kamyczek (Chinita), 27 february 2016
jej dusza mieszkała
w oczach Vłada księcia
ciemności co z piekła był rodem
krwiopijca i brutal
jak głosi legenda
pan z zamku gdzieś tam w Siedmiogrodzie
chodź do mnie a zaznasz
rozkoszy tak kusił
tak mamił niewinną duszyczkę
rozpinając z wprawą
ostatni już guzik
chodź - szeptał wpijając się w szyję
i wyniósł pięknotkę
wysoko na szczyty
by zaraz ją strącić do piekieł
- ot takie bajanie
odrzekłabym gdyby
nie zaduch i lepkie powietrze
kamyczek (Chinita), 13 january 2016
zatopieni w rzece wspomnień jak ośliczki na mulistych
dnach. absurdalnie, niedorzecznie, na przekór. wiem, że
cieszysz się jak ja - przecież jutro idziemy na pierwszy
bal. zaspy? do pokonania. zlekceważymy mróz; od czego
ciepła czapa, szalik i płaszcz. założę suknię z krynoliną,
a ty frak. w ręku będę trzymała karnecik, brakuje jedynie
masek. spójrz, są! bauta, moretta*. i już bawimy się, jak
dzieci. no widzisz, jak łatwo oszukać czas? chodź, pokażę
ci podwodny świat. tu z pewnością zapomnimy o śmierci.
________
* bauta, moretta - weneckie maski karnawałowe
kamyczek (Chinita), 1 november 2015
jeszcze dzwon dżwięczy na do widzenia
zmarzniętą grudkę ktoś kruszy w dłoni
w alejce obok już drzemie spokój
jak małe kocię wtulone w kocyk
kamienne krzyże mijam w milczeniu
próbując wyrwać twarze z pamięci
jako wspomnienie żyć mogą znowu
przecież to było całkiem niedawno...
przy głównej furcie tłoczą się ludzie
każdy chce zniczny rozpalić ogień
gdzieś chlipie dziecko - ja chcę do mamy
jeszcze dzwon dżwięczy na do widzenia
kamyczek (Chinita), 24 october 2015
w snach jest coś wyjątkowego, zwłaszcza kiedy wyławiają
z pamięci chwile, niczym ciepłolubne gupiki z wodorostów
- śnię kroplę, a w jej wnętrzu tyle szczęścia: wstążek, spinek
i kokardek. aż się boję dotknąć, żeby nie uronić. są takie
kruche jak babciny placek z owocami – rozpływają się
kruszonką, gwizdem kosów, dziobiących okruchy
strzepywane z małych rączek. i pachną: wiatrem,
rosą, stokrotkami, zrywanymi niegdyś na łące.
a później już razem – chlebem i solą. ja – w sukni
z koronki, a ty – ugrzeczniony, podajesz mi ramię.
kwiecień-plecień i mżenie. i tak się mnoży,
by dzielić, ujmuje, dodając
- śnię kroplę, a w niej tyle szczęścia: pewność.
kamyczek (Chinita), 14 september 2015
jak dobrze jest latem pojechać na działkę
tu zawsze wiatr włosy pogłaszcze
i świeżą mam marchew brokuły sałatę
rabarbar i śliwki na placek
ogórki ogórki ogórki
obieram z babunią ze skórki
i kroję w plasterki we wzorek
a później upycham je w słoje
jak szybko czas płynie na działce za miastem
niedługo się skończą wakacje
co będzie to będzie nie martwię się wcale
słoneczko przygrzewa tymczasem
ogórki ogórki ogórki
obieram z babunią ze skórki
i kroję w plasterki we wzorek
a później upycham je w słoje
Dla dzieci
kamyczek (Chinita), 20 december 2013
gdzieś w Haneczkowej dolince przy rzeczce,
bogatej w pstrągi i barwne kamyczki,
wyrosło drzewo niezwykłe troszeczkę.
chyba bajkowe, bo pełno w nim wierszy:
o owcach, bacy i smoku Bazylim,
małym koziołku, co brykał bez przerwy,
o smukłych jodłach, kolejce linowej.
