Toya, 9 july 2025
zasłonić wszystkie pary oczu
i usta zmusić do milczenia
tak będzie najprościej ukryć prawdę
nikt nic nie widział
nikt o nic nie zapyta
pełna zgoda co do zysków i strat
jeśli chodzi o to co było
jest i będzie
plątanina myśli
z której nie wysupłasz tej pierwszej
ostatnia dotyka absurdu
jakim jest każda
wypowiedziana na głos
ginie i nie wraca
a jeśli już to po to
by sobie i innym zaprzeczyć
że niby północny wiatr
nie kładzie traw w stronę południa
i cieni nie wciska pod nie
gdzie zatem są
no tak nie zapytasz
słowo cie zdradzi
wydrwi
jak palcem wskaże winnego
wszystkich uczynków
które odsłaniają oczy
a wtedy język odnajduje w podniebieniu
to miejsce dla prawd
które od zawsze ciężko nam przełknąć
Toya, 7 july 2025
coś mnie ominęło
nie potrafię tego nazwać
nie mam takiej potrzeby
zresztą
odkąd okno zarosło czarnymi chmurami
nie mam oczekiwań względem słońca
tego się nie wypleni
nie wytnie nie spali
zbyt duża wilgotność
i jedna pora dnia
czy może nocy
obranej z gwiazd i lamp
jakby światło szkodziło żałobie
wchodziło w konflikt
z chłodem zastygłych warg
z ciszą w jakiej przychodzi się nad urwisko
popatrzeć jak bezszelestnie schodzą w dół
pnącza i zatrzymane w pół wydechu powietrza
Toya, 16 may 2025
strach ma twarz niemieckiego żołnierza
i tym się różni od śmierci
że można go przerwać
a śmierci nie odwołasz
nie nakażesz jej odejść skąd przyszła
kobiety o szarych twarzach
płaczą szarymi łzami
chaos też jest szary
jak ci którzy już nie wstaną
może to pył
a może przedsmak żałoby
która musi przyjść na ocalałych
tam szarości i czerń
gdzieniegdzie biel
jak czystość obmytych z grzechu
który będzie im odpuszczony
pośród spadających bomb
szczątków i zawodzeń
baskijski język
rozrywany na sylaby i strzępy
równamy z ziemią która wszystko przyjmie
Toya, 14 may 2025
wszystko faluje w rozgrzanym powietrzu
wiatr szarpie twoje włosy
sukienkę
porusza trawy ulegające stopom
jesteś taka nierzeczywista
jak niebo i ziemia
chłopiec patrzący w tę samą stronę
może nawet na cień który rzucasz
ciemną plamę obojętną na wasze spojrzenia
ruch powietrza i słońca
które w końcu wysunie się zza ramienia
i wtedy już trzeba będzie ustąpić pola
podążyć w kierunku drugiego
tymczasem bezruch
w kontraście do tego co drga faluje i świeci
triumfując nad zastygłym
będąc zawsze w przewadze
nawet jeśli czasem wydaje się nam
że jest zgoła inaczej
Toya, 30 april 2025
wołaj mnie
zbudź ze snu grząskiego tak
że trudno wydobyć choćby oddech
wołaj gdy się boisz
i kiedy strach jest po mojej stronie
światło wchodzi przez okna i drzwi
u ciebie wszystko jest światłem
wystarczy uwierzyć
noc to odwrotność dnia
podobnie rzecz ma się z mrokiem
wołanie jest ciszą po tobie
cisza głosem dla tego który chce
i potrafi słuchać
dlatego wołaj
gdy śpię i gdy nie mogę spać
w miejscu obcym przez brak
obecność inną niż ta
której mnie nauczyłeś
Toya, 25 march 2025
dokąd odchodzą dni
czy tam skąd przychodzisz
nie chcę znać drogi
chcę tylko iść
nawet jeśli zgubię sens
zmyślony powód
do siania wśród pożóg
ty ześlesz deszcz
i zazieleni się popiół
ściany zakwitną kwiatami spod pędzla
podłogi i łóżka
wszystko nasycone światłem
które zatarł czas
jestem od nowa
sen jak mała śmierć
mija bo czeka droga
i nogi gotowe iść
bez pytań o to
czy rozstąpią się wody
płomienie
kiedy skończy się czas
ty będziesz
Toya, 11 march 2025
nie rokujemy siostro
do wieczora (da Bóg)
rozpuści nas w sobie szarówka
opróżni lustra
i będzie jak wcześniej
zanim wyrwano nas z łona matki
płynęłyśmy bez łodzi
woda była sprzymierzeńcem w trwaniu
którego nie dało się ukryć
pod uwypukleniem sukienki
ledwie widoczne ruchy
to my
nieświadome tego co czeka na zewnątrz
szukałyśmy drogi do światła
idąc za nurtem który po raz pierwszy zawiódł
doprowadzając na skraj urwiska
za którym szaleństwo
mieszało się z bezradnością
w jakimś dzikim tańcu
niepodobnym do życia
Toya, 3 march 2025
już prawie twoja
przyznaję się do krzyża
cicho tak
by nie zbudzić korników
toczących drzewo którym jestem
odtąd dotąd
na długość rozrzuconych ramion
i nigdzie dalej
tylko pokusa
by zatrzymać to ciało dla siebie
Toya, 25 february 2025
czy tło ma oddać nastrój
kierunek myśli
nikt nie odgadnie
kiedy tak patrzysz na mnie
przeze mnie
błyszczy perła
przyćmiewa blask twoich oczu
a może to tylko światło
może przygasł już wcześniej
i po to ta błyskotka
jak jedyna gwiazda na niebie
zachmurzonym ręką artysty
a może to nie niebo
może to ściana
do której przyparta
odwracasz wzrok i nie wiem
czy bardziej się boisz
czy wstydzisz
rozchylasz usta
nadstawiam uszu i głuchnę na świat
na ciebie
i cichnę twoim milczeniem
nieobecna jak reszta
pominięta przez pędzel
Toya, 24 february 2025
będzie wiało
oby z dobrej strony
wtedy świt zaplącze się między palce
tak wymyślę dotyk i nadam mu kształt twoich dłoni
to przecież niemożliwe żebyś był
o krok
a jednak za daleko by zabrać ciężar z moich ramion
nawet jeśli mówisz gubię gdzieś treść
i siebie
między kartki odkładam
na później
wrócę po słowach
jeszcze tylko nauczę się słuchać
ostrożniej dobierać kolory słońc
sukienek
rozpraszać nieuwagę albo światło
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
12 july 2025
wiesiek
12 july 2025
wiesiek
10 july 2025
wiesiek
9 july 2025
wiesiek
8 july 2025
wiesiek
7 july 2025
jeśli tylko
5 july 2025
jeśli tylko
4 july 2025
Jaga
27 june 2025
Jaga
26 june 2025
Atanazy Pernat