18 marca 2012
Tęsknota
Co z tego, że
zasypiam gdy i tak Cię szukam
we śnie. Zazwyczaj
tam jesteś. Pijesz kawę.
Przy wyśnionym
stoliku na wyśnionym bulwarze.
Dym z papierosa co
jest mną. Ulatnia się, skręca
nieprzytomnie.
Rozkoszny bo wprost od twych warg.
Mogę ich dotknąć i
odpłynąć.
Patrzysz tak
zmęczonym wzrokiem, że się cukier
w kawie ścina. Na
twarzy igra cień uśmiechu. Wiem
dobrze, to nie
drwina.
Sięgam swą dłonią po
twe dłonie ulotne jak ranna
jaskółka. Tyś
delikatną i ranliwą niczym ćma
pod Księżycem.
Sennym. Pełnym. Górskim.
Tak trwa ta chwila
nieskończenie. Nic więcej tutaj
nikt nie znajdzie.
Tylko Ty, ja – urzeczony.
I błędny ognik gdzieś
na niebie.
15 grudnia 2025
wiesiek
15 grudnia 2025
Jaga
14 grudnia 2025
sam53
14 grudnia 2025
wiesiek
14 grudnia 2025
violetta
14 grudnia 2025
jeśli tylko
13 grudnia 2025
sam53
13 grudnia 2025
Yaro
13 grudnia 2025
wiesiek
13 grudnia 2025
Yaro