23 lutego 2014
forma 300
pamiętam jeszcze pierwsze wzmianki o naleśnikach jakie mieli podobno
przygotować chyba jako dowód swojej zdolności do empatii swych uczuć
stylizując się na kosmicznych powinowatych mieli by współdzielić z nami
ale wiadomo że ten jakiś daniken na wszystko spogląda ze zjadliwej
perspektywy tego jak rzeczy powinny wyglądać w technikolorze popularnej
marki wszędzie hieroglif się zbiega w profil helikoptera.
jestem gdzieś zapisany w annałach histerii jako punkt zwrotny kopyrtnę
się kilka razy dla uwidocznienia tak jak te te antylopy gnu chyba chcą
sygnalizować wysokim podskokiem odbiciem od normy trawy jakie są pyszne
i lekkie pyszne w znaczeniu nieprzystępne nie straszny im żaden e-lew
zgrzawszy się empirią teoretycznej właściwie zumby nie kiwnąłem przecież
palcem jestem teoretykiem tańca wolę rozmyślać modalnie co by było jak ta
jakaś dickens mam dickinson zasięgam języka ognia pogrzebaczem requiem
zitem mojej opukanej codzienności twardym rogowym okularem dzioba twoim
pogiem nemezis, dzięcioł każdemu daje według zasług rupta co chceta est
nie zalewam wszystko widzi na przemian z oddali i z bliska kiedy spija
staccato styropianu bloku drążąc temat gniazdowania nie może się
zwyczajnie powstrzymać żeby tego nie desekrować, ciepełka, żartowałem
zwyczajnie wiekiem, kufra albo drugą sylabą przymykam
idiosynkraskę końcówki genotypu one milion bułgarów odwetu jednostki
wobec zniewalającego ujednolicenia tych kilku miliardów idento
znaczników gatunku spójnej morfologicznie formy nie pojmuję tego jak
mogłem zapomnieć albo nie wiedzieć że te papiery tam leżą siostra
zaraz odszukała okazuje się jestem katolikiem czy to jest coś złego
że jestem solą tej ziemi chociaż mój pradziad był cyganem roma roma sza
badabada amore wewnętrznie śniady na tle bladych twarzy nie rozumiem tego
jak wychowany na całkiem innym osiedlu taborze z innymi uwarunkowaniami
na przykład mówię nie drzyj się moja luba nie dryj jak w ogóle byliśmy
zdolni uchwycić cienką nić nio, zacienienia wiecznego luxoru
przeniesienia naszych esencji pod presją zmiany warty asuanu.
tylko ten klasyczny model citroena mnie kręci na wpół przymkniętymi
oczami tylnych kół spowitych w boczne panele reszta aut tylko ersatz
użytkowej formy naświetliłem to trzeba mi dalej iś łojda po życie sięgać nowe
czuję jesteśmy o wiele bardziej zbici od gąbek foteli wystrojów wnętrz
pustych sal balowych hal gąsienicowej odprawy lotów nasze ciała
skomasowane fizykalną duchową treścią masy krytycznej polotu oh dajcież
jeszcze raz
ten kawał szmaty zatrzymam się większą połową nieznanej matmie
na skaju przestrzeni kiedy jednak się kręci jest jak wawa po prostu jest
większa połowa maskująca niebo wielka szycha czaszy zabrałem odjeżdżając
unoszę żeby smakuję jak 3psy pachnie równo odmierzonym stodwajeden
i tak dalej, powietrza zatęchłą kolbą zbóżnych celów spadania brudną
zielenią przejawianiem się ziemi jeb na wznak trawą zrządzeniem wiatru traf
strefy zrzutu ale mostami nie trzeba szafować żeby przejść suchą stopą ponad
zderzeniem fal od szkwału rozpędzonych do harmonii nakładania w jedność,
myśli buxują możliwościami automatyzmu otwierania portali dla miss mercedes
paypal pusta droga po drugiej stronie dlatego pajęczyną po przęsłach
formach konstrukcji przechodzę żeby nigdy nie wchodzić do tej samej, się
skrzyknąć przynajmniej ignorować ten fakt zaprzęgać uświadomioną konieczność
do kieratu trudnej filozofii na własny użytek reinkarnacja zapalenie
spojówek pewne rzeczy się nie przytrafiają jeżeli odrzucić. szerokim
łukiem łaski bez omijam zwinne rośliny wbrew naturze łażą po folwarkach
nieparzystymi zwisami pseudopodów udawanymi palcami kończynami
co najwyżej koniczyną, wejść na zmutowane pole czterolistnych to jedno
ale spieprzać z deszczu pod rynnę gdzie pieprz rośnie behawioralne dołów
wynaturzone kopanie co innego konsekwentnie kartagina musi zostać zburzona
motyką chwast kontra pozrywane klatki lotu owadów motyle przeskoki nierówne
trzepotanie nie dla nich oliwa ptaków, podprogowo unieśmy za zdrowie faktu
zwycięstw bez dwóch zdań za prawdziwe dary śmiałych dekarzy bez niedomówień.
niejasne poczucie obowiązku wala się po kątach próbuję w trymiga na migi
emanować spokojem filozofów ich nieśpiesznym przyjacielskim przesypywaniem
argumentów na metafizycznym forum spieczeni nowożytni rzymianie sczepieni
w uścisku fair play z nowym światem po drugiej stronie stawu ich piękne
słowa conceivability if and only if iff rzadko pif paf muzyka niezaognienia
dyskursu. rozbity przełomem czasów obywatelu sierżancie kilka unitarnych
chwil dalej per panie, odbierająca dech niewprawna potęga roty wysnuta
anachronizmem onucy niewielkich miast kopalnia talentów do bitki walić
propedeutykę konwergencji ustrojów mam talent przechodzenie od hut fabryk
w usługi rozrywki kasandra wieszczy łuszczenie punkowej kory stajnia prawie
że maklarena odtwórczy wysyp rasta do kotleta suma summarum tak się skończy.
fizyczne fakty kurczliwości metali sprytne rolki posuwanie jezdni wiaduktów
tartanowe sweterki na petach bajanie przy kominku wszystko umila twarde
kastety kłykci komiwojażerów wciskających towar inicjacja po szkołach
krakiem kokainą odpędzanie od lekkości bytu do kojca traumy skupienia nad
mechagodzillą elektro tykania kwarcu na każdym zaokrąglonym rogu wąchocka o
przyjdź ekspansjo energii atomowej w każdym małym mieście 300 energia rozpadu
skryte marzenia górników by nie opuszczać gołębi na potrzeby dogrzewania
nowalijek w ułamku sekundy jesteś na dole za blisko jątrzenia lemoniady
jaboli kamieni w płynie rozwarstwiona dykta kart jopki króle zwisają
na łańcuchach szatni czekają na jakiś wreszcie też zamach stanu, na razie
codzienne rozdania w przedziałach wagonów wbitą energią pod pazury
4 listopada 2024
WiewiórkaMarek Gajowniczek
4 listopada 2024
0411wiesiek
4 listopada 2024
z ręką w gipsiesam53
4 listopada 2024
Ostatnia prostaMarek Gajowniczek
4 listopada 2024
Słucham jeszcze, jak ostatnieEva T.
3 listopada 2024
Nie tak całkiem zielonyJaga
3 listopada 2024
0311wiesiek
3 listopada 2024
Listopad.Eva T.
3 listopada 2024
Pokój za ziemięMarek Gajowniczek
2 listopada 2024
światłojeśli tylko