15 november 2013
15 november 2013, friday ( ... )
wchodzi przeznaczenie. i wszystkie choroby. stale o nich mówi, jak o kimś bliskim.
i że wszędzie sierść, gdzie nie usiądzie, /a tak starałam się wyzbierać/. babcia ma dziurę w boku, na dwa palce, trzeba to przemywać co godzinę, a ona wymiotuje. ona - córka. jej córka. dlaczego nie przyjdziesz się pożegnać. może z powodu pelargoni, które ożyły. watpię żeby zakwitły, ale mają zielone liście.
już jej mówiłam dowidzenia. wygladała wtedy oknem. szłam ulicą, do domu. odwróciłam się przed zakrętem jakbym przeczuła, że to ostatni raz jak pogrozi mi palcem za tego papierosa. później - a rób jak uważasz - niepokojącą zakłuło w serce. jeszcze później, wsunęłam jej rurkę do nosa, żeby mogła napoić ciało. nikomu nie pozwoliła się oszpecić - tylko dla mnie nie chciała się poddać. wiedziała, dobrze wiedziała, że się nauczę od niej.
ale teraz, przypomina uschły krzak. i te kolce, te kolce o których wiedzą, tyle że wrosły pod skórę. więc ulega, każdej ręce. każdemu.
i oni jej chochoł na głowę. ciągle i ciągle. już którą zimę.
jak dwa chochoły.
a ja się pożegnałam, kiedy jeszcze była różą.
19 march 2024
The Pain Was Not YouSatish Verma
18 march 2024
1802wiesiek
18 march 2024
Ruda na platynowoabsynt
18 march 2024
Art In DyingSatish Verma
17 march 2024
W gotowościJaga
17 march 2024
takie tam ćwiczenieabsynt
17 march 2024
I Will SurviveSatish Verma
16 march 2024
1603wiesiek
16 march 2024
tu i teraz, zanurzając sięTomek i Agatka
16 march 2024
Drzewo recykling 2020Marianna Małgosia Bakanowicz