5 maja 2013
MJDNWWM
Jest we mnie tyle tego ścierwa, że nie pomoże nawet odruch bulimiczny.
Sałata z obiadu, ziemniaki, padlina, poczucie winy, skłonność do wypaczliwości faktu, ale nie takiej na własną korzyść, ale destruktywistyczna myśl przewodnia dnia powszednicznego; piernik z jagodami i kurczak z knajpy na mieście.
Codziennie siadam, by to poukładać. Co do czego pasuje. Jeśli kurczak to przecież nie marmolada poziomkowa. A jednak wszystko to gdzieś w środku się miesza. Wszystko mi tak mocno smakuje. Odwagi mi potrzeba, by wyjść z kibla i odetchnąć świeżym powietrzem. Ale płuca już nie mają wystarczającej pojemności.
A może to moja głowa… może to jej nie trzeba karmić, by w końcu zżarła wszystko co w niej zalega.
Tuballa Razza – jak by było pięknie zacząć bez wspomnień.
22 listopada 2024
Liście drzew w czerwonychEva T.
22 listopada 2024
Potrzeba zanikuBelamonte/Senograsta
21 listopada 2024
Drżenia niewidzialnych membranArsis
21 listopada 2024
21.11wiesiek
21 listopada 2024
Światełka listopadaJaga
21 listopada 2024
4. KONTAKT Z RZECZYWISTOŚCIĄBelamonte/Senograsta
20 listopada 2024
FIANÇAILLES D'AUTOMNEsam53
20 listopada 2024
2011wiesiek
20 listopada 2024
3. Uogólniłbym pojęcieBelamonte/Senograsta
20 listopada 2024
Mówią o nich - anachronizmMarek Gajowniczek