17 czerwca 2010
Ada.
W mieszkaniu Ady panował kurz.
Pamiętam to dokładnie w olśniewającym natężeniu.
Ada nie żyła od urodzenia. Tak zawsze mówiła. I mimo wszelkich wspomnień z dzieciństwa, które zatarły się w mojej pamięci , widzę zawsze Adę, która przechadza się ponad historią, tych rzeczy, które czasem są straszne, ulicami Łodzi w zakurzonym słońcem męskim kapeluszu z czarną wstążką.
Ada w moich myślach jest piękna.
Ma szare oczy. Nosi sukienki z wełny, które były jasne niczym lato w zimie.
Za duże płaszcze w których gubi się smukłe ciało i nadszarpnięte swetry.
Wszystko dziwnie nadgryzione przez czas, takie jak ona, drżące, podarte, szlochające i obce.
Nic na nią nie pasuje a jednocześnie gdy ją okrywa, samo w sobie uczestniczy w jej piękności.
Jest szpupła, wysoka, jakby naszkicowana ołówkiem. Szkic!
Lekko się garbi, przygnieciona ciężarem rzeczywistosci, który przysiadł na jej kruchych barkach.
Uśmiechała się nagle i nagle ten uśmiech zmywała z warg, tak jakby jej wesołość mogła skruszyć melancholię na stałe wpisaną jej w twarz.
Bo lubiła być smutna.
Zamyślona smukła szyją palila papierosa, patrząc na puste ulice z pożydowskiej kamienicy trzeciego piętra.
I samotna.
W mieszkaniu Ady panował kurz....
Pokrywał wszystko zapomnieniem, łącznie z ze starym zegarem z kukułką , który bezlitośnie wymierzał czas w zastygniętym pokoju.
Nawet światło, przypadkiem zaplątane w kryształowym kinkiecie miało swój zapach.
Tytoniu i czerwonego wina,
Bo Ada piła i paliła często, wyjęta z epizodu życia ukracała je sobie jak tylko mogła, bo w jej mniemaniu była martwa.
Potem było powstanie, które zaciera się w mojej pamieci i narasta drugą materią, czegoś, o czym dziecko nie chce pamiętać.
Dzikie łapanki i pojedyńczy strzał, głuchy dzwięk upadającej kobiety, która zasłoniła uciekającego chłopca.
Kogoś dla niej zupełnie obcego.
Pamiętam męzczyzne klęczącego na zimnej tafli chodnika, obok ciała pogrążonego we śnie. Niemal wrogim. Trzymając w reku stygnący pistolet, powtarzał ze łzami w oczach;
- Nie poznałem...Nie miała kapelusza...
Błąd popełniony przez los, obiegł wszechświat.
Ona była nieśmiertelna i nikt tego nie zauważył. Świat toczy się dalej pozbawiony tego smutnej twarzy o gasnącym uśmiechu.
Smierć była czysta, dosłowna i natychmiastowo osiągnieta.
W mieszkaniu Ady królową była cisza...
25 listopada 2024
Pod skrzydłamiJaga
25 listopada 2024
Widzenie wielu poetówdoremi
25 listopada 2024
refleksjasam53
25 listopada 2024
AniołyBelamonte/Senograsta
25 listopada 2024
Wróciłem do domu, MamoArsis
24 listopada 2024
Nie ma lekko...Marek Gajowniczek
24 listopada 2024
0018absynt
24 listopada 2024
0017absynt
24 listopada 2024
0016absynt
24 listopada 2024
0015absynt