ZGODLIWY | |
PROFILE About me Friends (15) Forums (6) Poetry (26) Prose (22) Photography (162) Graphics (43) Video poems (11) Postcards (9) Diary (44) Handmade (14) |
ZGODLIWY, 3 september 2018
O co mnie pytasz?
Nawet nie potrafię zrozumieć.
Pytania zobaczyć.
Nie pytał byś bezradnej matki
widzącej płonące dziecko.
Jej dziecko...
O co mnie pytasz ?
Usłyszeć nie umiem pytania.
Słowa tylko.
Pytał byś człowieka
tonącego z ostatnią tchu
chmurą w ustach?
O co mnie pytasz ?
Nie rozumiem.
W mej głowie
mrówki rozzłoszczone tańczą
na burzy słów.
Ścierających się jak gradowe
chmury,
w zamkniętym pokoju.
O co mnie pytasz ?
Potrafisz ułożyć pytanie?
Do garści rozrzucanych emocji
z ust moich wyplutych ?
Nie, nie moich...
ust też nie rozpoznaję.
Słowa
S Ł O W A
Miłość spłonęła
na mych bezradnych oczach
a ostatni dech pali w piersi.
Nie moje usta otwieram i sączę
z nich kłębek bólu.
Pytaj...
i nie czekaj odpowiedzi.
ZGODLIWY, 9 september 2018
Jak ślepiec dłońmi szukałem,
delikatnie błądząc opuszkami palców,
natchnienia wpisanego
w zakamarki Twojego ciała,
Ja nie pisałem wierszy dla Ciebie
Twoja miłość mi je szeptała.
Układałem tylko w słowa
i przelewałem na papier.
Byłaś muzą.
W uniesienia momentach,
gdy nawet skóra
parowała nam
w takim samym rytmie....
Byłaś atramentem mojego pióra...
zatapiałem stalówkę,
by bezszelestnie muskać
powierzchnię papieru
zostawiając ślad za śladem.
Same układały się w znaki
nabierając znaczeń
a te tworzyły historie
utkane z naszych oddechów.
Teraz,
sucha stalówka zgrzyta
po twardym papierze.
Wydając nieznośny
dźwięk samotności.
Nie będzie już wierszy...
ZGODLIWY, 2 september 2018
Pewnie czasem też czujesz
W środku JAKĄŚ dziurę.
Chcemy pustkę tą schować,
czymś szybko tuszować.
Gdy tak jakoś nam nieswojo
Cudze wzorce zbroją.
Style życia i idee
wlewamy przez lejek.
Co ma być to będzie.
Niebo znajde wszędzie
i nie muszę nigdzie iść.
Ani cudzą wiarą żyć.
Bo ma być co będzie.
Niebo przecież jest wszędzie
i nie musisz nigdzie iść.
Ani czyjąś kopią być.
Religia czy nałogi, żeby
pełni stan czuć błogi.
Ale szczęście nie przychodzi
bo nie o to chodzi.
I zaczynasz szukać szczęścia
gdzie popadnie wyjścia.
Jedni patrzą ciągle w stecz
omijając ważną rzecz.
Co ma być to będzie.
Niebo znajde wszędzie
i nie muszę nigdzie iść.
Ani cudzą wiarą żyć.
Bo ma być co będzie.
Niebo przecież jest wszędzie
i nie musisz nigdzie iść.
Ani czyjąś kopią być.
Inni snują wielkie plany
grafik zapchany.
Żeby wszystko miało cel
zapełniają dzień.
I padają jak komary
z kazdym planem nieudanym.
Jakiś plan Ci nie wychodzi
Musisz się z tym pogodzić
Co ma być to będzie.
Niebo znajde wszędzie
i nie muszę nigdzie iść.
Ani cudzą wiarą żyć.
Bo ma być co będzie.
Niebo przecież jest wszędzie
i nie musisz nigdzie iść.
Ani czyjąś kopią być.
A wtym wszystkim o to chodzi
Żeby z pustką się pogodzić.
Zamiast chłamu w dziurę upchać
wiatru świstu w niej posłuchać.
Olać jutro, wczoraj burzyć
Teraz, Tu trzeba żyć
Spokój znajdę w sobie.
wiarą szczęście nadrobię.
Co ma być to będzie.
Niebo znajde wszędzie
i nie muszę nigdzie iść.
Ani cudzą wiarą żyć.
Bo ma być co będzie.
Niebo przecież jest wszędzie
i nie musisz nigdzie iść.
Ani czyjąś kopią być.
Zatrzymam się na moment
Wzruszę szumu wiatru tenem.
Z deszczem kapię kiedy pada
Parująca w kubku kawa.
Szczęście skrywa się w szczegółach
słońca promień, dziwna chmura
Małe szczęścia mi umilą
kiedy żyję chwilą
Co ma być to będzie.
