26 march 2016

26 march 2016, saturday ( 12. )

Życie jest takie proste. - pomyślała. 
Odnajdywanie siebie w codziennych sprawach. Szczegóły, o których tak ciężko jest przestać myśleć, tak nie istotne - a zarazem bardzo ważne detale. Poszukiwanie miłości swojego życia i nieustanna walka o lepsze jutro, świetlaną przyszłość, bicie się z myślami, wicie się w swym własnych chaosie. 
To nie jest skomplikowane. - przyznała.
Widząc się w lustrze, to odbicie - nas samych... Kogo tak naprawdę przedstawia? Mnie? Ciebie? Jego? Przyszłość? Wymysł wyobraźni? Nie. Lustrzane odbicie przedstawia nam duszę. Tak okropnie wijącą się duszę. Skarconą, ubolewającą, niewidzialną "postać". 
Chcę żyć. - westchnęła. 
Pasmo nieporozumień. Porażek. Wstydu. Za każdym razem, to tylko nowe doświadczenie i motywacja do nie-popełniania-błędów. Jak jest? Za każdym razem bardzo podobnie, chociaż mnie boleśnie. I co z tym zrobić? Można się wyłączyć albo próbować.
Chcę złapać, ten jeden ostatni oddech...- szepnęła.
Przemyślenia. Wszystko nawiązuje do przemyślenia. Jak jest - jak będzie? Co dalej? Którędy? Krętą drogą, poprzez góry, wprost w dolinę, do jaskini. Nie, to nie jest proste. Nie, to jest skomplikowane. Wydaje sie być na wyciągnięcie ręki. Jednak, dostajesz po ręce. Cofniesz dłoń i chowasz ją w kieszeń. Jesteś słaby? Kim ty jesteś?
Zamknęła oczy, pogrążając się w głębokiej pustce.
 Plastikowy kartonik, w mydlanej otoczce - to jest dokładnie to, co otacza - mnie, ciebie, jego. No właśnie, to otacza jego. Jestem poza tą otoczką, a może tylko tak mi się wydaje. Może, to tylko może - pasmo domyśleń. Góry wyobrażeń. Gdy już wbijasz się, delektujesz się lotem - czujesz zardzewiałe ostrze noża. Czym ono jest? Przeszłością. Dokąd chcesz lecieć? W przyszłość?
Już tylko chwila dzieliła ją od przepaści... 
Zapowiadało się na to, że pesymizm już nigdy tu, u mnie, nie zagości. Da sie, ale życie zweryfikowało te chęci zupełnie inaczej. Mając coś na wyciagnięciu ręki, zamiast "łapczywie" to zabrać - zwyczajnie odpuszczasz. Ze strachu? Z naiwności? Tylko i wyłącznie z niepewności. TO BÓŁ wykreował tą niepewność. Mając go tak blisko - wszystko zepsułam. Najgorsze jest to, że chyba nie chcę tego na nowo budować. Dlaczego? Wijąc się w swych bzdurach, tak naprawdę nie wiem. Bez niego stygnę, umieram. Z nim - nie mogę oddychać. Wszystko prowadzi do unicestwienia. To chyba ono, sprawia, że jeszcze JESTEM. Sobą. Nią? Dawną sobą? Czy zupełnie nową osobą? 
Zrobiła pierwszy, gwałtowny krok... 
Zostałam starą sobą. W innym wydaniu. Swoje serce tym razem, zapakuję w większe pudełko, zanim pokryje je tafla lodu. To nierozsądne. Bo nie rezygnuje się z pragnień. Jednak, nie potrafię inaczej. Głupia idiotka. 
Unicestwiła się, tracąc oddech, siebie i cały świat - który do ostatniej chwili, trzymała kurczowo, w małej dłoni, zaciśniętej w pięść. Poddała się? Nie. Głupcy się poddają. Wybrała inną drogę.  
B. 




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1