|
| Belamonte/Senograsta |
| PROFIL O autorze Przyjaciele (10) Poezja (292) Proza (14) Fotografia (7) | |
Belamonte/Senograsta, 7 listopada 2025
przetarta tkanina, prześwity, kształty
rozprysły się lustra
Jesteśmy nadzy
pomidory czerwienieją w słońcu na balkonie
uda kobiety obejmują koński grzbiet
Promień słońca osiada na liściach
Jesień nie tłumi uczuć, wybucha, rozmawia
porywa wszystkich, zrywa bielma z oczu
przewietrza izby
bierze za rękę i prowadzi w labirynty
wpuszczamy przepływ do środka
wchodzimy w przepływ, odpływamy
zdobywamy świat
powracamy na balkon
w czerwień pomidorów i zachodzącego
albo zmartwychwstającego słońca
przelewamy się w bezkrwawej ofierze
całujemy
Belamonte/Senograsta, 6 listopada 2025
Czy człowiek jest chory cały czy tylko jego część?
dni to koszmary
a noce to czarna rzeczywistość
zapładniająca gnicie trupa
cisza piasku bez zmysłów
podróż przez warstwy ziemi
krople zagubienia w księdze ciszy
w ciele
w grzmiącym po nocach bębnie
w słomianym dotyku kapelusza
w ognistym ryku tygrysa
Te same choroby co nam
sączą z oczu gwiazd truciznę tysiąca
krew błyska nożem –
w strumieniach ludzi szuka spokoju
pękająca skórka dojrzałego uczucia
O świcie zbudzę się znów w niespokojnym nurcie
nie widać końca świata i bliskości świata
niewidzialna dłoń przeznaczenia wyciąga się po nas
spotkamy się w prześwicie jedwabnej tkaniny.
Belamonte/Senograsta, 5 listopada 2025
płaczace liście, śpiewajace włosy, smutne zachody słońca, głodne kiszki, mrowiące krocza, wymiana gazowa, wodna i uczuciowa,
Belamonte, jakie piękne stwórcze imię, pobiegnijmy razem aleją ze snu, otul mnie włosami prakobieto.
zależność to człowieczeństwo, od dąsów, od zdrowia, od pogody, zdrowie i choroba, niepewność jutra.
prawie cali zanurzeni w matce, tęskniący, płaczący.
dojdźmy razem do naszej wspólnej planety w twoim łonie, do dziecka, nowej odsłony naszego życia, twojego, mojego, jego...
rozpuść swoje włosy dla mnie, rano mi stoi.
Belamonte/Senograsta, 4 listopada 2025
Gdzie jest kraina dusz - w lasach,
oczach, kałużach, ciałach, liściach,
trawie, ognikach w kropli rosy,
przemianach, wrażenia dają uczucia,
człowieczeństwo, wymiana energii,
spojrzenia, głody i ich zaspokajanie,
przez całe życie
zachowywanie formy i jej ciągła,
powolna modyfikacja
i pobieranie substancji
Sama świadomość to fikcja
Samoświadomość to bolesny poród
Transhumanizm to roboty, nie ludzie,
to wyjście w śmierć, sama świadomość
samoświadoma być nie może, bo o czym
będzie wiedzieć, jak nie będzie chcieć, rozumieć
wspominać bólu nerwów doznanych
szczęścia zaspokojenia głodu
i zdrowia pamięci -
tej lekkiej żeglugi po lasach
alejach, wspomnieniach, zwierzętach, kobietach
walkach, tego okamgnienia
Belamonte/Senograsta, 3 listopada 2025
cień to zatrzymanie Słońca -
ciała-dusze,
a duchy to ich prześwietlenie,
a zjawy -
to odbite w materii
pętle znerwicowanych ja,
bo żywioły Ziemi mogą przenieść resztki,
z głów których już nie ma, do głów, które jeszcze są,
a więc ciała-dusze to lampy,
a duchy to samoświadome płomienie tych lamp -
czucio-myślo-wrażenia
ciała pamiętają historię ogromną i duch rozświetla ją
wąskim snopem ja, lub ogromnym My
W Twoje ręce Ojcze oddaję ducha mego
W Twoje ręce Matko oddaję duszę moją
Belamonte/Senograsta, 29 października 2025
kiedyś kochał mnie świat, kotka z Białowieży - ta z czterema łapkami i ogonem
nie puszczała mnie samego do kibla, spała ze mną, rozmawiała
koń kładł mi łeb na ramieniu
lubili mnie ludzie, ona i oni, psy, śledził mnie nietoperz
rekin na mnie polował, wielki bóg mijał w snach
obojętny byłem skarpom rzeki, nawet rzece
a więc
poszukam starych urwanych rąk, pogubionych włosów, skrzydeł
zawołam śmierć z gwiazd, wybawicielkę
odszukam duszę tej ciężko zmarłej staruszki
i nawet duszę tej wampirzycy
dla formalności
no nic nie jest naprawdę zaginione i obce
wrogie, zimne jest
ale czuje, coś zawsze czuje
dzieckiem się rodzi
no, ale jesteśmy sobie obojętni…