Niebo znajde wszędzie
i nie muszę nigdzie iść.
Ani cudzą wiarą żyć.
Bo ma być co będzie.
Niebo przecież jest wszędzie
i nie musisz nigdzie iść.
Ani czyjąś kopią być.
ZGODLIWY, 12 september 2018
Kiedy dolina ciszy
rozdziera łączącą nas cisze
W głębi skulona milczysz
Cierpienia litanię piszesz
Litanię do życia ,
co nie chce
Być życiem.
Trzeszczą spoiny naszej jedności.
Gdzie jest dawne poczucie bliskości.
Milczący nasz świat bywał ciszą
co nie dzieliła.
Dziś serce mi rozrywa,
chęć by słyszeć
Twój krzyk
żalu do życia
co nie chce
być życiem
W lęku stłumiony mój szept ginie
Że zgubisz drogę w cichej dolinie
Ktoś śpiewem fałszu zagłuszy te słowa
Nim znikniesz w obcej piosence
Odwrócisz się ostatnim gestem
Zaśpiewasz "zapomnij że jestem"
A ja bezsilnym już dźwiękiem
Zapłonę
cierpieniem
A ja tu jestem na skraju doliny
Dłoń do ciebie w rozpaczy wyciągam
Drżącym jeszcze gestem.
Maluję ci znak że jestem,
Dziś serce mi rozrywa,
chęć by słyszeć
Twój krzyk
żalu do życia
co nie chce
być życiem
Jeśli zdołasz zauważysz
Może swój ból ukażesz
Ułożysz to w słowa cierpienia
By ulżyć wysłucham piosenki
Choć kolana mi gnie
Własny wór pełen
niepokojów i nieszczęść
Jeśli zechcesz
Ja jestem
Niewiele już mam
Mniej mogę jeszcze
Dwie ręce i serce
Może zechcesz
Opuścić cichą dolinę
Ułożymy piosenkę
O życiu co jeszcze
Może być
Piękne
ZGODLIWY, 5 november 2010
By pisać poezję trza się zastanowić:
Jak wyszukane słowa chcesz łowić.
Rozpylać na ostro, jak karabin maszynowy.
Czytelnika wytarzać w brei, zostawić bez głowy.
Czy sypać kwieciste niczym puch wrzosowy.
Obrazy przepiękne, tworząc nimi świat nowy.
Ważne też są rymy a użycie modne.
Ustawić właściwie, nadać odpowiednią formę.
Dwa rodzaje rymów głównie się spotyka:
Rym parzysty – to jest klasyka!
Wers pod wersem pięknie się rymuje.
Ucho słucha, dusza się raduje.
Krzyżowy trochę trudniejszy jest w tym,
że tworzysz go na przemian w co drugich wersach.
Powstaje wtedy równie zgrabny rym.
Używali go często Klasycy w swych wierszach.
Odnaleźć swój styl musisz bardzo szybko.
Czy pisać chcesz rozlegle, obrazując wszystko.
Jak aparat, czy płótno malarza, ukazuje kwiat.
Gdy rosa na płatkach w słońcu błyszczy na wiwat!
Czy też krótko,
szczędząc słowa.
Niczym dłutko,
kłuje twa głowa.
Czytelnik się męczy,
szukając w tym sensu.
Delikatnego
i niemal niemego,
w międzysłowiu
ukrytego.
Pisać też
możesz,
nie szukając w głowie
pustej rymu
wersy dłuższe wtrącając czasem
czy krótkie.
Gubiąc rytm
lub
zatracając go umyślnie.
Wtedy
wykręcić się
możesz
niebanalną nazwą:
Wiersza Białego
Gdy już opanujesz te ważne podstawy.
By dodać temu właściwej oprawy.
Pseudonim wymyśl pełen patosu,
by zapomnianych poetów nie podzielić losu.
I tak oto będziesz, jak ja – wierszokletą.
Lecz nie pomyl tego pojęcia z Poetą
Zgodliwy
Wrocław 2010 r
ZGODLIWY, 16 september 2018
Czasem w głowie
pustka z walającymi się
tu i ówdzie
rozrzuconymi słowami.
Podnoszę pojedyncze
oglądam i dumam:
„Może by coś z tego
dało się zrobić”
Odkładam na miejsce
i łażę dalej
szukając inspiracji.
Bolesny to stan
gdy dusza chęcią
przepełniona
rwie się
by tworzyć.
Jej puls bije w rytm
nie ułożonej nigdy
muzyki.
Nucąc rymy
nienapisanych wierszy.
Niezdolna złożyć tego w całość.
Głowa szuka inspiracji.
Dusza formy nie znajduje.
Miotają się
nerwowo...
Skrzeczą:
Tworzyć !
