11 june 2014
11 june 2014, wednesday ( w trakcie kolacji )
Ślicznie się uśmiechasz. Nie ma to jak walnąć frazes. Ale ona naprawdę ślicznie się uśmiecha. Ma dołki jak się uśmiecha. Wykopuję te dołki, a potem sam w nie wpadam. Jej uśmiech powoduje, że najgorsza ulica przedmieścia robi się na jasną dupę świątobliwą. Mury bieleją. Cyganie nie kradną, tylko grają tkliwe, ckliwe numery na akordeonach i gitarach, które nagle znikąd pojawiają się w ich dłoniach. Uwielbiam powodować jej uśmiech. Uwielbiam prowokować jej uśmiech. Zawsze palnę coś głupiego, a ona tak się cieszy. Chyba mam tę łatwość w rozśmieszaniu tylko jej. A jednak. Ten uśmiech tak wiele dla mnie znaczy. To jest na zasadzie jakieś symbiozy chyba. Bez tego uśmiechu byłbym jak ten Cygan bez akordeonu. Chociaż czasami myślę, że może to i lepiej.
Zapach jej rąk. Nie wiadomo dokładnie o co chodziło. Czy to krem. Czy skóra. Swoiste geny. Delikatnie. Nie była pięknością numer jeden. A jednak. Roztaczała czar. I te jej dłonie. Jak dyrygentka obłędu. Smukłe, subtelne, zwiewne. Można było oszaleć dla nich. Później wiedziałem, że to tylko dłonie. Że gdzieś jeszcze kiedyś zdarzą się takie dłonie. Z fioletową siateczką żyłek. I z palcem serdecznym lekko odstającym od reszty palców, gdy pisała na maszynie. I z liniami papilarnymi zwijającymi się w tajne, tajemne mikroprzestrzenie, do których kluczem był jej dotyk. Przestrzenie, o których wiedzieliśmy tylko my dwoje. Zapach jej rąk zaklejał wszystkie niedoskonałości fizycznego świata.
29 march 2024
Humanized PainSatish Verma
28 march 2024
2703wiesiek
28 march 2024
It Is Getting DarkSatish Verma
27 march 2024
NarcyzJaga
27 march 2024
To były piękne dniabsynt
27 march 2024
Drobiazgi.Eva T.
27 march 2024
Wearing The Crown Of ThornsSatish Verma
26 march 2024
Good ByeSatish Verma
25 march 2024
NaturalnieJaga
25 march 2024
Magnolia.Eva T.