26 lipca 2011
Deszcz w Zgonie
Wyciągnęły smukłe świerki do góry ramiona.
Lej lipcowy ciepły deszczu. Ziemia jest spragniona.
Jeszcze szerzej rozłożyły gałęzie modrzewie.
Tną siarczyście strugi wody i las się kolebie.
Rozszumiało się jezioro. Zapieniło falą,
jakby złe było na brzegi, że ulewę chwalą.
Zahuczało, zachlapało, uderzyło pluskiem
to, co dotąd cicho spało pod srebrzystym lustrem.
Szybę nieba ktoś zamazał przemoczoną chustą.
Na campingu i na plaży zrobiło się pusto.
Za to w barze i w smażalni tłoczno, głośno, gwarno.
Nikt tu widać nie narzeka na pogodę marną.
Dzieci swoje parasolki testują pod rynną.
Mokry kocur z trawy wybiegł z miną bardzo dziwną.
Dzień stracony. Zaniosło się. Mazurska pogoda.
Lipiec w Zgonie w deszczu tonie. Po drodze mknie woda.
Na pomoście, skryty płaszczem gość przyrósł do wędki.
Pewnie ryby w czasie deszczu większe mają chętki
i może łapczywiej biorą to, czym wędkarz nęci.
Pokręcił ten lipiec deszczem świat cały. Pokręcił.
14 września 2025
wiesiek
14 września 2025
violetta
14 września 2025
smokjerzy
13 września 2025
sam53
13 września 2025
wiesiek
13 września 2025
sam53
13 września 2025
dobrosław77
12 września 2025
sam53
12 września 2025
Yaro
12 września 2025
wiesiek