każdy ciekawy, co jeden piękniejszy.
chcecie posłuchać? siadajcie – opowiem.
smoka Bazylka, juhasów i bacę,
spotkałam w górach za siódmą przełęczą,
trzecim potokiem i małym szałasem.
smok mieszkał w grocie z litego kamienia
(przedtem widziano go w samym Krakowie
koło Wawelu). możliwe, że zmieniał
– nic o tym nie wiem – niekiedy siedlisko.
baca zamieszkał tuż obok strumienia,
w drewnianej szopie pokrytej dranicą.
smoczek był mały, zupełnie jak krasnal.
zamiast kubraczka na grzbiecie miał łuski,
lecz choć nieduży - istota ciekawska;
nos wścibiał w każdą nieomal szczelinkę.
raz nawet bacy ośmielił się spytać,
brykając w trawie rosnącej w dolince:
jak z mleka owiec wyrabia się serki?
które się wędzi – oscypki czy bryndzę?
i zaraz czmychnął, speszony za świerki.
bryndza jest biała, jak ten śnieg na grani,
zaś pachnieć dymem jest cechą oscypka.
a może chciałbyś uwarzyć ser z nami?
tak! – odrzekł smoczek, strzygąc przy tym uszkiem.
i zlewał mleko ze skopków (przez lniane
płótno) do kadzi, dodając podpuszczkę.
ile sił w łapkach pomagał juhasom,
zmęczony, oparł główkę o poduszkę;
odpocznę chwilę – pomyślał – i… zasnął.
***
chrrr... chrapie, aż drży w posadach koliba.
baca uśmiechnął się lekko pod nosem,
przerwał na chwilę warzenie, wstał z zydla
i okrył smoczka wełnianą kołderką.
coś mu się zdaje, że mały pomocnik
dzisiaj nie wstanie z posłania tak prędko.
Dla dzieci
kamyczek (Chinita), 27 october 2013
jesteś
jak mgnienie, jak przebłysk
w dzień chmurny na niebie słońca,
jesteś
początkiem końca.
ech, co ja z tobą mam - raz wzloty,
to znowu upadki,
śmiech przez łzy
widokiem nierzadkim.
i chociaż jesteś przebłyskiem,
mgnieniem,
na inne cię nie zamienię.
to nic, że wobec wieczności
jesteś takie tycie.
nie chcę innego,
bo ty jesteś moje,
życie.
kamyczek (Chinita), 26 may 2013
przytul ukołysz cichą mruczanką
opowiedz bajkę pogłaszcz za uchem
jakbym wciąż była małą dziewczynką
przytul ukołysz
niech wrócą chwilą szmerem turkusem
te dni znaczone pierwszą zabawką
po leśnej dróżce mgiełką zasnutej
przytul ukołysz
wspomnienie lalek szytych z gałganków
chowam w szkatułce jak cenny kruszec
i jeszcze miśka z zabawną plamką
przytul ukołysz
pomost utkany z najtrwalszych włókien
wytrzyma burze oprze się chandrom
poruszasz w sercu struny najczulsze
przytul ukołysz
kamyczek (Chinita), 15 february 2013
są sprawy ważne i jest burleska
ruchome piaski twarde podłoża
szarość i siedem kolorów tęczy
lęki histerie w pigułce prozac
nic nie jest czarne ani zbyt białe
żeby nie można poprawić zmienić
wydobyć głębię z prostoty słowa
umieć korzystać z wolnej przestrzeni
nie lubię dzielić włosa na czworo
zawracać głowy odległym planem
wolę przystanąć przysiąść na moment
by w sobie samej siebie odnaleźć
kamyczek (Chinita), 10 february 2013
co tam plaże piach negliże
falochrony i grajdoły
kiedy wrzosy i paździerze
świat się mieni gra w kolory
spójrz już jesień stroi w szadzie
złota brązy i szkarłaty
mgłą otula łąki stawek
gdzieś się włóczy babim latem
