26 november 2016
kumulacje
kolejna niedziela wypychana za drzwi
stawia opór już w porze obiadu pomiędzy parującym rosołem
a stertą ziemniaków koniecznie w plastrach i z koprem
najgorsze przychodzi później
tuż po szesnastej noc spada na dach
rygluje drzwi usta wtedy zaczynam się dusić
wyciągać zza szaf bezgłowe lalki i misie
z rozprutych szwów sypie pierwszy śnieg albo popiół
więc schylam głowę choć żadnej modlitwy
nie pamiętam niczego co mogło przesunąć horyzont
o tych kilka słów za daleko
dlatego wygrzebuję wyblakłe listy i róże
szeleszczące sreberka zmieniają się w korony
spadające z głów przy byle podmuchu
przymykam oczy i lecę poprzez czas szczeliny
pod powiekami skąd widać już niebo
znów wszystko ma twój głos dłonie
przepuszczają przez palce słońca czasem nawet księżyce
i wtedy zawsze jest pełnia
wsiąka w prześcieradła i ściany podrapane przez gałęzie
wystukują nam rytm zza okna
22 november 2024
Liście drzew w czerwonychEva T.
21 november 2024
21.11wiesiek
21 november 2024
Światełka listopadaJaga
20 november 2024
2011wiesiek
19 november 2024
Niech deszcz śpiewa ci kołysankę.Eva T.
19 november 2024
1911wiesiek
19 november 2024
Jeden mostJaga
19 november 2024
0011.
19 november 2024
0010.
19 november 2024
0009.