16 sierpnia 2014
carnaval
jeszcze nie wiem jak dzwony głuchą ciszę
przekuwają w dźwięki. odwracam głowę.
ciepło kamieni pod stopami i chłód bramy otwartej
prosząco
dalej świat. magicy i kuglarze, buskersi, klezmerzy
w zacienionych salach pełnych kobaltu. krzyki i oklaski.
migające ognie wieczoru na zewnątrz.
na murach znaki jak tatuaże. czytane od końca
szepczą czarcie legendy.
w oknie roześmiane dziewczyny ocierają usta wierzchem dłoni,
przechylają głowę kłamiąc kolejne sztuczki
migawki kalejdoskopu słów wypowiadanych starannie.
pomiędzy papierosem, a kolejnym oddechem. gdy opada
gęste powietrze rozmawiamy bezczelnie cicho.
wszyscy zakochani na uliczkach w blasku drgających świateł,
zgubieni podróżni, przechodnie, przypadkowi goście miasta
carnaval.
lampiony myśli wypuszczam. na wyciągnięcie ręki. na inne dni. na jutro.
22 listopada 2024
niemiła księdzu ofiarasam53
22 listopada 2024
po szkoleYaro
22 listopada 2024
22.11wiesiek
22 listopada 2024
wierszejeśli tylko
22 listopada 2024
Pod miękkim śniegiemJaga
22 listopada 2024
Liście drzew w czerwonychEva T.
22 listopada 2024
Potrzeba zanikuBelamonte/Senograsta
21 listopada 2024
Drżenia niewidzialnych membranArsis
21 listopada 2024
21.11wiesiek
21 listopada 2024
Światełka listopadaJaga