8 października 2012
KSIĘGA PRZEBUDZEŃ
Leżakując na działce, obserwowałem mrówki, które obsiadły ogryzek gruszki. Niezawodne ruchy, niewzruszony automatyzm działania. W każdej chwili swego życia są bez reszty tym, czym są, gdyż nie mają świadomości siebie. To świadomość siebie godzi w witalność i pewność bycia jako takiego. Owoc poznania, jaki by nie był, zawsze działa jak trucizna.
Obserwując mrówki, poczułem własną nędzę. Chwilowość i przygodność kogoś, kto wie, że jest momentalny, przypadkowy, bez trwałego oparcia w czymkolwiek. Świadomość siebie czyni mnie zarazem więzieniem i uwięzionym. To sprawia, że wyzwolenie staje się niemożliwe. I ten wstyd wobec mrówek, że niby jestem kimś więcej a jednak jakby mniej.
***
Ledwie otworzyłem oczy i zacząłem wstawać, a już potknąłem się o siebie.
***
Cywilizacje giną od tego, co je stworzyło. Grecki racjonalizm kończy sofistyką, rzymska wola działania i podboju wyradza się w obsesję władzy oraz obyczajową perwersję, chrześcijaństwo, głoszące miłosierdzie i tolerancję, jest zatruwane i rozkładane przez rozmaite anomalie i dewiacje, które, a jakże, domagają się praw i poszanowania w imię miłosierdzia i tolerancji. Nie mówiąc już o tym, że obce żywioły wpływają w chrześcijańskie społeczeństwa i skutecznie przerabiają je na własną modłę. No ale skoro powiedziało się „nie ma niewolnika i wolnego, Rzymianina i Greka…” to trzeba obcych u siebie akceptować w imię demokratycznych wartości, ukrywając przy tym dwa kłamstwa założycielskie demokracji.
Pierwsze z nich głosi, że wszyscy ludzie są równi, drugie, że są wolni. Codzienna egzystencja zadaje kłam tym mitom, bo ludzie ani nie są równi, ani wolni. Nierówność wynika już choćby z biologicznego i egzystencjalnego uposażenia każdego z nas, z kolei brak wolności bierze się stąd, że istniejemy osieciowani przeróżnymi ograniczeniami. Wygląda więc na to, że „równość” i „wolność” to istnienia czysto nominalne.
***
Coraz częściej łapię się na tym, że ilekroć zaczynam czytać książkę z zakresu humanistyki ( historia literatury, filozofia, historia idei, socjologia, antropologia kultury,… ) to po paru stronach ogarnia mnie znużenie i zniechęcenie. Mam nieodparte poczucie, że obcuję ze słomą po wielokroć młóconą, którą znów się młóci. Kolejne interpretacje interpretacji, komentarze do komentarzy! Już niepodobna dotrzeć do rzeczy, bo ona-już-zawsze-zjawia-się-jako-interpretacja. I w ten sposób produkcja interpretacji trwa w najlepsze, a istotne znaczenie rzednie i wyparowuje. Swoją drogą niełatwo jest pogodzić się z tym, że „koło hermeneutyczne” było, pewnie od zawsze, „błędnym kołem”.
***
Istnieją inteligencje, których jedyną racją istnienia jest… prześwietlanie ludzi, zjawisk, procesów. Celem działania takiego rentgena jest pokazanie układu kostnego ale też tkanek miękkich rzeczywistości. Idzie tu o obraz, który możliwie najszczelniej przylega do rzeczy, a nie o ocenę czy interpretację. Stąd zapewne pochodzi chłód znamionujący tego rodzaju inteligencje. Żyją one w dystansie, w oddaleniu od innych, na pustyni. Nic więc dziwnego, że wobec konkretnych ludzi odczuwają zakłopotanie pomieszane z niedowierzaniem. Wygląda to tak, jakby nagle stanął im przed oczyma ktoś, kto nie miał prawa tu się zjawić.
***
Właśnie siedzę przy laptopie i zapisuję „parę myśli co nie nowe”. W pobliskim kościele odzywa się dzwon. Jego dźwięk nie wywołuje we mnie żadnych obrazów ani skojarzeń. Czy to dowód na to, że definitywnie umarł we mnie – człowiek religijny?