a w kominku drwa się żarzą
w filiżance mam espresso
ty do ucha szepczesz kocham
kot kłębuszkiem mruczy wespół
kamyczek (Chinita), 9 february 2013
gdzieś na Czarodziejskiej a może na Hożej
Smyczkowej czy Słodkiej – nikt nie wie dokładnie
żył sobie Myszorek w pudełku po butach
Łaciatka – co łatki nie miała już żadnej
różowa tasiemka niebieska kokardka
(lubiły się chować w kieszonce Antosi)
i wreszcie na półce tuż obok zajezdni
Tupotek – co lalę za uszy tarmosił
to są przyjaciele Antosi i Piotrka
rzekł księżyc do dzieci – poznajcie się proszę
opowiem wam dzisiaj o Piotrku co czasem
ze złości się robił zielony jak groszek
zieleniał czerwieniał – łobuziak ancymon
do tego niegrzecznie odpowiadał mamie:
bałagan na biurku niech Tosia posprząta
oj nie chcę się uczyć wierszyka na pamięć
co z niego wyrośnie zamartwia się ciotka
hełm srebrny założę pojadę na akcję
ja będę strażakiem – jak tata Marcina
i pognał nad stawek nim mama zdążyła
ochłonąć – nie sposób go było zatrzymać
a cóż to się dzieje – tak głośno nad stawem
to trzmiele biedronki komary i ważki
liczą: raz dwa… ucząc się poprzez zabawę
policzysz źdźbła z nami – spytała stokrotka
…
nie wystarczą dobre chęci lecz wytrwałość
i nawyki – nawet gdy nie mam ochoty
kiedy mi się nie chce też odrabiam lekcje
bo nauka służy – odrzekł skromnie motyl
*
za oknem noc ziewa wtulona w obłoczki
zmęczony Myszorek do norki by poszedł
lecz czeka by kocur w sen zapadł kamienny
cii... do ust paluszek przyłożył Tupotek
Dla dzieci
kamyczek (Chinita), 9 december 2012
Dla dzieci
posmutniał platan i dąb staruszek
buk się buntuje – wygląda groźnie
wierzba nad stawem gorzką łzą płacze
że przyjdzie zima i będzie mroźnie
jeż się zagrzebał w liściach pod wiązem
i ani myśli wstawać przed wiosną
niedźwiedź leniwie człapie do gawry
basior na wilczka spogląda z troską
i przyszła zima w puchowej szacie
i spadł bielutki mięciutki śnieżek
nałożył czapy otulił szalem
już się nie smucą drzewa – jest nieźle!
mróz zeszklił stawek oszronił kiście
obok karmnika tłoczno i gwarno
wróbel się dąsa na jemiołuszkę
że mu sprzed nosa dziobnęła ziarno
zima na dobre osiadła w parku
popatrz za oknem cudnie jak w bajce
zdrowym rumieńcem maluje buzie
szaleje z dziećmi gdzieś na ślizgawce
kamyczek (Chinita), 2 december 2012
Dla dzieci
Opowiem wam dzisiaj o butnym indorze,
kogucie, co stroszył i stroszył wciąż piórka,
o kaczce że stadkiem dwunastu kaczuszek
i jeszcze o innych mieszkańcach podwórka.
Za borem, za lasem, a może na farmie,
gdzieś z dala od zgiełku śródmiejskich uliczek,
wśród ptactwa przedziwny panuje rozgardiasz.
Wiatr figlarz w takt igra ze stadkiem perliczek.
Gęś gęga tak głośno, aż wróbla świergotka
podrywa do lotu wysoko nad drzewem.
A cóż to za rwetes w pobliżu kurnika?
To indyk się spiera o ziarnko z cietrzewiem.
Ciekawskie kurczęta plotkują zawzięcie
o psiaku, co pyszczek wygrzewa przy płocie.
Kaczuszki już zjadły przepyszne śniadanie
i poszły gęsiego potaplać się w błocie.
Dzień szybko upłynął na małym podwórku.
