13 january 2013

Zagubiony smok, flaszka i zgubione figi... o przepraszam pantofelek (I)

inspiracja bajką AniS


Czekałem. 

Większość, mojego życia upłynęła w obawie że kiedyś trafię na przeciwnika którego nie zdołam pokonać. Na czekaniu zeszło mi całe dzieciństwo, młodość. Moja matka zginęła z rąk takiego jak on. Moi bracia, siostry nie otrzymały litości od jednego z tych potworów. 
- Maszyny do zbijania - mówiła matka.
- Schowajcie się - powiedziała raz i wyszła, skulona, potulnością chcąc wzbudzić litość w zmorze prosto z piekła. Nie wróciła.
Teraz będąc już w sile wieku, niebłahej postury, budzącej lęk w ckliwych i cnotliwych niewiastach, coraz bardziej bałem się dnia swojej porażki.
Czekałem. Był coraz bliżej. Wspinał się kanionem. Parsknąłem. Robił tyle hałasu co waląca się góra. No tak, przecież oni nie znają strachu. Kiedyś spieraliśmy się z bratem czy to wrodzona cecha tego gatunku czy też kwestia uwarunkowania poprzez wychowanie...
 

Dzielny rycerz, ledwo obchodząc kamień nieomal zamykający, przejście między dwoma ścianami kanionu, sapiąc wyszedł na otwartą przestrzeń i zakrzyknął:
- Smoku !! Wyzywam Cię! Chodź tu walcz jak mężczyzna!! - zmieszał się przez chwilę.
- yyy to znaczy ja gad!!-
-Chodź tu i walcz!! Stworzenie opuszczone przez Boga. On moją tarczą  i jam jego rycerzem... 

Co on tak zawodzi? Położyłem uszy po sobie i podkradłem się bliżej. Nigdy nie rozumiałem poczynań jerzych. Może chce odciągnąć moją uwagę i gdzieś tu jest ich więcej ? Zmarłem nadsłuchując. Po chwili, uspokojony, cicho podkradłem się i stanąłem z rycerzem.

 Przyjmij Boży wyrok, Bożą, sprawiedliwość i GIŃ z mojej... o s sss ssmo łała AAAA!!!

No tym razem, nie było trudno.
Ale zaraz, chyba coś słyszę. Jest ich tu więcej! Ten drugi jest uważniejszy. Stąpa cicho. Może ten tutaj jednak miał tylko odwrócić moją uwagę. Szybko zanotowałem w myślach że trzeba rozważyć ten czyn. Wyjdzie na to że się myliłem i jerzy mają choć krztynę rozsądku. Poświęcenie dla zwycięstwa towarzysza, to godne podniebnego ludu.
Zaczaiłem się na skałach i czekałam na jerzego. Czekałam.
To coś co umiem najlepiej.
 

Stara kobieta spinała się krętą górską ścieżką. Los nie był łaskawy dla jej urody. Zakładając że kiedykolwiek miała urodę. Oczy wytrzeszczone, widoczne nawet spod gigantycznych, krzaczastych brwi, którym nie sprostałaby najlepsza kosmetyczka. (Dodajmy że tamtych czasach nie było ich znowu tak wiele). Kurzajka na kurzajce. Oponka na brzuchu wielka, robiąca jeszcze gorsze wrażenie w towarzystwie braku piersi. O dziwo zęby były na swoim miejscu. Żółte, nie krzywe nawet a dosłownie powykręcane na wszystkie możliwe strony, tworzyły nie tylko często spotykanego "zajączka". Całości dopełniał duży, zawsze czerwony i cieknący nos o wdzięcznym kształcie kartofla. Kobieta energicznie wytarła go, i kontynuowała swoją wspinaczkę. Zupełnie niewzruszona, minęła dymiące resztki rycerza. " Skoro jestem stara i brzydka, nikomu nie przydatna to może chociaż tak zrobię coś użytecznego" . "Smok musi jeść, a nie sprawi mu różnicy czy to będzie stare łykowate ciało, służącej czy młode, niewinne dziewczę. Moja córka, to wszystko dla mojej córki " Co prawda, kobieta zdawana Jagą, miała cichą nadzieje, że smok po prostu padnie na jej widok ze wstrętu. Tak śmieli się ludzie z zamku, kiedy zgłosiła się zastępstwo za swoją córkę. Słyszała tez kiedyś opowieść o jakiejś meduzie, która potrafiła zamieniać ludzi w kamień, samą swoją brzydotą. Znanym faktem na dworze było to, że smoki są arbiter elegantiarum i że nie cierpią brzydoty pod żadną formą. Ich miłość do pięknych rzeczy, kazała im gromadzić skarby i porywać księżniczki.                                          
Na zamku, już w czasach młodości była tak brzydka, że musiała chodzić w chuście zasłaniającej całą twarz, i sprzątać tylko w nocy aby nie narażać szlachty na widok jej brzydoty. Wspięła się na kolejną półkę. I wtedy go ujrzała. Gotowy do skoku, wydawał się tak duży jak zamek królewski. Był piękny, nieskończenie piękny. Jak ostatni sen przed przebudzeniem. Kłamstwo w słusznej sprawie. Jak chwila przed śmiercią. Był piękny i właśnie wyciągał łapę, pełną szponów gotowych do ciosu.




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1