, ja będę miał przejebane, liczył.
Nie był to pierwszy raz, kiedy on mi źle życzył.
Czułem strach, jak okazało się, żem nagrany.
Na filmie widać było jak macham rękami,
Lecz akompaniowany debila krzykami.
Wyrwałem komórkę. Usunąć próbowałem.
Skończyło się tak, że wpierdol w szatni dostałem.
 
Później złośliwy kolega krążył po szkole.
Wychowawczyni ukazał moją niedolę.
Mój kumpel polecił mi schować się do kibla,
Na wieść, że do szkoły przyszła matka debila.
Tak też uczyniłem, lecz w końcu wyszedłem
Oraz na widok tej matki się rozpłakałem,
Jednakże ona z uśmiechem mnie przytuliła
I rzekła, iż wie, że to nie jest moja wina.
Wychowawczyni też wątów do mnie nie miała.
Na zebraniu jednak przestrzegała rodziców,
By dzieci nie nagrywały swoich wybryków.
 
Matka wróciła z zebrania ostro wkurwiona.
Że o wszystkim wiedziała, nosiła znamiona.
Zakazała mi komputer na całe ferie.
Musiałem też zjeść znienawidzoną mizerię.
O tym, co się stało, truła mi tygodniami.
Bałem się, że może to trwać nawet latami.
 
W połowie ferii, gdy ojca nie było w domu,
Matka weszła z pasem do mojego pokoju.
„Kładź się na łóżku i zdejmij spodnie. Majtki też!” –
Powiedziała, a przeze mnie przebiegł strachu dreszcz.
Gdy poczułem na pośladkach chłodne powietrze,
Ledwo stłumiłem wzmagającą się erekcję.
Z plaskaniem zaczęły spadać pasy piekące.
Nie myślałem, że będzie to podniecające.
Krzyczała, że przy mnie jest zawsze kupę smrodu.
Lała tyłek, a ja tarłem wackiem do przodu.
Plama na moim łóżku się pojawiła.
Zafundowaną rżniętkę matka zakończyła.
 
Dostałem wpierdol w szkole, w domu i psychiczny
Za to, że miał miejsce postęp technologiczny.
Sam marzyłem, aby kręcić krótkie filmiki.
Stosunek matki do technologii był dziki.
„Nie będzie komórki z kamerą.” – powiedziała.
Dziś ze smartfonem w ręku sama popierdala…


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Pavlokox

Pavlokox, 5 january 2020

Maleńki stosik

Historia ta wydarzyła się na wakacjach.
Nie myślałem o potencjalnych komplikacjach.
Zamiast jak inni – w złodziejów oraz policję,
Wolałem bawić się z kuzynem w inkwizycję.
Razem, na wsi, ciemne szaty ubieraliśmy
Oraz różne przyrządy konstruowaliśmy.
 