serdeczność międzyistotowa musi jednak jakaś być nawet między nami
poprzez małych pomocników, fale rzeki, gołębie, kielnie, seks, pieniądze, zło…
Belamonte/Senograsta, 26 października 2025
pociąg ranny kraków mars
godzina 4 zabiera cię w sen
w miąższ, rzekę, czas
wąż się wije, ziemia, podziemie
zamienia w ptaka, rybę
z lustra patrzy, patrzysz
za oknem bogini of black tapes
to na pewno coś czego pragniesz
a więc jesteś - wąż, wpełzasz w jaskinie
to las, wybiegasz z mroku na światło
widzisz świat po raz pierwszy
jesienne kolory, ukojony ssiesz somę
wróciłeś
Belamonte/Senograsta, 25 października 2025
woda i liście mówią i trupy i kamienie
we śnie woda mówiła - nigdy się nie oczyścisz
a belki stropu - nigdy się nie schronisz
a trupy - nigdy nie umrzesz
kamień wyjawił boga
jesień szczęście
wiatr - włosy i skórę
gwiazdy syrenim śpiewem zapraszają do podróży
do źródeł Rzeki
milczymy więc, ale unosimy się na fali
a tyłeczek, plecy, szyja to łódź
nie widzimy się
płyniemy
próbujemy się skontaktować
jej ciało, ten okręt mówi -
wróćmy razem do wspaniałego szczęścia początku,
drogi wśród gwiazd, do płodzenia, askolotlów,
łona czasu, rzeki życia,
do bycia razem, do bycia w zgodzie,
do walca belamonte
****
Mówimy tu nie o dźwiękach, a o znaczeniach,
czuciomyślowrażeniach.
Tak rzeczy, tak istoty mówią - gestami, wyglądem,
zapachem, dotykiem.
O telepatii przebudzenia świata,
o odzyskaniu Raju utraconego.
Belamonte/Senograsta, 24 października 2025
Wczoraj robiłem omlet hiszpański, kompletnie się nie udał.
Uwiodłem dziecinną kobietę, której się podobam
i która nie myśli o przyszłości - co można zaplanować?
Gadanie do pokoleń karłów jak „Na srebrnym globie“,
jęczenie do cudnej Ziemi, to brak rzeczywistej rzeki.
Ta toczy swe wołanie przez świat, nie do pokoju czy wojny,
ale toczy, a jak płynie to nie ginie
jak płynie to się upaja i ciebie upaja
pożycza się i ciebie i wspólnie zostawiacie
czasu osad, a w wieczny ruch wstępujecie
z dziecinną kobietą, matką, żoną, kochanką, przyjaciółką
- nie kobietą wyzwoloną, ale uczciwą,
albo zaplanować karierę, jak Britney, ale to jej zaplanowali
teraz pewnie szuka siebie mozolnie
a w internecie pokazują trolle filmiki z nią na bazie AI
żeby ją ośmieszyć, a drani wybielić
a ona się szuka, i znajdzie, jak już przyjdzie czas
i wymyśli swoje plany, a potem z nich zrezygnuje...
przeleciały łabędzie, nic do mnie nie mówią
i nie mówiły, ale mówią - odeszło w przeszłość
zostaje teraz
bez planowania, życie-miłość nie ranią
a planowanie, budowanie obrazków o sobie, o pokoleniach
misjach, szczęściu, bezpieczeństwie...
Życie cię porywa, pozwól, spotkasz życie i
rozczarowania życia albo spełnienia.
O to tu chodzi, ono nie ma celu, a jeśli ma cele,
to głównie upojne, jeśli ma moralne, to nie nasza to rzecz.
Nadawanie mu sensu jest bez sensu.
Odmawianie mu sensu jest też bez sensu.
Trzeba odkrywać sens, iść za marzeniem, chcieć.
Dużo w sobie zawiera, i naszą naturę, to zwierzę ludzkie
- rządź, kochaj, poznaj partnera, zniszcz, zabij, Pomocy!!
Trzeba żyć i wpatrywać się w kałuże, oczy, lustra,
tworzyć, rzeźbić, malować, wspinać się, pływać
łapać kobiety za uśmiechy i włosy...
rzeźbić
rzeźbienie to chyba najpierwotniejsza sztuka
kształtować, mówić dotykiem,
z ciemności w światło...
Belamonte/Senograsta, 22 października 2025
Nie porusza się żaden lew w ciemności
rysy na murze wyłaniają oczy
i rdza pokrywa żelazo
Rysy i rdza – nic poza
Grzechy nawet milczą i dzieci
Już ciężar zwłok gaśnie
obowiązek i narcyzm
Pająk życia Pająk polany – porywają ciała i myśli
Nie warto było się uczyć
Nie warto było przeklinać
Oczy nie wyławiają nawet
zmysłowości dziewic na drugim brzegu
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
7 listopada 2025
violetta
7 listopada 2025
wiesiek
7 listopada 2025
Jaga
7 listopada 2025
Belamonte/Senograsta
7 listopada 2025
absynt
6 listopada 2025
wiesiek
6 listopada 2025
sam53
6 listopada 2025
Belamonte/Senograsta
5 listopada 2025
sam53
5 listopada 2025
sam53