Tworzyć !!
TWORZYĆ !!!
I nagle zastygają
w bezruchu
dostrzegając
poranione stopy
okruchami
potłuczonego
serca.
16.09.18
ZGODLIWY, 31 may 2010
CIACH…
Pierwsze cięcie,
to w mojej głowie.
Najgłębsze, najbardziej stanowcze,
niewidzialną ręką sumienia…
bolało najmniej…
CIACH…
Jest późny wieczór Wielkiejnocy…
w głowie „zrywam kolejno jakby godziny istnienia”
świat powoli ogranicza się …
ściska… od drzewa do drzewa,
od bólu i znowu do bólu wspomnień…
CIACH…
…zrywać bez żalu, z uśmiechem smutnym
świat zamknął się do tych kilku kątów w mieszkaniu…
… ostatni listek został na stole,
drżącą ręką spisane kilka słów…
zasnąłem,
bez myśli, bez problemu…
snem spokojnego już człowieka…
CIACH…
3.30 zadzwonił budzik…
ostatnie spojrzenie na to co za oknem,
na ten dom…
w kontach pochowały się już wspomnienia…
szarość poranka czyni go już obcym…
już pierwszym krokiem jestem gdzieś tam....
CIACH…
Drzwi łazienki zamknęły się bez hałasu…
to jest teraz mój świat…
to, co poza nim
JUŻ NIE ISTNIEJE…
CIACH …
ZGODLIWY, 11 january 2013
Palcem po udzie Twym błądze,
pod paznokciami brud.
Rogówkę Ci zczytuję,
źrenicą wadliwą na minus
Utulam galop żądz
w zapachu koszulki mej, dwudniowej
A w snach jestem zdobywcą,
bezimiennym bohaterem.
Stojącym na straży
cnoty Twojej i czci.
Zastygamy co wieczór
w objęciach przed kominkiem.
I wszystko kończy się
szczęśliwie.
A jutro.
Znów spojrzę
na Twą fotografię.
I tylko koszulka
będzie już trzydniowa.
ZGODLIWY, 3 december 2010
W rozprawce z mojego życia
Rozpoczynając od nowego zdania
Dokonałem strasznego odkrycia
Nie da się ukryć tego zaniedbania
Zapodziała się gdzieś teza
Co zmieniło argumentów siłę
Na cóż oczytanie i wiedza
Zbyt dużo błędów popełniłem
Nic nie pomoże cytowanie
Znanych, cenionych klasyków
Chaos ogarnął wypracowanie
I zaprzeczeń jest bezliku
Rzuciłem poprzednie twierdzenia
Powstała nowa – antyteza
Zabrałem się do tworzenia
Nowych klasyków odwiedzam
Ledwo usiadłem do dzieła
W głowie tworząc schemat
Anty się nagle zmieniać zaczęła
Potwierdzać poczęła temat
Stoję zagubiony i rozdarty
Problem ten duszę mą zżera
Starą tezą czy nową anty
Zająć się mam teraz ?
Więc odpowiedź chcę odkryć
Jak Hamlet zadaję pytania
Teza czy anty? Być czy nie być?
I: Jak życie oceni me wypracowanie?
ZGODLIWY, 24 september 2018
Czy to czas leczy rany ?
On łagodzi pobojowiska
gdzie nasze dusze
doznały cierpienia.
Wiejący wiatr
zmaga się z twardą
materią wspomnień.
Ściera drobinami
unoszonego pisaku
ostre krawędzie
wydarzeń z przeszłości,
które raniły
przy każdym dotyku.
Nanosi delikatnie
małe drobiny ziemi.
Przesłaniając wyryte
w pamięci twarze
uczestników potyczek.
Pozostawiając już tylko
zarys i kilka
cech charakterystycznych,
nie wywołujących już
silnych emocji.
Słońce wychodzi
zza czarnych chmur
niedawnych burz,
by promieniami
zabierać proporcom
naszych oczekiwań
ich krzykliwe kolory.
Blakną powoli
pozostawiając białą
flagę rezygnacji.
Nie trzeba nerwowo
odgarniać ziemi,
ostrzyć tępiejące się
krawędzie broni,
odnawiać
symbole proporców.
Trzeba nam tylko
odrobiny deszczu
wiary na jutro
by z pola walki
uczynić ogród kwiatów.
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
5 may 2024
Poetic JusticeSatish Verma
4 may 2024
N1absynt
4 may 2024
Izerska rzekakalik
4 may 2024
0405wiesiek
4 may 2024
Suffering Was RightSatish Verma
3 may 2024
M1absynt
3 may 2024
0305wiesiek
3 may 2024
I Was LostSatish Verma
1 may 2024
DogmaticallySatish Verma
30 april 2024
Justice PureSatish Verma