Pewnego razu rodzice poszli do wujka.
Zaprosiłem kuzyna i jednego chujka.
W szaty poprzebierani dokazywaliśmy
I nad tym co zmajstrować kombinowaliśmy.
Naszą uwagę zwrócił słup na środku placu.
Ojciec zwykł opierać się o niego na kacu.
Postanowiliśmy przystroić ten oto słup.
Gałęzi i chrustu zebraliśmy kilka kup.
Miał on stos do palenia czarownic udawać.
Czegoś jednak zaczęło nam w stosie brakować.
Udałem się do domu po moją siostrzyczkę –
Niespełna dziewięcioletnią, małą dziewczynkę.
Zgodziła się do słupa na chwilę przywiązać.
Mój kuzyn wszystko na YouTubie zwykł streamować.
Poszedł z kumplem na chwilę po lustrzankę starą,
A ja zostałem sam z siostrzyczką przywiązaną.
Nieopodal paliło się małe ognisko,
By usmażyć kiełbaski, a potem zjeść wszystko.
Trwało kolejne suche i upalne lato.
„Ciężko coś wyhodować” – narzekał mój tato.
Nagle, że burza się zbiera zauważyłem.
Powiał silny wiatr i bardzo się przestraszyłem.
Zaczął podrywać chrust z płonącego ogniska
Do stosu z siostrzyczką niebezpiecznego bliska.
Czym prędzej, by z pędów ją uwolnić ruszyłem,
Lecz rozwiązać sznurków za nic nie potrafiłem.
Zebrany przez nas chrust zaczynał się zajmować.
Przez gęsty dym siostra zaczęła pokasływać.
„Rozwiąż mnie! Rozwiąż mię!!!” – tak, krztusząc się, krzyczała
I tym samym coraz bardziej mnie rozpraszała.
Gdy, że nie dam rady rozsupłać, już wiedziałem,
Jak najszybciej szukać sekatora pobiegłem.
Przeszkadzał mi dość znacznie strój inkwizytora.
Zrzuciłem sutannę i inne akcesoria.
Krzyk mojej siostry stał się znacznie donośniejszy.
Marzyłem o końcu wrażeń na dzień dzisiejszy.
Gdy w końcu wróciłem do stosu z sekatorem,
Przez dym i płomienie podejść nie potrafiłem.
Później zjawił się kuzyn z wężem ogrodowym
I zaczął stosik gasić z wzrokiem przerażonym.
Więzy mojej siostry same się przepaliły
Oraz poparzoną dziewczynkę uwolniły.
W nadpalonej sukience odbiegła od stosu.
Jęczała przez ból pieczonych udek i torsu.
Kuzyn skierował na nią strumień wody z węża.
Ciekawe, czy z bliznami znajdzie sobie męża.
iPhone na statywie wszystko dalej streamował.
Mój kuzyn cały czas zimną wodę kierował.
„Co tu się wydarzyło?! Ja wam nie ufałem!!!
Że tak się skończą wasze zabawy wiedziałem!” –
Zaczął krzyczeć ojciec. Matka wybuchła płaczem.
Z jej ust czuć było jeszcze wędzonym sandaczem.
Moja biedna siostrzyczka cały czas jęczała.
Na zdjęcie sukienki wrzaskiem reagowała.
Dziesięć minut później karetka się zjawiła,
A straż pożarna resztki stosu dogasiła.
Medycy stosowali wodę utlenioną.
Wiedziałem, że tak postępować już nie wolno!
Nim coś rzekłem, ojciec zabrał mnie do łazienki.
Dał mi czterdzieści razów kablem od suszarki.
Potem wyszedł i objął matkę zapłakaną.
Karetka zabrała ich córkę oparzoną.
 
Siostra doznała poparzeń połowy ciała.
Trzy miesiące okropne rany zagajała.
Mój kuzyn ukarany jak ja nie został.
Nikt w domu tego chłopaka nigdy nie chłostał.
Jego starzy nie czuli odpowiedzialności
I potem ojciec pobił się z wujkiem na pięści.
Patostream zyskał na popularności w sieci,
Choć YouTube oznaczył go jako „nie dla dzieci”.


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Pavlokox

Pavlokox, 11 november 2019

Niedziela handlowa

Znów miesiąc na niedzielę handlową czekałem.
Podczas zakupów rodziców, sam zostawałem.
Wróciłem z mszy, a rodzice w korkach stanęli.
Wtedy już pewne zaufanie do mnie mieli.
Zamknąłem się przed naszym psem w dużym pokoju.
Otarłem powierzchnię magnetowidu z kurzu.
W szufladzie ojca starą kasetę znalazłem.
Niemal od miesiąca to wszystko planowałem.
Starą taśmę do magnetowidu wsunąłem,
Z nadzieją, że głowicy jeszcze nie zatarłem.
Ekran czołówkę starego filmu ukazał.
„Angelika i sułtan” – taki tytuł wskazał.
Poczułem intensywniejsze bicie w mym sercu.
Przewinąłem film do kluczowego momentu.
Piękna Angelika była już przywiązana.
Moja ręka w stronę spodni powędrowała.
Zgodnie z rozkazem tytułowego sułtana,
Angelika została z sukni rozebrana.
Potem zaczęto ją chłostać biczem po plecach.
Ręka zaczęła rytmicznie przyspieszać w majtkach.
Zignorowałem szczekanie psa w korytarzu,
Skupiając się na Angeliki biczowaniu.
Doszedłem, gdy Angelika w łóżku leżała
Oraz z otwartymi ranami stękała.
„Tak się powinno postępować z kobietami!” –
Rzekł ojciec, a ja zasłoniłem się rękami…
„Wkrótce powtórka!” – oznajmił sułtan w berecie.
Tak bardzo chciałbym żyć w tamtym świecie…


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Pavlokox

Pavlokox, 3 october 2019

Księżniczka plantacji II: Ostatni ucałunek

Głębokie Południe, 1809 r.
 