Zmęczone kokoszki usiadły na grzędach,
zasnęły kurczaki, koguty, perliczki
i tak się skończyła ta nasza gawęda.
kamyczek (Chinita), 26 november 2012
Dla dzieci
Zosia spotkała dzisiaj jeża
przy kretowisku na rabatkach
buzię wysunął nos wygrzewa
zamiast pomagać zbierać jabłka
tu się zaszyłeś mały brzdącu
szukam pod liśćmi wiązu grabu
zmykaj stąd proszę – pod jabłonką
za płotem leży mnóstwo spadów
martwi się Zuzia no bo w sadzie
trzeba posprzątać nim śnieg spadnie
babcia stareńka stary dziadek
a tu pomocy nie ma żadnej
jeż – przestraszony czmychnął w marchew
zwinął się prędko jak kot w kłębek
mam ostre kolce – myśli (żartem)
niezgorszy kasztan ze mnie będzie
i już Zosieńka – chlip – rozpłakać
miała się głośno gdy ktoś pisnął
przy samej nóżce: weź ślimaka
myszkę i kreta – są tu – blisko
sfrunęły z drzewek także ptaszki
i prześcigają się kto pierwszy
wilgi jerzyki czy modraszki
lecz to zupełnie inny wierszyk
na koniec jeszcze wam dopowiem:
babcia upiekła smaczne ciasto
jeżyk otulił się listowiem
westchnął cichutko – ach… i zasnął
kamyczek (Chinita), 20 november 2012
Dla dzieci
Zuzia spotkała dzisiaj tęczę
na wrzosowisku tuż przy lesie
jak się wdrapałaś tak wysoko
skoro drabiny nie masz przecież?
no dobrze - rzekła tęcza - z miłą
chęcią to powiem wytłumaczę
po każdej burzy wprawną ręką
kreśli mnie słońce – mój przyjaciel
zamknięta w kroplach deszczu tańczę
walca walczyka w pstrej sukience
figlarka ze mnie igram z chmurką
popatrz Zuzanko - o tu jestem!
zamigotała tęcza pięknie
czerwienią ugrem i granatem
żółty z niebieskim przeszedł w zieleń
aż się uśmiechnął wrzos pod lasem
kamyczek (Chinita), 10 november 2012
Przychodzisz wraz z deszczem i wichrem północnym,
fioletem wrzosowisk otulasz jak szalem.
Z palety wybierasz czerwienie i ugry,
purpury i srebra, butelkową zieleń.
A w sadzie czas smaków, zapachów, kolorów,
oranże moreli nad śliwek granatem.
Zaradny jeż zbiera rumiane owoce,
co w sadzie wraz z liśćmi postrącał wiatr z drzewek.
W ostatnich promieniach wygrzewa się kocur,
zaś myszy beztrosko harcują w komorze.
W malutkiej kałuży przegląda się niebo
i jak tu nie kochać jesiennych pejzaży.
kamyczek (Chinita), 27 october 2012
o październiku spisano prawie wszystko;
że czerwony,
złocisty, plugawy, bordowy i dżdżysty.
że nijaki
jeszcze niedawno żywo-zielony trawnik.
że wichrzysko
bezczelnie podwiewa dziewczynom jesionki,
że dni coraz
krótsze i znowu ciemno rankiem o piątej.
że, że… nie chcę
psioczyć, bo kocham bezsprzecznie, niedorzecznie,
bezgranicznie
liście szeleszczące i wieczory długie.
spacer w deszczu,
jarzębinę, kasztany i winne grona.
wrzos – też lubię.
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
1 may 2024
DogmaticallySatish Verma
30 april 2024
Justice PureSatish Verma
29 april 2024
AmnesiaSatish Verma
28 april 2024
Pan pokląskwa w ostatnichJaga
28 april 2024
CompromisedSatish Verma
27 april 2024
Uśmiech z trawkąJaga
27 april 2024
By KissesSatish Verma
26 april 2024
The EntitySatish Verma
25 april 2024
QuartzSatish Verma
24 april 2024
The End StartsSatish Verma