***
Nie za często ale jednak zdarza mi się czasem z kimś spotkać i porozmawiać. I zawsze znajduję w sobie szczere uznanie dla tego kogoś, wyrażające się w zdziwieniu; więc i jemu czy też jej udaje się wciąż znosić siebie. A może moja ocena bliźnich jest mocno przesadzona? W końcu trud znoszenia siebie doskwiera głownie w dwóch przypadkach; gdy cierpi świadomość oraz boli ciało.
***
Co w kulturze masowej jest najgroźniejsze? Wcale nie jej powierzchowność, schematyzm, parcie na kasę czy popularność. Najgroźniejszy jest infantylny obraz człowieka, jaki masowa kultura fabrykuje i propaguje. Odbiorcy, zwłaszcza młodemu, wciąż się powtarza; baw się i korzystaj, bo życie to zabawa, przyjemność, kolekcjonowanie wrażeń. Uwierz nam, właśnie taka jest recepta na szczęście. Sukces i zdrowie stają się w kulturze masowej towarem nieustannie reklamowanym i sprzedawanym. Ale wiadomo skądinąd, że nie można ciągle być zdrowym i nieustannie odnosić sukcesy. Infantylizm w kulturze masowej przyjmuje więc postać jednostronności, jednowymiarowości, jednokierunkowości, pozwalających ukryć szare i nędzne, a więc realne, aspekty naszego życia.
***
Gdy, pisząc, masz przed oczyma innych pisarzy, wielkie dzieła przeszłości, czytelników, to, w pewnym sensie, pisać jeszcze nie zacząłeś. Pisanie właściwe zaczyna się wtedy, gdy przed oczyma masz… NIC. Tego NIC się boisz, drżysz na samą myśl o nim, próbujesz od niego uciec a zarazem jasno widzisz, że jeśli z owym NIC nie zmierzysz się, twoja klęska będzie zupełna i definitywna. Bo też pisanie właściwe jest powoływaniem świata z nicości, ale też wypełnianiem nicości opowieściami.
***
Blisko rzeczywistości jesteśmy dopóty, dopóki czujemy smród drugiego człowieka. Ale wielkoduszność rodzi się w nas dopiero wówczas, gdy nasza ręka przeciska się przez ten smród, by nieść bliźniemu konkretną pomoc.
***
Najlepszym dowodem na upadek pisarstwa jest rosnąca liczba festiwali literackich. Pisarz, poeta, artysta godzien tego miana żyje w samotności i nie jest w stanie przebywać dłużej w towarzystwie kogoś o podobnym profilu. Kto więc zaludnia literackie festiwale? Zdaje mi się, że chłopcy i dziewczynki, które przyjechały pobawić się w piaskownicy.
***
Niewiele o sobie wiemy, zanim nie przegalopuje przez nas wielka namiętność.
***
Pojechałem do Tarnowca, żeby pomóc bratu w kopaniu ziemniaków. Gdy stanąłem na polu i rozejrzałem się wokół, pojąłem, że nigdy stąd nie odszedłem. Niczego nie wspominałem, nie uprawiałem sentymentalnych podróży do czasu straconego. Po prostu uchwyciłem tamtego siebie jako młodzieńca, który był intensywnym przeżywaniem siebie w konkretnym miejscu; o tyle był, o ile przeżywał. Potem, niestety, zaczęło się myślenie i pisanie, czyli rozbrat ze sobą, ziemią, pejzażem. Zaczął wyrażać i… to go zgubiło.
***
Wielkie pisarstwo to ma do siebie, że wrażliwemu czytelnikowi otwiera oczy na niego samego, człowieka, świat. Tak otwartych oczu nie można już zamknąć, gdyż istnieją przebudzenia, po których nie sposób już zasnąć.
***
Ilekroć ogarnia mnie intensywne poczucie daremności i przygodności wszystkiego, mówię do siebie - przecież powinno być raczej NIC niż COŚ, maszyneria bycia w ogóle nie powinna zaistnieć i zostać wprawiona w ruch!
