6 listopada 2011
Sokół
Mój kapturek na głowie
musi zasłaniać oczy,
żebym nie myślał sobie,
że tak łatwo podskoczyć.
Mam na czubku dzwoneczek
i dwa sterczące piórka.
Nie próbuję ucieczek.
Sam nie zdejmę kapturka.
Rzemień ściska mój przegub.
Nigdzie stąd nie odlecę.
Jestem jak stary nierób
powierzony opiece.
Bywa jednak, że latam.
Wtedy daleko widzę.
Mogę próbować świata
i się myśli nie wstydzę.
Śmiałych i górnolotnych,
bądź skupionych na ziemi.
I wesołych - przewrotnych.
I tych, co mogą zmienić.
Zawsze jednak powracam.
Czeka mnie czyjeś ramię.
Nie jest to ciężka praca,
lecz męczące czekanie.
A pokora uwiera
jak kapturek na głowie.
Szybko siły zabiera
to skupienie na sobie.
Zanim ktoś czapkę wzniesie
i pozwoli mi latać.
Żaden sokół na świecie
nie nauczył się płakać.
Czekam więc - nieruchomy.
Dzioba też nie unoszę.
Jak sokół uziemiony -
o współczucie nie proszę.
20 lipca 2025
Yaro
19 lipca 2025
wiesiek
19 lipca 2025
violetta
19 lipca 2025
Belamonte/Senograsta
19 lipca 2025
ajw
19 lipca 2025
ajw
19 lipca 2025
dobrosław77
19 lipca 2025
Belamonte/Senograsta
18 lipca 2025
wiesiek
18 lipca 2025
Kreton