Przemko Janiszko | |
PROFILE About me Friends (10) Poetry (20) Graphics (1) Video poems (6) Postcards (1) |
Przemko Janiszko, 2 july 2014
waha się klimat w twoim akcie
raz pada raz patelnia a piasek wypełnia
szpary opary uv olejków i w ogóle
dość dużo wdzięku kiedy na molo losowe
łapiesz spojrzenia nieśmiało ubranych
waha się kończy w moim aucie
chyba nie zdążę na wakacje a dziecko wypełnia
czas grami rozklekotani stoimy w pół
drogi mechanik się chyba nie zjawi
łapiesz okazję i tak się żegnamy
waha się człowiek w swoim nietakcie
czy pójść oddać mocz pod pseudoakację
bo w tym klimacie słońce wypełnia połowę
lata i takie tego klimatu jest sedno
wakacje jak drzewo z przedrostkiem pseudo
waha się chwilę samica komara nie czy ukąsić
lecz w którym miejscu trochę pobrzęczy i wbija
się zaraz i ssie a odwłok wypełnia
gorąca krew tego człowieka co to się wahał
co myśli teraz czy się podrapać
waha się auto a człowiek się stara panować
nad sytuacją lecz nie panuje bo ręce
go swędzą a auto bez dachu w kolorze cyklamen
ma w rejestracji wpisane summer i nagle walnęli
w prawdziwe drzewo...
komary do świeżej krwi pędzą
Przemko Janiszko, 4 april 2014
mówię sobie dzisiaj czas nie ma znaczenia
i sam sobie już nie wierzę wiem już że to ściema
mówię sobie mówi mi ja to mija mija mija
każda chwila mija więc w bawełnę nie owijam
mówię sobie dzisiaj nie istnieje niemoc
chociaż za plecami czuję niemocy owej przemoc
i już każdy wie że sapie sapie sapie sapie
każdy słyszy jak dyszy tu nie potrzeba ciszy
mówię sobie na co liczby gdy można żyć bez kasy
niby można lecz niedługo bo za wszystko trzeba płacić
bo już łby nam powkładali w dyby ekonomii
I rachunek nam wystawią słony słony słony
mówię sobie mimo sobie mimochodem mimo uszu
mimo wszystko puszczam słowa zupełnie bez retuszu
bez make-upu, pudru, tuszu , bez polewy lukrowanej
gołe słowa rzucam na nietynkowaną ścianę
https://soundcloud.com/przemko-janiszko/m-wi-sobie
Przemko Janiszko, 2 april 2014
Kupujecie każdy chłam
Mentalność obytych pał
Banda nieuków z dyplomem
Rozwijacie pasje chrome
Wszystko dla was jest bodźcem
A balon rośnie dzięki tej pompce
Kupujecie każdy kał
Body art, gwałt, szał ciał
Usta wasze składają się w jeszcze
Konsumpcjonizmu czają się kleszcze
I wciąż mało waszym zakutym pyskom
I wciąż kupujecie wszystko
Rolowanie na ekranie
kulturalne sranie w banie
rolowanie na ekranie
Nadzy panowie
Rozebrane panie
Pikają kasy w samoobsługowym
Na każdą papkę otwieracie głowy
Bierzecie wszystko raz z lewa raz z prawa
Ja na to puszczam wytrawnego pawia
Dawno od tego dostałem zakwasów
Pederastów marsze, parady katabasów
Od sprawy krzyża łupie mnie w krzyżu
Nowe sukienki dla facetów w Paryżu
Usta wasze składają się w jeszcze
Konsumpcjonizmu czają się kleszcze
I wciąż mało waszym zakutym pyskom
I wciąż zjadacie wszystko
Rolowanie na ekranie
kulturalne sranie w banie
rolowanie na ekranie
Nadzy panowie
Rozebrane panie
Przemko Janiszko, 26 february 2012
Wstałem jak to przy niedzieli
Włos na cztery części dzielić
Kogoś z Trumla opierdzielić
Hej a hej
Więc przeglądam sobie słupek
A tu patrzę, tekst z przytupem
Stefanowicz, myślę – Rusek
Hej a hej
Lecz gdy treści się przyjrzałem
To piosenkę rozpoznałem
Z sznytem polskim andrusowskim
Hej a hej
Myślę - jednak to nie Rusek
Przecież chłop ma polską duszę
Chociaż styl przemilczeć muszę
Hej a hej
Nie minęła nawet chwila
A z piosenki co debila
Nagle się zrobiły dwie
Hej a hej
Bo niejaka Miladora
Na to samo chyba chora
Dopisała do tamtego tekst
Hej a hej
Coś o igle w stogu siana
I że ponoć wszystko mija
I że debilowi sprzyja
Hej a hej
Usta więc ubrawszy w szminkę
Przeistacza się w debilkę
I tańcują razem chwilkę
Hej a hej
Z tego tańca jakimś cudem
Zamknąć taką by tancbudę
Dziecko narodziło się
Hej a hej
Więc nie taniec a seks zgoła
Niezła debilizmu szkoła
Pójdę se zaparzę zioła
Hej a hej
Gdy wróciłem z swym naparem
Oczom ledwie daję wiarę
Zamiast ziół obalę ćwiarę
Hej a hej
Bo tu jak po deszczu grzyby
Obłąkane same typy
Wciąż rozprzestrzeniają się
Hej a hej
Debil za Debilem zgrają
Tańczę więc jak mi zagrają
Czasem fajnie z debilami
zacząć dzień
Przemko Janiszko, 23 october 2011
interesowne instynkty insektokształtnych inteligentów
inkrustują innych intensywną influencją internetowych inkubatorów
a my pragniemy na powrót być czyści, jakby dopiero wypluły nas z łona
dziewicze puszcze midgardu, albo innych mitycznych krain, które przecież
