15 listopada 2012
kartka z rodzinnego albumu
Jean Paul Gaultier - classique. Dla mnie żaden klasyk, pospolita wyperfumowana pudernica na nowojorskich ulicach, trzydzieści lat wstecz. Nawet bym go zniosła, gdybym wdychała właśnie tam. Mogło tak być, jedna z wielu straconych szans. Lepiej było zostać w piekielnym grajdole. Bo najważniejsze jest wykształcenie. Jednak mnie tęskno za bywaniem w świecie, za komunistycznym snem o Ameryce, synonimie luksusu. Mógł się spełnić. Przełykam i przetrawiam gorycz za rodzinne błędy. Nawet na zdjęciu nie wyglądaliśmy dobrze. Przygaszone oczy i zęby zaciśnięte jak u rozsierdzonego mopsa. Doskonale mi wychodzi dieta bogata w gorzki posmak rozczarowań. Pomału zaczyna już mdlić, nie tylko od Classique, przywożonego hurtowo przez dziadka dla żony i sióstr. Zapach dzieciństwa powinno wspominać się miło, tak mówią.
Mam nadzieję, że bezmyślność rodu i moja gorycz, nie zaprowadzą do zbrodni. Staram się być rozsądna. Nawet już nie piję, choć mam szaleńczą ochotę.
29 stycznia 2025
Nowe życieMisiek
28 stycznia 2025
Sylvestrowa nocabsynt
28 stycznia 2025
byłaś zagadkąYaro
28 stycznia 2025
2801wiesiek
28 stycznia 2025
pustynna symfoniaAS
28 stycznia 2025
dzierzba gąsiorekBezka
28 stycznia 2025
Medialna czkawkawolnyduch
28 stycznia 2025
Walka z demonami by przyszłośćwolnyduch
28 stycznia 2025
Wiele świtów wiele nocywolnyduch
28 stycznia 2025
rozebrać cię z lękuBezka