10 października 2011
Rzecz o bandonii
Kiedyś opowiem o wuju Bernardzie, co miał dwie żony
i spory majątek. Zajmował się kuźnią i grał na bandonii.
To właśnie on z braćmi stawiał nasz dom przed wojną.
Był panem lasu i karych koni, którym sam diabeł nocą
splatał warkocze, a tak misternie, że włosek do włosia
(czerwone wstążeczki), a wuj spał winem złożony.
Taki raptus i znachor; w sękatych rękach umiał nosić
pszczoły. Płakaliśmy słuchając jego grań w niedziele.
Gbur i filozof - raczej z łaski wiatru, za pługiem chodząc
czy przy kosie latem, lecz ucichł, gdy pierworodny,
szukając drogi na wyspę, odważył się w czepku utopić.
A tej jedynej nie tknął już nigdy - mówił, że miechy
pękły jej przy nadziei.
.
30 lipca 2025
sam53
30 lipca 2025
wiesiek
30 lipca 2025
absynt
30 lipca 2025
absynt
30 lipca 2025
absynt
30 lipca 2025
absynt
30 lipca 2025
absynt
30 lipca 2025
sam53
30 lipca 2025
Toya
30 lipca 2025
Belamonte/Senograsta