Poetry

Andrzej Pogorzelski
PROFILE About me Poetry (7) Prose (1)


Andrzej Pogorzelski

Andrzej Pogorzelski, 31 may 2010

My friend

My friend
distant but within easy reach of hand
You are the one who didn’t lose your faith
Surrounded of willing children’s eyes,
hardworking on salvation of humanity
and your mother’s dreams
You smell of the juice of berries
that you used to pick up at the time
of the low sun of the day
You smell of the cake that relieves palate.
One day
I will find you
at the fireplace in the wooden cottage
when the snowstorm will equal
the skies with the earth
Then sated with coffee
we will be reading each other our thoughts
rolled as snowballs
that we will set in motion down
from the slope of a high mountain
to destroy the wall
of people’s weaknesses.


number of comments: 3 | rating: 9 | detail

Andrzej Pogorzelski

Andrzej Pogorzelski, 30 may 2010

Skąd?

Modrzewiowy, podmurowany dworek
wychowywał mnie od poczęcia.
Myślałem, że jestem szlacheckim dzieckiem.
Nic z tego.
W parafialnych księgach odnotowano,
że pochodzę z czworaków.
Jestem chłopem z dziada pradziada,
nie mam błękitnej krwi,
niebieskie niebo nade mną.
Nie ma we mnie złotych lichtarzy,
pszeniczne kłosy moja aureolą.
Nigdy nie zostałem wywłaszczony,
nikt nie odbierze mi dnia i nocy.
To, co mam jest tak ogromne,
że nie ma na to ceny.
Niczego nie żałuję.


number of comments: 0 | rating: 6 | detail

Andrzej Pogorzelski

Andrzej Pogorzelski, 30 may 2010

Poeci

Pierwszy poeta był nieudolnym poszukiwaczem
słów zdobiących kartki pamiętnika.
Drugi poeta zacałowywał oczy ukochanej.
Trzeci poeta dotykał ramion aniołów,
prowadził przegrany dialog z geniuszami
myśli upuszczonych.
Czwarty poeta zbuntował się,
wierząc, że zmieni i poukłada
w logiczny łańcuch
wszystkie obrazki życia.
Wierzył, że potrafi wyjaśnić przyczynę,
dla której warto … .
Piąty poeta nie wie niczego.
Widzi odbite od pni kamiennego lasu
refleksy padłego słońca,
kiedy grzebie swych braci po piórze


number of comments: 0 | rating: 7 | detail

Andrzej Pogorzelski

Andrzej Pogorzelski, 30 may 2010

Przechadzam się ...

W zaułku ciemnej nocy
biel rękawiczki i śniegu biel
i sanie do trójki zaprzężone
przecieram oczy ścieram mgłę
z oddychającej ciepłem wnętrza szyby
zdumienie ściska w gardle krew
bo tam
poniżej
przy latarni
sączącej brzoskwiniowy blask
Aleksander Sergiejewicz
zatrzymał sanie
widząc to samo co ja
a więc
smukłą w bieli rękawiczki dłoń
przed siebie wyciagniętą
przez nieokreśloną postać tę
co jest kobietą
o czym utwierdzam się
czując zapach nocnej toalety.

I chciałem na dół zejść
pokłonić się poecie
lecz on już pognał w miejską dal
i tylko dzwonki u sań
i tylko rękawiczka nieznajomej
ledwie widoczna
na skrzącej się bieli ulicy
pozostała
jak pocałunek złożony
na strofie wiersza.


number of comments: 4 | rating: 4 | detail

Andrzej Pogorzelski

Andrzej Pogorzelski, 30 may 2010

Sepia

Sepia jest krainą szczęśliwości,
wyspą położoną na rubieżach
pierwszych odruchów warunkowych
uczłowieczających zaokienny krajobraz,
kosztelowy sad,
ogród,
w którym zarezerwowano miejsce dla chwastów,
ostów, pokrzyw i mięty,
staw
oddalony na rzut kamienia
otulony palcami wierzb,
park
w miejscu połączenia nieba z ziemią,
fabryczny komin i kopiec białych
jak śniegi Kilimandżaro kamieni.


number of comments: 1 | rating: 10 | detail

Andrzej Pogorzelski

Andrzej Pogorzelski, 28 may 2010

Spotkanie nocą

Odbite relfleksy barw przytłumionych czernią.

Po obu stronach stołu zasiadły
niezależna przeszłość
i niepodległa tożsamość.
Poważna dyskusja toczy się na temat
koloru jej włosów.
Istotą sporu jest też
sposób, w jaki podnosi do ust
kubek z gęstniejącą aromatyczną kawą.
Ustalenia marktingowego planu
dotyczą sposobów na zwiększenie częstotliwości
błysków w jej oczach.
Kontrakt, który podpiszą zawiera
niemożliwość zerwania uścisku
obu wyciągniętych dłoni.

Jeszcze nie odchodź.
Jest tyle załączników
do omówienia podczas kolejnych biznesowych nocy.


number of comments: 6 | rating: 10 | detail

Andrzej Pogorzelski

Andrzej Pogorzelski, 28 may 2010

Na skroniach krople dżdżu

A Pani … cóż … na skroniach krople dżdżu
wilgotna mgła na brwiach,
pomiętych włosów bukiet
i drżenie mokrych warg,
gdy o poranku
powraca Pani nie wiem skąd ….
że co? że nie powinienem tak
czekać z zapachem kawy …
nie powinienem pisać tak,
przebrzmiałym stylem
dla zabawy?
A … Pani wie … ja nie chcę krzyczeć
słowem, co w modną niby-treść ubrane,
zakłóca myśl, zatraca sens
widoku Pani, gdy nad ranem
przynosząc z sobą świtu dech
i miękką wilgoć młodych traw,
rozpala Pani pradawnych uczuć żar,
tych, które wciąż nie zapomniane.


number of comments: 0 | rating: 9 | detail


10 - 30 - 100




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1