16 lipca 2012
XX lokomotywa
Tamtej nocy siedzialam w oknie. Paliłam papieros za papierosem. Czekanie upijałam czerwonym winem, żeby nie bolało. Przyszedłeś wreszcie, zmarznięty, nagi w pelerynie przeciwbluesowej z mgły, z kieszeniami wypełnionymi bluesami na każdą okazję. Naszyjnik z listków seradeli i muszelek połyskiwał na twojej szyi poranną rosą, do pasa przytroczony miałeś bukłak z octem jabłkowym. Szybko, bez słowa, przyrządziłeś napój księżycowy z dodatkiem niebieskiego (tego skradzionego z wagonu). Wychyliliśmy „przeklęty puchar” jak Tristan i Izolda , wznosząc toast za wieczną udrękę.
Ciuchcia odjechała dwudziesty już raz, bez nas.
12 grudnia 2025
sam53
12 grudnia 2025
Eva T.
12 grudnia 2025
sam53
12 grudnia 2025
smokjerzy
11 grudnia 2025
sam53
11 grudnia 2025
sam53
11 grudnia 2025
wiesiek
11 grudnia 2025
sam53
11 grudnia 2025
AS
11 grudnia 2025
smokjerzy