13 sierpnia 2010
Zbrodnia
Na rękach krew własnych wierszy
kiedy przychodzą nagle w sercu nocy
a ty kołyszesz się między snem a jawą
one stukają jak ziarna piasku
o szybę twojego umysłu
szmer narasta
mąci błogostan
lecz ty szczerząc zęby
odpychasz od siebie kolejne słowa
dusząc je szelestem kołdry
sznurem nocnej lampy
wreszcie szczelnie zamykasz
jedyne ważne oko udając kamień
maleńkie dłonie słabną
z główek sączy się pleśń
czujesz sól pod powieką
ale wytrzymujesz moment słabości
zmęczony wewnętrzną walką
przerażony swoim czynem
zasypiasz teraz na dobre
następnego dnia pomiędzy
przetarciem oczu a poranną kawą
dyskretnie zmiatasz strzępy wiersza
do plastikowego worka który
po śniadaniu trafi na śmietnik
2 listopada 2024
Kampania - erotykMarek Gajowniczek
2 listopada 2024
Kwiatyvioletta
2 listopada 2024
dzisiaj wymyśliłam słońcesam53
2 listopada 2024
PotopMarek Gajowniczek
2 listopada 2024
0211wiesiek
2 listopada 2024
Uczucia to kolory duszy.Eva T.
2 listopada 2024
Spóźniony wiatrMarek Gajowniczek
2 listopada 2024
kochaj mnie na dzień dobrysam53
1 listopada 2024
Norylsk. Nieskończony deszczArsis
1 listopada 2024
GrzybodranieTrepifajksel