12 maja 2011
Mowa pogrzebowa
W rozedrganym powietrzu lipcowego południa,wsród rozlatujących się wrośniętych mchami w ziemię zabudowań gospodarczych, dających ułudę chłodu, Bronek wygłosił swoją najpiękniejszą mowę pogrzebową.
Siedział na huśtawce równie zgrzybiałej jak on sam, powiązanej sztukowanymi kawałkami sznurka. Biała skóra pleców wskazywała na pierwszy od lat kontakt ze świeżym powietrzem.Kalesony urwane bardziej niż obcięte tworzyły namiastkę przywleczonej przez letników mody na " bermudy". Fatalnie dopasowana sztuczna szczęka normalnie uniemożliwiająca jakikolwiek dialog oparty na wzajemnym zrozumieniu wypowiadanych kwestii tym razem zadziałała bezbłędnie. Może na skutek zimna oddanego przez lody bambino, których to Bronek był wielkim smakoszem. A może właśnie dlatego że te słowa musiały brzmieć zrozumiale.
Ciszę między mlaśnięciami wypełniło zdanie:
-Szkoda Janka.........mógł jeszcze pozipać.....miał jeszcze kilka zdrowych zębów.
10 stycznia 2025
Dreszczowiec na dobranocMarek Gajowniczek
9 stycznia 2025
stalker gwiazdkowyAS
9 stycznia 2025
09.01wiesiek
9 stycznia 2025
jakie to dziwne, już styczeń..jeśli tylko
9 stycznia 2025
-Kreton
9 stycznia 2025
-Kreton
9 stycznia 2025
Wieczór autorskiMarek Jastrząb
8 stycznia 2025
*****sam53
8 stycznia 2025
ZakończenieCzerwony Mag
8 stycznia 2025
QuasimodoMarek Jastrząb