***
Być może jedynie mówienie do siebie jeszcze coś dla mnie znaczy, bo słowa kierowane do kogoś, zdają mi się od razu puste. Czyżbym nie wierzył już w możliwość spotkania?
***
U podłoża każdej międzyludzkiej relacji można odnaleźć rodzaj zwierzęcej czujności gotowej do ataku albo ucieczki.
***
U młodzieży z którą pracuję niepokoją mnie trzy rzeczy: lęk przed ciszą, niechęć do słuchania drugiego człowieka, rozrost własnego ego. Nieumiejętność przebywania w ciszy i bycia ciszą prowadzi do erozji duchowości. Niechęć do słuchania drugiego, uniemożliwia tworzenie wspólnotowych więzi. Hipertrofia ego definiuje świat przede wszystkim jako przestrzeń walki, rywalizacji. Nie wróży to najlepiej społecznościom/społeczeństwom tworzonym przez takich ludzi.
***
Coraz częściej łapię się na tym, że moja myśl, zanim zabierze się do myślenia, traci zapał i chęć do tej roboty.
***
Porzucać siebie tak, żeby odnajdywanie siebie miało świeżość i lekkość… rewelacji! Czyż to nie jedno z najpospolitszych złudzeń ludzi i kultur?
***
Egzystencjalne rozpoznania i odkrycia istotne dokonują się w… żywiole odwagi. Kto nie ryzykuje sobą, może co najwyżej cytować innych, ba!, sam staje się cytatem i przypisem; najczęściej nawet nie wiedząc, kogo cytuje i do czego jest przypisem.
***
Przyglądaj się temu sobie, jakiego widzisz zaraz po przebudzeniu; być może jest to właśnie twoja twarz, którą, za chwilę, zamienisz na maski.
***
Czasem… widzę! I zaraz potem zdaje mi się, że całkiem zgrabnie obmyśliłem to… widzę!
***
Przez wiele lat wydawało mi się, że pewne przeczucia, przeżycia, przemyślenia, ale też sytuacje i spotkania stanowiły zapowiedź czegoś więcej. Po jakimś czasie zdałem sobie sprawę, że są one dokładnie tym, czym są. Niczego nie zapowiadały ani do niczego nie odsyłały. Po prostu przytrafiały się; pojawiały się jako przytrafiające i w taki też sposób dokonywały swego żywota.
***
Dlaczego człowiekowi nieustannie wymyka się jego własna realność? Bo wspomina i projektuje czyli nieustannie zdradza siebie jako… teraz!
***
Lata lecą, a ja od lat, kiedy patrzę na siebie trzecim okiem, wciąż widzę młodzieńca!
***
Świat – coś, co ciągle czegoś ode mnie chce.
.
***
Poezja jest wieczną uciekinierką z obozu… retoryczności.
***
Czy wiecie, co zabija miłość? Powiem wam – powtarzalność!
***
Jeśli nie możesz znieść drugiego człowieka, wygląda na to, że masz dość … samego siebie.
***
Żeby naprawdę zobaczyć, trzeba doprowadzić siebie do stanu, w którym… już nic nie widzę. Jeśli po tym… oślepnięciu, wrócę do widzenia, to być może… coś wiem. I to wiem o tyle jest wiem, o ile potrafię o tym sobą zaświadczyć.
***
„Czuję się dziś okropnie” – mówi niejeden / niejedna z nas. Może nawet, ten czy ta nie przeczuwają, że formułują mocny… dowód ontologiczny / egzystencjalny. Skoro bowiem „czuję się okropnie”, to jednak ciągle istnieję.
***
Wątpliwość fundamentalna:
Być może nigdy nie byłem Poetą! Być może, żyjąc, Nie-Byłem, bo do tego doszło, w obrębie mojego świata, że nie można już – Być Sobą i Po Swojemu!
***
Czyż życie nie jest przypadkiem zrakowaciałą tkanką na zdrowym organizmie …nicości?
***
Minęło dwa tysiące lat od czasu, gdy Jezus po tej ziemi chodził, głosił, cierpiał i umarł, a my wciąż nie potrafimy pojąć, że aby zmieniać ten świat, trzeba być choć trochę… nie z tego świata.