Minął tydzień, odkąd ojciec murzynkę zabił.
Wpierw zatłukł ją biczem, a następnie podpalił.
Dziewczyna przez kilka dni w męczarniach konała.
Słyszałem jej wycie, gdy bandaże zmieniała.
Z ciekawości, przychodziłem na to popatrzeć.
Po tym wszystkim zwykła pod siebie się załatwiać.
W jej ciele, bez skóry, zalęgło się robactwo.
Była to adekwatna kara za partactwo.
Tak powiedział ojciec, który nie miał pojęcia,
Iż skłamałem mu, celem murzynki ujęcia.
Przed zgonem, zdołał jeszcze wylać na nią wrzątek,
Na oczach przerażonych, czarnych niewiniątek.
Po tym jak stwierdził zgon, skrył jej zwłoki w spichlerzu.
Wcześniej, ku przestrodze, przykuł je przy pręgierzu.
Czułem pokusę, by wychłostać kogoś jeszcze,
Lecz niestety baty były w użyciu wszystkie.
 
Nocą wymknąłem się z pokoiku mojego.
Nie pragnąłem dotąd jeszcze bardziej niczego,
Niż ucałunku niezrealizowanego.
Wkradłem się do spichlerza, gdzie leżały zwłoki.
Oprócz nich, leżały tam jeszcze jakieś tłoki.
Powoli, do zwęglonego ciała podszedłem.
Na spękanych wargach ucałunek złożyłem.
Myślicie, że dokonałem marzenia swego,
Całując ją po ustach? Nic bardziej mylnego…


number of comments: 1 | rating: 1 | detail

Pavlokox

Pavlokox, 24 september 2019

Księżniczka plantacji

Głębokie Południe, 1809 r.
 
Zdarzyło się to, kiedy miałem lat piętnaście,
Wtedy mój ojciec przejął bawełny plantację.
Następnym krokiem był zakup pracowników,
O zdrowych zębach, mających wachlarz talentów.
W trakcie, kiedy przechadzałem się przez plantację,
Mój ojciec pół dnia w mieście ustalał transakcję.
Po tygodniu przybyli nowi pracownicy.
Przywieziono ich na bryczce prosto z ulicy.
Po dokładnym sprawdzeniu stanu liczebnego,
Ojciec zabrał ich do baraku słomianego.
Zanim przeprowadził szkolenie skrupulatne,
Zabrał ze sobą kajet oraz Pismo Święte.
 
Nazajutrz rozpoczęto pracę na plantacji.
Pod wieczór usłyszałem okrzyki i trzaski.
Mój ojciec związał na placu jedną murzynkę
I chłostał ją biczem zmieniając plecy w szynkę.
Potem ogłosił, że tak postępować trzeba,
Gdy murzyn swe dzienne obowiązki zaniedba.
Ojciec miał zwyczaj karać tak głównie kobiety,
Także na gołe pośladki - nie tylko w plecy.
 
Dzień później, do baraku murzynów zajrzałem.
Tak wielkiego smrodu jeszcze nie odczuwałem.
Zdziwiło mnie, że jeszcze żyli w tej duchocie,
Poupychani na pryczach w nędznej ciasnocie.
Leżała tam murzynka, którą mój ojciec zlał.
Inny murzyn bandaże jej zmienić próbował.
Z ciekawości, swą pomoc zaoferowałem
I jednym ruchem stare bandaże zerwałem.
Murzynka z bólu zawyła, rany otwarły.
Strużki krwi po jej czarnych bokach skapywały.
Nazajutrz do pracy miała być już gotowa.
Nie wiem, czy opłacała nam się ta hodowla.
 
Zaprzyjaźniłem się z murzynką w moim wieku.
Co noc po ich pracy byliśmy na spacerku.
Mój ojciec na tą znajomość oko przymykał.
Rzekł, bym się nie zaraził, jak będę korzystał.
Zacząłem czuć popęd do czarnej koleżanki.
Ucałować ją chciałem w falbanach firanki,
Lecz nie pozwoliła mi na to z takiej racji,
Że ma już chłopaka na sąsiedniej plantacji.
Rozpacz i nienawiść jednocześnie poczułem.
Znów szansę na pierwszy pocałunek straciłem.
 
