Poezja

Pavlokox
PROFIL O autorze Poezja (80)


16 stycznia 2019

Dziadek mróz

W dzieciństwie nieomalże otarłem się o śmierć.
Stało się to dokładnie, kiedy miałem lat sześć.
Był wtedy styczeń. Zapanował siarczysty mróz.
Leżący na chodnikach śnieg zamienił się w gruz.
W domu trwał remont. Wymieniono drzwi wejściowe.
Matka uparła się na antywłamaniowe.
Rodzice pojechali przeglądać tapety.
Za to mnie zostawili samego niestety.
Gdy obejrzałem już kreskówki dozwolone,
Usłyszałem jakieś hałasy niespokojne.
Mimo mrozu, wyszedłem w piżamie na zewnątrz.
Zamierzałem od razu wrócić, by nie zziębnąć,
Lecz drzwi przede mną się zatrzasnęły
I na lodowatym dworze mnie uwięziły.
Nie mogłem otworzyć. Chciałem pójść do sąsiadów.
Poślizgnąłem się na wjeździe dla samochodów.
Uderzyłem się oraz przytomność straciłem.
W piżamce na podwórku, prawie że zamarzłem.
 
Kilka dni później obudziłem się w szpitalu.
Czułem się trochę jak po firmowym balu.
Było mi niedobrze i czułem się zaspany.
Wraz ze złamaną ręką unieruchomiony.
Temperatura mego ciała znacznie spadła.
Szansa na dalsze życie była całkiem marna.
Miałem dwadzieścia stopni, gdy mnie znaleziono.
Jak najszybciej do szpitala mnie przewieziono.
Lekarze powoli mój organizm ogrzewali.
Rodzice o me życie śmiertelnie się bali.
W śpiączkę farmakologiczną mnie wprowadzono
I w odpowiednim momencie mnie wybudzono,
A potem już szybko mogłem wrócić do domu.
Rodzice nie rzekli o tym cudzie nikomu.
Zamknęli mnie w pokoju i modlić się poszli.
Po kwadransie do najbliższej parafii doszli.
Tam, na przemian, leżeli krzyżem przed ołtarzem,
Dziękując Bogu, że obdarowałem nas darem.
 
Usłyszałem przekręcający się w drzwiach zamek
I metaliczne odgłosy następnych klamek.
Ojciec zajrzał do mnie i na dół mnie poprosił.
Wiadomo, że nie po to, bym trawnik skosił.
Wszedłem do pokoju. Przed rodzicami klękłem.
Wiedziałem, co mnie może czekać i zmiękłem.
Rodzice rzekli, że na stres ich naraziłem,
A na przeprosiny jeszcze się nie siliłem.
Ojciec rzekł, że skoro lubię na mrozie bywać,
Mam w tej chwili się ruszyć i zacząć ubierać.
Ojciec wszedł do przedpokoju, by drzwi otworzyć
I zapiął mi smycz, nim zdążyłem buty włożyć!
Ojciec pociągnął mnie. Wypadłem na bosaka.
Nie myślałem, że czeka mnie aż taka draka.
„No i co tu, kurwa, chciałeś robić gówniarzu?!
Zapierdalaj teraz jak twój ojciec na stażu!”
Krzyknęła matka i łopatę mi wcisnęła.
Odśnieżałem podjazd, a rodzina patrzyła.
Dość szybko w dłoniach i stopach poczułem kłucie,
A potem już całkowicie straciłem czucie.
Musiałem więc stawiać kroki na krawędziach stóp,
Tak jakby podjazd był wyłożony warstwą kup.
Przewróciłem się i rodzice mnie chwycili.
Wlokąc mnie po schodach, do kuchni mnie wciągnęli.
Rzucili mnie na zol. Nogi na krzesło dali
I pogrzebaczem po podeszwach stóp mnie lali.
Matka trzymała mnie i dusiła me wrzaski.
Z ulicy słychać było pewnie same trzaski.
 
