12 maja 2011
Mowa pogrzebowa
W rozedrganym powietrzu lipcowego południa,wsród rozlatujących się wrośniętych mchami w ziemię zabudowań gospodarczych, dających ułudę chłodu, Bronek wygłosił swoją najpiękniejszą mowę pogrzebową.
Siedział na huśtawce równie zgrzybiałej jak on sam, powiązanej sztukowanymi kawałkami sznurka. Biała skóra pleców wskazywała na pierwszy od lat kontakt ze świeżym powietrzem.Kalesony urwane bardziej niż obcięte tworzyły namiastkę przywleczonej przez letników mody na " bermudy". Fatalnie dopasowana sztuczna szczęka normalnie uniemożliwiająca jakikolwiek dialog oparty na wzajemnym zrozumieniu wypowiadanych kwestii tym razem zadziałała bezbłędnie. Może na skutek zimna oddanego przez lody bambino, których to Bronek był wielkim smakoszem. A może właśnie dlatego że te słowa musiały brzmieć zrozumiale.
Ciszę między mlaśnięciami wypełniło zdanie:
-Szkoda Janka.........mógł jeszcze pozipać.....miał jeszcze kilka zdrowych zębów.
15 lipca 2025
wiesiek
15 lipca 2025
sam53
14 lipca 2025
jeśli tylko
14 lipca 2025
Bernadetta
14 lipca 2025
wiesiek
14 lipca 2025
Jaga
13 lipca 2025
Belamonte/Senograsta
12 lipca 2025
wiesiek
12 lipca 2025
violetta
12 lipca 2025
dobrosław77