Nazajutrz do gabinetu ojca poszedłem,
I że dziewczyna knuje ucieczkę skłamałem.
Razem z ojcem poszedłem na apel wieczorny.
Rzekł, iż jeden z pracowników jest dość niesforny.
Ma niedoszła miłość na środek wystąpiła.
Najpierw zdziwiona, wszystkiego się domyśliła.
Ojciec rzekł wszem i wobec, że za plan ucieczki,
Czeka najliczniejszy wymiar skórzanej sieczki.
Wtedy dziewczyna zaczęła nam dosłownie wiać.
"Goń czarną kurwę!" - krzyczał ojciec. "Trzeba ją zlać!"
Zatrzymałem dziewczynę w bawełnianych pnączach.
Nie dostrzegłem przeprosin w załzawionych oczach.
Prosto pod pręgierz murzynkę przyprowadziłem,
Z pomocą ojca związałem i rozebrałem.
Jej ciało miało odcień węglowego miału
Lub jak kto woli - po czerwonym winie kału.
Mój ojciec podał mi bicz długi na siedem metrów,
Z rękojeścią ukręconą z dwóch zwykłych swetrów.
Dostrzegłem drzazgi i haczyki na końcówce.
Mogłem się szykować na zakrwawioną ucztę.
Z początku nie umiałem w plecy wycelować.
Końcówka bicza na dupie zwykła lądować
Lub też zawijała się w krocze ją trafiając,
O czym murzynka dawała znać, głośno wyjąc.
"Mocniej synu. Te małpy mają twardszą skórę.
Nie rób mi wstydu, chyba że chcesz dostać burę."
Rzekł ojciec, a mnie zaczęła łapać zadyszka.
Wciągnęło mnie bicie. Nie czeka mnie jej myszka.
Szło mi to jednak coraz to bardziej sromotnie.
"Nie widać żadnych śladów. Musisz walić mocniej.
Dobra, daj to, bo widzę, że jesteś zmęczony."
Wziął bicz i dokończył z koszuli obnażony.
Kiedy zadał sto pięćdziesiąte uderzenie,
Murzyni zlecieli się niczym na skinienie.
"A czy ja powiedziałem, że to już po wszystkim?!"
Ojciec odgonił ich, trzaskając ruchem szybkim,
Po czym przyniósł miednicę bimbrem zalaną
Oraz chlusnął na murzynkę ubiczowaną.
Nie bacząc na jej ryk, podpalił ją z cygara.
Wtedy już na serio opadła mi kopara.
 
Jaki zatem będzie tej opowieści morał?
Należy zlać murzyna jak nie będzie słuchał.


number of comments: 1 | rating: 1 | detail

Pavlokox

Pavlokox, 29 july 2019

I tak dobrze, że nie mieszkałem w Norwegii. Dekadę później

Dziesięć lat minęło, odkąd się wychłostałem.
Jako gimbus skakanką się ubiczowałem.
U szkolnej higienistki wszystko się wydało,
Gdy kilka osób me sine plecy ujrzało.
Do końca gimnazjum z dala się gdzieś zaszyłem;
Liceum i studia w innym mieście kończyłem.
Po obronie zacząłem pracę w korporacji.
Dni mijały na przyznawaniu innym racji.
 
Zbliżał się coroczny wyjazd integracyjny,
Podobno zawsze zakrapiany i prawilny.
Zacząłem robić porządki przed pakowaniem.
Nie przypuszczałem, że zakończy się to laniem.
Znalazłem głównie sporo różnych starych ciuchów,
Pamiętających ludzi, którzy są wśród duchów.
Była też skakanka, która tak namieszała.
Wstąpiła we mnie nagle żądza niesłychana.
Czym prędzej zrzuciłem z siebie odzienie górne.
Postanowiłem użyć elementy wtórne.
Drżącymi rękoma spinacze wyginałem
I naokoło rzemienia je owijałem.
Głośno świszczały, gdy brałem zamach ilekroć.
Ból był silniejszy, szybko poczułem krwi wilgoć.
Po uprzednim pejczyka w wodzie wypłukaniu,
Schowałem go w szafie do następnego razu.
Zacząłem myśleć, czy błędu nie popełniłem.
Lada dzień na wyjazd z pracy się wybierałem.
Tym razem nikt nie zmusi mnie, by się rozbierać,
A kobiet i tak nie było mi dane wyrywać.
Opatrzyłem plecy, skończyłem pakowanie.
 