sami dopiero będziemy nazywać
inne imiona identycznych idei jednak nie wystarczą, wchodzimy jeszcze raz
w niebieskie ciała, w ich obroty, w ich upadki i wzloty
w siódme poty Sokratesów, Einsteinów, Koperników
w całą gamę różnych nicków
w Marię Skłodowską, w stylistykę częstochowska
w układ pierwiastków, w genetykę ptaszków, kwiatków, żabków
w psychoanalizę pełną schiz walizę
w Wisłę, Sekwanę, Tamizę,Amazonkę, Missisipi, Nil
w patetyczną puszkę chwil, w wielki historyczny wir
wir wünschen wieder sauber sein, we want to be clean again
w atomową gilotynę , w globalną waginę, w drwinę, kpinę, kokainę
w rozbiór pierwszy, w rozbiór drugi, w rozbiór czwarty
w megabajty, gigabajty, terabajty pamięci narodowej
w wszystkie części telenowel, w zarabianie akordowe
w proszki na bolącą głowę, wchodzimy w to wszystko od nowa
modlimy się, mydlimy się i spłukujemy się do cna
i tak bogów łapiemy za nogi, stając się nimi po trosze
a oni jak my, nie śmierdzą groszem
Przemko Janiszko, 21 september 2011
każdego dnia z latających butelek można wziąć łyk degrengolady
choć wszystko tu podają na talerzu, nie potrafię określić treści sosu
jest za to jakaś jego konsystencja, a po wypełniającym przestrzeń
brzęku sztućców, łatwo stwierdzić, że i tak ma wzięcie
każdego dnia dzieje się dzieło,swoista bajaderka epok
albo raczej artystyczny e - pack, o funkcji zdegradowanej
do promocji twórcy, to bardzo pragmatyczne, nazwiska są lżejsze
niż wzniosłe idee, dlatego łatwiej przechodzą do historii
mozaika sztandarów,za którymi nie stoi żadna myśl
smętnie zwisających w zatęchłej atmosferze wzajemnej akceptacji
wali po oczach pstrokacizną godowych barw, nęcąc zgłodniałe tłumy
wspólną wieczerzą, podczas której dokonać ma się cud
każdego dnia słowo staje się ciałem
zaglądam pod stół, odczytuję hasło
nie po to człowiek żyje żeby jeść
powtarzam sobie - myśl puchatku myśl
każdego dnia ciało staje się kałem
Przemko Janiszko, 13 june 2011
Świat zszarzał już na obliczu
noc dzisiaj ciemna jak asfalt
skrzydlate sny w służbie kiczu
suną jak chmury przez miasta
Tak barwne i kolorowe
maślane jak może być masło
snuć będą swoją opowieść
póki nie zrobi się jasno
Szczególnie jeden po głowie
twórcy zatacza ósemki
nazywa się grafo- bomblowiec
i wbija się żądłem swym cienkim
w mózgowej tapla się toni
i wierszoklecie trajkocze
pisz ckliwe gnioty „ Byronie”
chyba żeś kiep i wymoczek
gdy świt swoim żarem noc trawi
poeta nim pójdzie do łóżka…
natchnieniem swoim się bawi
ramotą kolejną się spuszcza.
Przemko Janiszko, 2 april 2011
trzystu czterdziestu pięciu przyjaciół lubi twoje zdjęcie z kotkiem
kotek pięknie przystrzyżony wykładnik współczesnej elegancji
trudno nie lubić kiedy tak pachnie z ekranu że aż ślinka kapie
ślinią się więc do twojego kotka okoliczne pieski mlaszczą przy tym
i dyszą merdając ogonkami
bo życie trzeba brać za ogon albo raczej od ogona bo to jego
najważniejsza strona stan ogona zwis ogona ogon błona ogon
błona bo to trzeba brać póki dają póki nie zawoła Charon
trzeba brać kiedy przystoi sto i sto i tak bez końca brać setkami
brać garściami brać garami brać wiadrami brać biodrami
ustami uszami bo to jest dla uszu miód w którym tonie
się po uszy po pachy po kolana i tak coraz mniej bo jest nas coraz
mniej trzystu czterdziestu czterech przyjaciół lubi twoje
zdjęcie z kotkiem choć tak naprawdę większość z nich
lubi tylko twojego kotka
Przemko Janiszko, 23 march 2011
na europalecie miałkości
puste słowo sobie mości
gniazdko wije i dogadza sobie samo
samo z sobą też się maca
piękność sobie uzurpuje
głośno wrzeszczy – szare chuje
barwne jestem jak kretonka
i cześć niosąc własnym smrodkom
głęboki wzięło wdech
i puściło bąka
http://www.truml.com/profiles/2516/poetry/73440 sznurek do oryginału
Przemko Janiszko, 9 march 2011
odkąd cała historia
z tym bratobójstwem
wyszła na jaw
pochylam się nad własnym truchłem
z nożem w ręku
jestem kainem ale
przynajmniej
przez sześć tysięcy lat
nie czynię z siebie ofiary
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
23 november 2024
0012.
23 november 2024
2311wiesiek
22 november 2024
22.11wiesiek
22 november 2024
Pod miękkim śniegiemJaga
22 november 2024
Liście drzew w czerwonychEva T.
21 november 2024
21.11wiesiek
21 november 2024
Światełka listopadaJaga
20 november 2024
2011wiesiek
19 november 2024
Niech deszcz śpiewa ci kołysankę.Eva T.
19 november 2024
1911wiesiek