11 listopada 2010
Na krawędzi dnia
kiedy dzień się rozpoczyna i sny odfruwają do nieba
twarz na twej fotografii posępna milcząca
jak zapisane na kartkach wyblakłe wspomnienia
słońce przykucnęło za starym parkiem
nieśmiało w mglistą dal na przestrzał spogląda
nagie ramiona drzew gałązkami ozięble pozdrawiają
swym chłodem do spacerów nie zachęcają
przemarznięte chryzantemy dawno straciły urodę
martwe pejzaże naciągnęły chłodem
bure koty po opłotkach plądrują
po kościach coraz bardziej reumatyzm jesienny się snuje
w szklance chłodnej kawy grzęzną moje spojrzenia
tak wiele jeszcze miałbym ci do powiedzenia
28 listopada 2025
Arsis
28 listopada 2025
violetta
28 listopada 2025
absynt
28 listopada 2025
Jaga
27 listopada 2025
drachma
27 listopada 2025
wiesiek
27 listopada 2025
Belamonte/Senograsta
26 listopada 2025
jeśli tylko
26 listopada 2025
jeśli tylko
26 listopada 2025
Jaga