Na drugi dzień rano byłem już w autokarze,
Gdzie popijawa od razu się rozpoczęła
I do imprezy w hotelu towarzyszyła.
Wiksa w pięciogwiazdkowym SPA była dość gruba.
Popijałem whisky, patrząc na kobiet uda.
Nagle zagadała do mnie jakaś dziewczyna.
Wydawała mi się być całkiem atrakcyjna.
Najpierw przez krótką chwilę razem tańczyliśmy,
A następnie bardzo długo rozmawialiśmy.
Ona również wypiła sporo alkoholu.
Spytała, czy możemy sprawdzić coś w pokoju…
Szedłem z nią korytarzem podekscytowany.
Czy nadszedł właśnie moment tak oczekiwany?
Kiedy tylko przekroczyliśmy pokoju próg,
Rzuciła się na mnie, wpychając język do ust.
Poczułem ból, gdy rękę za kark mi włożyła
I w ten sposób, o stanie pleców przypomniała…
Przez nie, nie mogłem się przecież przy niej rozebrać.
Musiałem natychmiast tej gry wstępnej zaprzestać!
„Czy coś złego się stało?” – dziewczyna spytała,
A ja na to, że nie całkiem mnie przekonała…
Wtedy spojrzała na mnie srodze zaskoczona,
Odwróciła się oraz wyszła obrażona.
Usiadłem w łóżku i całkiem się załamałem.
Znów okazję na pierwszy raz zaprzepaściłem.
Przejrzałem Tindera i wróciłem na bankiet.
Nie miałem jednak ochoty wchodzić na parkiet.
Usiadłem przy stole i zacząłem pić whisky.
Wciąż będą mi dane tylko ręczne wytryski,
Wypiłem kolejnych mililitrów czterdzieści
I dalszy ciąg znam tylko z licznych opowieści…
 
Ponoć najpierw głęboko zasnąłem na stole,
A potem zeń spadłem, rozrywając koszulę.
Ludzie natychmiast podbiegli do mnie z pomocą
I zaniemówili, gdy przyjrzeli się plecom.
„O kurwa, co on ma z plecami?! Ja pierdolę…
Wyglądają, choby przeżył w Stanach niewolę.”
„Ja go znam! Do gimnazjum z tym zjebem chodziłem…
Też nie mogłem uwierzyć, jak to zobaczyłem.
Ten gość nakurwiał się jakimś batem po plecach,
A potem jeszcze opisał to w jakichś wierszach…”
„Co ty dupisz?! Musi być nieźle pierdolnięty.
Jak można bić się samemu?! Co to za smęty?!”
„Niezłe sado-maso. Może są na to leki?”
„Spod tych plastrów wychodzą mu jakieś zacieki!”
„Co by na to jego dziewczyna powiedziała?
Moja by się z takim nigdy nie zadawała.”
„Jaka dziewczyna?! Która by z takim być chciała?!
Przy pierwszej okazji po dupie by dostała!”
„Co powinniśmy z nim zrobić? Jak wy myślicie?”
„Chuj, niech leży. Może odechce mu się bicie.”
 
I tak leżałem niemal do samego rana.
Z sali wyniosła mnie sprzątaczek nowa zmiana.
Jeden z menadżerów ujawnił się jako gej,
A ja zyskałem marny przydomek: Christian Grey.
W drodze powrotnej, na A-Czwórkowym postoju,
Podeszła dziewczyna, z którą byłem w pokoju.
Zapatrzyłem się nad jej pełnymi ustami,
Gdy rzekła: „Więc co zrobiłeś z tymi plecami?”


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Pavlokox

Pavlokox, 25 july 2019

I tak dobrze, że nie mieszkałem w Norwegii

Wydarzyło się to, kiedy byłem w gimnazjum.
Będąc sam w domu, wykorzystałem okazjum.
Nie wiedzieć czemu, gdym popęd zaczął odczuwać,
Bicie również zaczęło mnie interesować.
Rodzice nigdy nie ukarali mnie laniem.
Bardzo często myślałem o tym przed spaniem.
Raz, kiedy rodzice pojechali na działkę,
Poszedłem do Decathlonu kupić skakankę.
Skórzany model ponad stówę mnie kosztował.
Nikt nie wiedział do jakiego celu się przydał.
 
Przed swojej własnej skóry hardym wychłostaniem,
Przeglądałem zdjęcia dziewcząt na Instagramie.
Następnie w dużym pokoju zdjąłem odzienie.
Wyobraziłem se, iż działam na skinienie.
Wziąłem w dłoń rękojeść skakanki zakupionej
Oraz zabrałem się do chłosty wymarzonej.
Po krótkim wahaniu smagnąłem się lejcami.
Poczułem piekący ból między łopatkami.
Nieco odważniej, uderzyłem się raz drugi.
W sam kręgosłup trafił skórzany rzemień długi.
Mimo bólu, coraz to mocniej się chlastałem.
Mówiąc do siebie, uderzenia odliczałem.
Niczym w transie mijały kamienie milowe:
Dziesięć, dwadzieścia… Prawie smagnąłem się w głowę!
Nogi zaczęły mi drżeć, niemal się zachwiałem,
Jednak wciąż, idąc w zaparte, plecy chłostałem.
Licząc razy, słyszałem nie swój głos, lecz kata.
Myślałem, co umocować do końca bata.
Że jestem niewolnikiem, se wyobrażałem
Oraz że swoją dzienną pracę zaniedbałem.
 