Kiedy rodzice już czucie mi przywrócili,
Postawić mnie na równe nogi się silili.
Nie mogłem utrzymać się na pobitych stopach.
Mogłem zacząć iść dopiero, gdy byłem w butach.
Wgramoliłem się do komórki pod schodami.
Bywało, że trzymano mnie tam tygodniami!
Wisiał tam ogromny zegar kuchenny,
Bym zawsze widział, które godziny minęły.
Lecz teraz, że jadę do dziadków oznajmiono.
Gdy ojciec rozgrzał samochód, mnie przewieziono.
Nim wysiadłem pod domem dziadków, przepięto smycz.
Dziadek otworzył drzwi i rzekł, bym szykował rzyć…



pozostałe wiersze: Cudownych rodziców mam..., Fala, 25 batów za nic, Morskie Oko, W Polsce jedyny prawdziwy, Adrian, Geneza, Mój ojciec: Pewnego jesiennego wieczoru..., Muszę wam coś o sobie powiedzieć..., Przebudzenie wiosny, Ojczymie, Komórka z kamerą, Maleńki stosik, Mumia, Mój ojciec: Dzień Dziecka, Niedziela handlowa, Księżniczka plantacji II: Ostatni ucałunek, Księżniczka plantacji, I tak dobrze, że nie mieszkałem w Norwegii. Dekadę później, I tak dobrze, że nie mieszkałem w Norwegii, Ga-Pa, Hulejnoga, Nie powiedziałem więcej nikomu, Głupi wiek, Matka i automobil, Akumulator, Dziadek mróz, Łoj! Babina wpadła do ogniska!, Plantacje, Działka, Ojczym na materacu, Braciszek, Święty Mikołaj, François Ravaillac, Brunatne szambo zalało syreny, Góral, Uroczysty Dzień Komunii, Prawicowiec, Achtung!, Liczniki, Wychodek, Kulig, Awaria dźwigu, Wyższy X: Globus, Błędy młodości, Wyższy IX: Niższy, Wyższy VIII: Jedzie pociąg z daleka, Latarnik (na podstawie noweli Henryka Sienkiewicza "Latarnik"), Chłost Anna, Wyższy VII: Biwak Zapałowicza, Ojczym, Średniowiecze. Epizod II, Średniowiecze. Epizod I, Wyższy VI: Finał, Świniobicie po ciężkiej nocy, Wyższa, Cegiełka, Deklaracja pracowitości, Jutro zaczyna się dziś, Grzałka, Polityczny diss - na Marka G., W szatni, Kulig, Chłopiec z zapalniczką, Drakońska wymiana, Drakońska wymiana, Młody, Kamienna twarz wielebnego, Awantura o Basię, Porachunki za wschodnią granicą, Chluśniem bo uśniem, Peron, Oko za oko. Barszcz za barszcz, Wszyscy jesteśmy Chrystusami, Wyższy (na podstawie powieści Hanny Ożogowskiej "Złota kula"), Rozalka (na podstawie noweli Bolesława Prusa "Antek"), Anielski barszcz, Bieszczadzki barszcz, Słowo o antysemityzmie, Gdy przeglądam czasami podręcznik z historii,

Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt

Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.


kontakt z redakcją






Zgłoś nadużycie

W pierwszej kolejności proszę rozważyć możliwość zablokowania konkretnego użytkownika za pomocą ikony ,
szczególnie w przypadku subiektywnej oceny sytuacji. Blokada dotyczyć będzie jedynie komentarzy pod własnymi pracami.
Globalne zgłoszenie uwzględniane będzie jedynie w przypadku oczywistego naruszenia regulaminu lub prawa,
o czym będzie decydowała administracja, bez konieczności informowania o swojej decyzji.

Opcja dostępna tylko dla użytkowników zalogowanych. zarejestruj się

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1