31 sierpnia 2011
Beznadzieja
Rozczochrane cumulusy
i chmur innych długie dredy
usiadły na czubku gruszy
jak kołtun na głowie biedy.
Pochylone jej ramiona
mocniej wsparły się o ziemię.
Silnym wiatrem umęczona,
przysiadła na miedzy. Drzemie.
Zamierzała słońca moce
złagodzić swymi cieniami.
Upadłe dzieci - owoce
ułożyła pod stopami.
Nie chciała by dojrzewały
i by ziemia je zabrała
nim słodkości nie nabrały.
Zanim je nie opłakała.
Ileż grusz tak pochylonych
milczy wciąż na polskich miedzach.
Rodzących, osamotniomych,
których nikt już nie odwiedza.
10 października 2024
TelepatiaMarek Gajowniczek
10 października 2024
jesień którą zapamiętajsam53
9 października 2024
ze wspomnień: o rzucaniusam53
9 października 2024
0910wiesiek
9 października 2024
Sanatorium pod KlepsydrąMarek Gajowniczek
8 października 2024
0810wiesiek
8 października 2024
prawdę mówiącYaro
8 października 2024
pewneYaro
8 października 2024
to takie prosteYaro
8 października 2024
Najtrudniejszy drugi krokBelamonte/Senograsta