Ostatni tuzin aplikowałem w pośladki.
Nie przypuszczałem do jakiej to dojdzie wpadki.
Wyjęczałem „Sto!” Bat rzuciłem na podłogę.
Obejrzałem się w lustrze i poczułem trwogę.
Nie myślałem, że plecy będą w tak złym stanie.
Rozległe obrażenia sprawiło to lanie:
W całości sine, spuchnięte do krwi miejscami.
Nie mógłbym się przebrać przed WF-u lekcjami.
Szczęście, że miałem jeszcze ważne zwolnienie.
Zagoić mi się musiało kostki skręcenie.
Co robiłem później, tego Wam nie opiszę.
Ja i tak w Waszych oczach już od dawna wiszę.
Wychłostane plecy paliły ogniem żywym.
Marzyłem lecz wciąż, by dostać batem prawdziwym.
 
Na drugi dzień pod bluzką i swetrem je skryłem
I żwawym krokiem do mojej szkoły ruszyłem.
Plecom jeszcze daleko było, by wydobrzeć
I nie mogłem się o konstrukcję krzesła oprzeć.
Po historii wszyscy na WF się udali.
Inni niećwiczący wraz ze mną się ostali.
Gdy przejrzałem już koleżanek Instagramy,
Przyszła wiadomość: do higienistki iść mamy!
Zmartwiłem się, zwłaszcza gdy sobie przypomniałem,
Że po dziś dzień na badania się nie udałem.
Liczyłem, że każą nam ściągnąć tylko spodnie
Przed ważeniem, a nie również odzienie górne.
 
Zapadał na mnie coraz to większy strach blady.
Jak wytłumaczyć przyczyny pleców makabry?
Pomimo, że byłem jeszcze ciągle ubrany,
Przywarłem jak najbliżej plecami do ściany.
Rozpaczliwie myślałem nad jakąś wymówką.
Czy tłumaczyć się rozwolnieniem, czy wysypką?
Koledzy w samych batkach wchodzili na wagę.
Okropnym było czuć sytuacji powagę.
„Czy mogę zostać w koszulce? Chłodno tu.” – rzekłem.
„Trzeba się hartować, chłopcze.” – wtedy uległem.
Zdjąłem koszulkę, na wagę wbiegłem czym prędzej.
Odwróciłem się tyłem. Skończyło się nędzniej.
„Gdzie ci się tak śpieszy? Do przerwy jest daleko.”
Ktoś z kumpli rzucił: „Boisz się ważyć, kaleko?”
Wtedy, po ukończeniu ważenia usługi,
Schodząc potknąłem się, wyłożyłem jak długi.
W stronę każdego plecami się wypinałem.
Usłyszałem komentarze, jakich się bałem.
„Jezu Chryste! Co tobie się stało z plecami?!”
„O kurwa…” – wyrwało się między chłopakami.
Łamiącym głosem rzekłem, iż mam łóżko twarde.
Nie wiedziałem, czy wzbudzam podziw, czy pogardę.
 
W ten sam dzień do domu zawitała policja.
Traumę sprawiła mi mych działań ekshibicja.
Nie chciano mi uwierzyć w samobiczowanie.
Twierdzono, że chciałbym ukryć przemoc w rodzinie.
Znalazłem się na obserwacji psychiatrycznej.
Trafiłem do poradni seksuologicznej
I tam dowiedziałem się, czy jestem normalny.
Z listy chorób ten fetysz został wypisany,
A przynajmniej w niektórych europejskich krajach.
Myślałem później o tych liberalnych rajach.
Całe szczęście lecz, że nie mieszkałem w Norwegii.
Rodzice od razu byliby oskarżeni.
Wśród fiordów siedzieliby w celi razem z Breivikiem.
Następny bat zakupię gotówką – nie BLIK-iem.
Jaki więc będzie tejże opowieści morał?
Pamiętaj, byś swój fetysz przezorniej ukrywał…


number of comments: 2 | rating: 1 | detail

Pavlokox

Pavlokox, 18 july 2019

Ga-Pa

Tym razem we wrześniu nie poszedłem do szkoły.
Cieszyły się z tego niemal wszystkie matoły.
Jednakże wolność została nam odebrana.
Tragedia to była wprost nie do opisania.
Źli żołnierze w obcym języku zwykli mówić.
Za małym był, by cokolwiek z tego rozumić.
 
