24 października 2012
24 października 2012, środa ( nie Bawaria )
Dziś już bez wielkiej niechęci przeglądam się w lustrze. Naprzeciw starsza pucołowata, wypasiona baba - belwederski okaz zdrowia. Szamoczę się, chodzę z kuchni na balkon, zaglądam do lodówki, wiklinowego koszyczka z czerwonymi jabłuszkami, lubię - pachnie jesienią. Nie umiem ograniczyć się w jedzeniu i myślę co dobrego sobie „spreparować” jutro na obiad. Zrobiłam się prozaiczna w otoczeniu garnków, patelni i innych przedmiotów związanych z posiłkami. Jednak coś mnie zaczyna nosić- rozsiewam marzenia, oczy mi ciut błyszczą, może jeszcze lubczyku...? Nie ! - żadnych zawiłości, większych wzruszeń, zapatrzenia, zawirowania, zakręcenia, wymowności oczu, czujnych dłoni.
Tylko dlaczego to wszystko w klimacie szamotania ?
Przecież zamiast miłości. jedzenie – samo zdrowie !!!
Idę jednak posłuchać serc...
13 sierpnia 2025
absynt
13 sierpnia 2025
absynt
13 sierpnia 2025
absynt
13 sierpnia 2025
absynt
13 sierpnia 2025
absynt
12 sierpnia 2025
wiesiek
12 sierpnia 2025
ais
11 sierpnia 2025
Jaga
11 sierpnia 2025
absynt