28 maja 2011
Długa opowieść o miłości
Tę prawdziwą historię dedykuję
tym wszystkim, którzy nie wierzą w miłość.
Cóż znaczy czas wobec uczucia,
gdy w środku jesteśmy wciąż tacy sami.
Długa opowieść o miłości
Poznał ją, gdy oboje uczęszczali jeszcze do gimnazjum. Zaczęli się widywać i kiedyś, zamknięty przez siostrę w pokoju, zjechał po rynnie z trzeciego piętra, by zdążyć na spotkanie. Pobrali się oczywiście.
Wyjechał na studia do Lwowa i Ona podążyła za nim. Urodziło im się dwoje dzieci. Nastał rok 1939 i On, jako oficer, już w pierwszych tygodniach września dostał się do niewoli. Do końca wojny przebywał w oflagu. A Ona czekała.
Potem zaczęli ponownie wspólne życie. W dawnym, znajomym domu, w mieszkaniu po rodzicach. I przez dziesiątki lat oglądali wciąż ten sam widok z okna. A jednak Im się nie nudziło. Dzieci dorosły i wtedy, po tylu latach, Ona powiedziała do nich:
„Wasz Ojciec stworzył mi raj na ziemi”.
Dziwny był to raj, w tym starym zagraconym mieszkaniu, gdzie w sypialni, obok rzadko kiedy ścielonego małżeńskiego łoża, piętrzyły się stosy coraz bardziej zakurzonych książek i przedmiotów, a w kuchni czas już dawno odrapał z farby drewniane, skromne meble.
Ale może Oni widzieli to zupełnie inaczej?
A może nie widzieli tego wcale?
Nie wiem. I nie wiem, jak wyglądało to codzienne wspólne życie, ale wystarczyło tylko spojrzeć na Nich razem, by zrozumieć, jak mocno i blisko związani są ze sobą.
Pamiętam Ich siedzących obok siebie za stołem. Wiele razy. I w gwarze rozmów całej rodziny wciąż jeszcze słyszę Jej przebijający poprzez inne głosy śmiech. Słynny śmiech cioci Ludwisi. A także widzę Jego twarz. Łagodną, dobrotliwą twarz doktora Dolittle. I nie musieli nawet ze sobą rozmawiać, bym i tak wiedziała, jacy są szczęśliwi.
Tak było przez wiele, wiele lat.
A potem Ona odeszła ostatecznie. I On odszedł razem z Nią.
Żył wprawdzie, lecz zgasł jak płomyk, którego nie miał już kto podtrzymywać. Istniał, lecz wyłącznie we własnym świecie, skąd zamglonymi oczyma patrzył na rzeczywistość za oknem tak, jak spogląda się w głąb cudzego ogrodu przez zalane deszczem szyby. Nie wątpiłam wtedy, że ciągle są razem, jak razem byli przez lata.
A gdy po pewnym czasie, kiedy szukał Jej wszędzie i w twarzach wszystkich napotkanych ludzi, zasnął któregoś dnia spokojnie, jakby wciąż była przy nim, nie wątpiłam, że razem tak będą przez wieczność.
Cóż, w życiu wszystko jest możliwe, a co dopiero poza nim.
21 listopada 2024
Drżenia niewidzialnych membranArsis
21 listopada 2024
21.11wiesiek
21 listopada 2024
Światełka listopadaJaga
21 listopada 2024
4. KONTAKT Z RZECZYWISTOŚCIĄBelamonte/Senograsta
20 listopada 2024
FIANÇAILLES D'AUTOMNEsam53
20 listopada 2024
2011wiesiek
20 listopada 2024
3. Uogólniłbym pojęcieBelamonte/Senograsta
20 listopada 2024
Mówią o nich - anachronizmMarek Gajowniczek
19 listopada 2024
Bielszy odcień bieliMarek Gajowniczek
19 listopada 2024
Niech deszcz śpiewa ci kołysankę.Eva T.