24 października 2012
24 października 2012, środa ( nie Bawaria )
Dziś już bez wielkiej niechęci przeglądam się w lustrze. Naprzeciw starsza pucołowata, wypasiona baba - belwederski okaz zdrowia. Szamoczę się, chodzę z kuchni na balkon, zaglądam do lodówki, wiklinowego koszyczka z czerwonymi jabłuszkami, lubię - pachnie jesienią. Nie umiem ograniczyć się w jedzeniu i myślę co dobrego sobie „spreparować” jutro na obiad. Zrobiłam się prozaiczna w otoczeniu garnków, patelni i innych przedmiotów związanych z posiłkami. Jednak coś mnie zaczyna nosić- rozsiewam marzenia, oczy mi ciut błyszczą, może jeszcze lubczyku...? Nie ! - żadnych zawiłości, większych wzruszeń, zapatrzenia, zawirowania, zakręcenia, wymowności oczu, czujnych dłoni.
Tylko dlaczego to wszystko w klimacie szamotania ?
Przecież zamiast miłości. jedzenie – samo zdrowie !!!
Idę jednak posłuchać serc...
29 kwietnia 2025
Eva T.
29 kwietnia 2025
Yaro
28 kwietnia 2025
Yaro
28 kwietnia 2025
Marek Gajowniczek
27 kwietnia 2025
Marek Gajowniczek
27 kwietnia 2025
sam53
27 kwietnia 2025
Yaro
27 kwietnia 2025
violetta
27 kwietnia 2025
Misiek
27 kwietnia 2025
drachma