W moim domu nowe osoby się zjawiły.
Wszystkie w piwnicy lub na strychu zamieszkały.
Zabroniono mi o tym komukolwiek mówić.
Głucha cisza nawet, gdy ktoś miał się pierdolić.
Rodzice stali się jacyś bardziej nerwowi.
Karali mnie tak, by być pewnym, że zaboli.
Cieszyłem się, że w domu brakło alkoholu.
W końcu mogłem mieć w domu ciut więcej spokoju.
Niejeden raz z byle powodu oberwałem,
Aż w końcu za nocny powrót kablem dostałem.
Poszedłem spać bez kolacji i obolały.
Wszystkie osoby w domu bardzo mnie wkurwiały.
 
Ze snu wyrwało mnie walenie do drzwi głośne.
Towarzyszyły temu okrzyki donośne.
Nagle grupa żołnierzy do nas wparowała
Oraz każde piętro dokładnie przeszukała.
Niektórzy byli naprawdę bardzo przystojni.
W płaszczach, z bronią wydawali się tak dostojni.
Wszystkich naszych gości do salonu zabrano.
Rodzice mieli miny jakby się coś stało.
"Wer ist für diese Situation verantwortlich?"
Wskazałem, że ojciec współdziałał z nimi ongiś.
"Heraus!!! Tod für alle! Prügelstrafe auch für ihn."
Doszukano się najpewniej jakichś przewinień.
Wszystkich oprócz mnie i ojca wyprowadzono.
Potem zdarto z niego spodnie i położono.
Dawniej ojciec często lanie kablem mi sprawiał.
Teraz sam głośno krzycząc szpicrutą obrywał.
Jak go sprali również wyprowadzony został.
Jeden żołnierz wraz ze mną w salonie się ostał.
Z kuchni czuć było zapach wczorajszego żuru.
Patrzyłem przez okno. Wszyscy stali wzdłuż muru.
Każdy, kto się tam znalazł został zastrzelony.
Ceglany mur stał się nieco bardziej czerwony.
Zmartwiłem się. Czekałem na rozwój wydarzeń.
Czy mnie to czeka? Nie zrealizuję marzeń?
Zabrano mnie i dano zaległą kolację.
Dali mi spać i jeść w zamian za informacje.
Czasem mi też nacisnąć na spust pozwalano.
Po wojnie do nowej rodziny mnie oddano.
Moi przybrani bracia Helmut oraz Uwe
Pomogli mi ogarnąć niemiecką maturę.
 
Po dziś dzień zamieszkuję w Garmisch-Partenkirchen.
Do Polski i Polaków daleko mi jest hen.
Czy powinienem był kraj i rodzinę zdradzić?
Raczej nie, ale trzeba sobie jakoś radzić.


number of comments: 1 | rating: 1 | detail

Pavlokox

Pavlokox, 15 july 2019

Hulejnoga

Co rok jeździłem latem do Krynicy Morskiej.
Uwielbiałem klimat tej miejscowości swojskiej.
Nazwę „Relaks” miał mój ulubiony ośrodek.
Mógłbym tam normalnie wykopać sobie dołek.
W tym roku wziąłem hulejnogę elektryczną.
Jak zwykle poznałem gromadę bajtli liczną.
Wszyscy hulejnogi mi bardzo zazdrościli.
Gdy jeździłem wokół placu – za mną gonili.
Co tydzień odbywał się festyn rodzinny.
Były gry, zabawy oraz ogródek piwny.
Maj rodzice nie chcieli jednak brać udziału.
Przychodziły do nich informacje z oddziału.
Wobec tego bawiłem się grillem znudzony.
Z ogniem byłem już od dawna zaprzyjaźniony.
Jakaś baba zabrała mi jednak pogrzebacz.
„Bo się poparzysz!” rzekła, gdy chciałem go wyrwać.
Głupia cipa nie wie, że na wsi w piecu palę.
Na ognisku upiekłbym wursztów całą halę.
 