***
Śniło mi się, że nie istnieję. Niestety, przebudziłem się!
***
Odkąd postawiłem na pisanie, tkwię w takim oto potrzasku; dzień bez choćby kilku napisanych linijek wydaje mi się stracony i pusty, ale też dzień, w którym pisałem bez mała od świtu do nocy, także wydaje mi się stracony i pusty.
***
Nie daje mi spokoju niepokój, co do którego nawet nie wiem, cóż go tak niepokoi.
***
Formuła dzisiejszej niezależności; nie odpowiadaj na propozycje tych, którzy chcą cię skonsumować, a być może uda ci się ocalić swą suwerenność.
***
Gdy pozostaję sam ze sobą mam wrażenie, że istnieję autentycznie, uczciwie, na właściwym sobie poziomie. Gdy jednak wchodzę w relacje, od razu przyłącza się do mnie diabeł teatru. Mam świadomość, co to za kompan i jak działa, a jednak moja nieufność wobec bliźnich jest na tyle wielka, że pozwalam mu działać.
***
Na tym świecie, żebyśmy nie wiem jak go uczłowieczali, nigdy nie będzie nam dobrze, bowiem z ziemi wygnania nie można uczynić ojczyzny. Z tego też względu człowiek zawsze pozostanie zwierzęciem religijnym.
***
Ilekroć dopada mnie intensywne myślenie, świat w jego materialnej postaci wydaje mi się całkowicie zbyteczny i pozbawiony znaczenia. Istnieje jedynie moja myśl o świecie, która w zupełności sobie wystarcza.
***
Ludzi zakłamanych bardzo łatwo rozpoznać. Otóż każdego, kto uczciwie mówi im jak jest, nazywają… cynikiem.
***
Znakomitą większość ludzi trawi tylko jedna pasja… namiętność pozoru. Żeby w aurze pozoru pozostać, zdradzą i zamęczą każdego, kto z otwierania im oczu uczynił swe powołanie.
***
Współczesny Zachód szczyci się tym, że nie jest już społeczeństwem produkcji lecz konsumpcji. I czym się tu szczycić, skoro takie cnoty jak: pracowitość, sumienność, oszczędność, poświęcenie zostały zastąpione przez: pazerność, hedonizm, beztroskę, nieodpowiedzialność! Czyż okres rozpasanej konsumpcji nie poprzedzał ostatecznego upadku niejednej cywilizacji?
***
Jak określić człowieka, który jest produktem cywilizacji konsumpcji? Może tak; znużone, przemęczone, wydrążone, zewnątrz sterowne zwierzę.
***
Samotność jest niezbędna do tego, aby odkryć i uprawiać swą duszę. Kto definiuje dziś siebie nade wszystko poprzez społeczeństwo i zachowania stadne, niech się pożegna z duchowością.
***
Dlaczego wiedza i jej produkt czyli nauka są niebezpieczne? Ponieważ stanowią wytwór intelektu, a ten nie tylko pragnie poznawać ale także władać i manipulować. Inaczej z mądrością, która pochodzi z duszy. Jest ona przeciwieństwem panowania, albowiem chce nade wszystko współodczuwać i współbyć. Czyż to nie znaczące, że z mędrców emanuje siła afirmacji a z naukowców pretensja uzurpacji?
***
Ilekroć przestawałem wsłuchiwać się w swe ciało, zwykle zaczynałem chorować.
***
22 grudnia 2024
Prostotadoremi
22 grudnia 2024
fantazjeYaro
22 grudnia 2024
2212wiesiek
22 grudnia 2024
śnieg w prezenciesam53
22 grudnia 2024
Błogosław nam Boże Dziecię!Marek Gajowniczek
21 grudnia 2024
2112wiesiek
21 grudnia 2024
Wesołych ŚwiątJaga
21 grudnia 2024
Rośliny z nasieniem i bezdobrosław77
21 grudnia 2024
NEOMisiek
21 grudnia 2024
Mgła pojmowaniaBelamonte/Senograsta