Roman, 11 november 2010
dwoje w jedności połączeni
wspólnym krokiem z przeszłości
w przyszłość idą wewnętrzną stroną
za ciepłem szczęścia
uczuć
szumiących w głowach przyjemnie
od pocałunków i ruchów wiatru
co w żagle dmie
bujając łajbą życia
omiń przytomnie rafy
i słone mielizny płaczu
co niespójnie poza marszrutą
w trwałość naszą godzą
zapisaną sympatycznym atramentem
przeznaczenia losu
Roman, 3 september 2010
nigdy nie pisałem do osób nieczułych
ani tych ambitnych co szczególnie zakręceni
kłamią i trują naiwnych w cień spychając
by poczuć ich smród gdy zostaną zgnojeni
wam powiadam ze wszech miar pancernym
na nic trud wasz oraz twardość lichej skały
wyjdzie prawda spomiędzy kart niszcząc daremny
nędzy fałsz zmieniony w tłumaczeń dyrdymały ...
Roman, 2 september 2010
ćwiczę wytrwale życie jak kowala w twardym fachu
wykuwam zmęczeniem oczy losu pustelnika
nadziewam śmiejąc się nadzieję gdy na spacerach mnie unika
bo jeśli kocha czemu drwi ze mnie w zamiłowaniu do obaw
czesze pstro w głowie zamiast szukać sensu zgubionego
małymi krokami między jednym a drugim z przodu lub po tygodniu
w codziennym przeglądaniu częstując wyrytym w pamięci przykładem
wybiera ostatnie okruchy soli z działu zapomnienie by ludzkim odruchom wybaczyć
i wstąpić w błogosławione tchnienie miłości jak krzak gorejącej
Roman, 26 august 2010
w pamięci mej pozostajesz piękną
zanurzoną w myśli zawoalowane tęsknotą
i nie patrz kiedy płaczę naiwny
roniąc łzy rozbite o twoją twardość
strome stawiasz falochrony dla uczuć
by spienione spłynęły za falą
nie odbierzesz mi reszty złudzeń
jakby wciąż ich było za mało
pod osłoną skręconą w ślepy zaułek
w pogoni za resztą nadziei cienia
rozciągasz na przekór opalone ciało
do słońca i oczu moich zwodzenia
Roman, 22 august 2010
brzozą być i zielenić się rosnąc w górę
bo fototropizm prostuje sylwetkę
szumieć liściem zakochanym
co na kocyku pod białym pniem moim
obietnice składają sobie i marzą
by być kiedyś na swoim
cieszyć się kosmetyką wiatru co chwile
spędza na łaskotaniu słońcem zza chmur parawanu
i ptakiem co czasem w przelocie siądzie
na gałęzi mojej lub uwije gniazdo w gęstym splocie
gałęzi na dwoje a słowik wyśpiewa
pochwały kolorom zieleni
Roman, 21 august 2010
moherowi anarchiści wzywają aby sku*wiele i sataniści oddali granaty
a przebierańcy w sutannach niech się odpitolą od akcji
czemu wy hierarchowie (co narodowy moher strzyżecie) niemo jak owce
patrzycie gdy fanatycy zagrażają swym modleniem polskim dzieciom
słup z poprzeczką nowoczesny gadżet harcerzy stoi samotny na placu
oderwany wraz z ostatnią męką dewotów od katastrofy
kolejni celebryci przyjdą darmo uzdrowieni przez państwo
aby ład zaprowadzić - "krzyżowy"- i znakiem zawłaszczonym
fudamenty nowej rzeczywistości znaczyć
Roman, 19 august 2010
* * * *
przyjacielu ukryty za maską
śledzisz mnie
czując się wzgardzony
swoją wrogością
lękasz się
ujawnić oblicze
bólem znaczone niepotrzebnie
wybaczono by ci
gdybyś odważnie przeciął
na pół
podłości sznur
wypuścił ostatni smród
przez nozdrza
lub usta z sykiem
gasnącego skunksa
twoje myśli stęsknione
spętane przyjaźni znojem
uczeszę
w kok
Roman, 16 august 2010
natknąłem się kiedyś na oczy blondyny
duże niebieskie na posągowej szyi złoty łańcuch
ładny model kształtem podobny do pewnej
znanej mi kiedyś dziewczyny
lustrowałem spokojnie ruchy podczas tańca
wkrótce spojrzała na mnie jak na wybrańca
powłóczyście wydymając dolną wargę
nie nazbyt pulchna słodka czereśnia
nie używana prawie i w miarę czerstwa
poszliśmy do mnie na herbatę pod ramię
pod poduszką grzała się Kamasutra
zainstalowałem pozycje otwarcia
zwyczajnie do przetestowania
pozy według opisu w reakcjach łatwe do uzyskania
i nic
leży sztywna w kolanach chociaż dostępu nie wzbrania
pocę się wiję pobudzam niewiastę
całuję w szyję jak zimną drzazgę
ciało na różne strony obracam
i erotyczne punkty jej macam
co za cholera co to za dziewczyna
że do niej instrukcji obsługi ...jeszcze nie ma
Roman, 15 august 2010
a ty mnie do siebie zaproś
łagodnym głosem mów do mnie
rozpuść na ramiona włosy
i wątpliwości zbędne rozwiej
wargi nabrzmiałe czarem
całuj w uczuć przypływie
zakryj mnie całym ciałem
i przytul do piersi żarliwie
mocno obejmij ramieniem
uchwyć i nie puść
aż spłynę szczęściem omdlony
w gorącą spełnienia czeluść
w niej zanurz mnie na dłużej
do dna rosnącej wrażliwości
aż połączymy swoje dusze
w nierozerwalne sploty miłości
Roman, 15 august 2010
przychodzisz ponętna
kształtem horyzont zasłaniasz
pobudzasz widokiem rozebrana
leżąc na brzuchu brodę podpieram
wybałuszam ślepia
w podziwie sterczą sutki nabrzmiałe
nad ciałem
resztą woli rękę
wstrzymałem przed dotknięciem
kipią żądze nierozsądnie karmią członki zbudzone
sumień pieczęci pozrywane
bronią wieże z piasku wzniesione
ocalą nas przed szaleństwem zielone
morskie fale
pianą spienionej radości w piękno ubrane
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
22 november 2024
22.11wiesiek
22 november 2024
Pod miękkim śniegiemJaga
22 november 2024
Liście drzew w czerwonychEva T.
21 november 2024
21.11wiesiek
21 november 2024
Światełka listopadaJaga
20 november 2024
2011wiesiek
19 november 2024
Niech deszcz śpiewa ci kołysankę.Eva T.
19 november 2024
1911wiesiek
19 november 2024
Jeden mostJaga
19 november 2024
0011.