Wróciłem więc na plac, by jeździć hulejnogą.
Na miejscu spotkałem kolegę z miną błogą.
Powiedział mi, że mógłbym szybciej na niej jeździć.
Na początku nie chciałem wcale mu uwierzyć.
Zabrał hulejnogę i pobiegł do pokoju.
Wbiegłem za nim po schodach. Nie ufałem gnoju.
Na górze był jego starszy brat – programista.
Wszędzie z laptokiem siedział ten antymarksista.
Ponoć zarabiał dwieście tysięcy miesięcznie.
Nie wiedzieć czemu z rodzicami bywał wiecznie.
Grubas, od laptoka oczu nie odrywając,
Podłączył doń hulejnogę i ją hakując,
Zniósł z niej limit dwudziestu pięciu kilometrów.
Linijki kodu mignęły zza jego swetru.
Wnet straciłem gwarancję i ubezpieczenie,
Ale nie to było najgorszym wydarzeniem.
Miałem przeto moją siostrzyczkę przypilnować.
Zmartwiony na plac zabaw zacząłem drałować.
W krótkiej sukieneczce na zjeżdżalni siadała.
Sęk w tym, że ta zjeżdżalnia w pełnym słońcu stała.
Dało się we znaki globalne ocieplenie.
Kto zaprzeczy – ten w mordę dostanie ode mnie.
Dziewczynka, podczas gdy z urządzenia zjeżdżała,
Równocześnie rozpaczliwie głośno krzyczała.
Trzymając się za pupę, wpadła mi w ramiona.
Metalowa zjeżdżalnia była rozpalona.
Czy na pewno nikt nie patrzy, się upewniłem
I sukienkę siostrzyczki w górę podwinąłem.
Skóra z tyłka i ud zaczęła już odchodzić.
Szkoda, że nie mogliśmy w zimnej wodzie brodzić.
Wziąłem ją na ręce, do pokoju zaniosłem.
Matka wściekła się. Nazwała mnie głupim osłem.
Ojciec zapowiedział pozew i karę dla mnie,
Lecz tym razem nie planował sprawić mi lanie…
 
Wieczorem, gdy skończył czytać Gazetę Polską,
Wszystkie rzeczy z dużego stolika uprzątnął.
Wziął świeczkę i wstawił do kubka na kuchence.
Matka razem z siostrą trzymały mnie za ręce,
A ja, nagi od pasa w dół, ległem na stole.
„Za pińcet plus kupiliśmy ci hulejnogę,
A ty szwestrą nie umisz się zaopiekować?”
Ojciec wziął kubek, aby woskiem mnie polewać.
Poczułem parzący ból ud oraz pośladków.
Darłem się, aż do drzwi pukała para dziadków.
A czy oni mieli do tej kary obiekcje?
Nie wiem, ale u ojca dostrzegłem erekcję…


number of comments: 0 | rating: 1 | detail


  10 - 30 - 100  



Other poems: Cudownych rodziców mam..., Fala, 25 batów za nic, Morskie Oko, W Polsce jedyny prawdziwy, Adrian, Geneza, Mój ojciec: Pewnego jesiennego wieczoru..., Muszę wam coś o sobie powiedzieć..., Przebudzenie wiosny, Ojczymie, Komórka z kamerą, Maleńki stosik, Mumia, Mój ojciec: Dzień Dziecka, Niedziela handlowa, Księżniczka plantacji II: Ostatni ucałunek, Księżniczka plantacji, I tak dobrze, że nie mieszkałem w Norwegii. Dekadę później, I tak dobrze, że nie mieszkałem w Norwegii, Ga-Pa, Hulejnoga, Nie powiedziałem więcej nikomu, Głupi wiek, Matka i automobil, Akumulator, Dziadek mróz, Łoj! Babina wpadła do ogniska!, Plantacje, Działka, Ojczym na materacu, Braciszek, Święty Mikołaj, François Ravaillac, Brunatne szambo zalało syreny, Góral, Uroczysty Dzień Komunii, Prawicowiec, Achtung!, Liczniki, Wychodek, Kulig, Awaria dźwigu, Wyższy X: Globus, Błędy młodości, Wyższy IX: Niższy, Wyższy VIII: Jedzie pociąg z daleka, Latarnik (na podstawie noweli Henryka Sienkiewicza "Latarnik"), Chłost Anna, Wyższy VII: Biwak Zapałowicza, Ojczym, Średniowiecze. Epizod II, Średniowiecze. Epizod I, Wyższy VI: Finał, Świniobicie po ciężkiej nocy, Wyższa, Cegiełka, Deklaracja pracowitości, Jutro zaczyna się dziś, Grzałka, Polityczny diss - na Marka G., W szatni, Kulig, Chłopiec z zapalniczką, Drakońska wymiana, Drakońska wymiana, Młody, Kamienna twarz wielebnego, Awantura o Basię, Porachunki za wschodnią granicą, Chluśniem bo uśniem, Peron, Oko za oko. Barszcz za barszcz, Wszyscy jesteśmy Chrystusami, Wyższy (na podstawie powieści Hanny Ożogowskiej "Złota kula"), Rozalka (na podstawie noweli Bolesława Prusa "Antek"), Anielski barszcz, Bieszczadzki barszcz, Słowo o antysemityzmie, Gdy przeglądam czasami podręcznik z historii,

Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1