20 listopada 2011
Ideał sięgnął kiczu
Całe życie w wynajętych kawalerkach, nieustanne kołysanie
w rytmie od zmierzchu do świtu. Czcza gadanina i przeciągle
pusta lodówka, malowanie urojeń w oceanach piwa. Gra
w bierki z rutynowym przekleństwem na wargach.
Niebo tuż poza zasięgiem ramion, marna piędź ziemi do
piekła.
Stary diabeł spacerując po zmroku w lekko przyciasnym
obuwiu,
twierdzi: najgorsi są
neofici, sprzedają się jak świeże bułeczki.
W dobie kryzysu
przydatna jest druga ręka i toaletowy z odzysku.
Tymczasem babcie w parkach karmią gołębie, taka ptasia
kolęda.
Dziadkowie dość obojętnie rozmyślają o minionym. Tegoroczne
lato
nas nie rozpieszcza. Podobnie jak inne pory. Nocy i dni
naznaczonych
powolną agonią słońca.
A życie spokojnie się plecie na marginesie, kompletnie trzy
po trzy,
czasami po pięćdziesiąt. Kiedyś pozostanie tylko garść kartek
z kalendarza. Ot całe życie na kilku papierkach i te przeklęte
skrzypiące lakierki.
12 stycznia 2025
1201wiesiek
12 stycznia 2025
Zimą też cię kochamsam53
11 stycznia 2025
pola morficzneAS
11 stycznia 2025
Metasam53
11 stycznia 2025
wiersz tęsknotyYaro
11 stycznia 2025
11,01wiesiek
11 stycznia 2025
nic więcejYaro
11 stycznia 2025
Asfodelowe łąkiBelamonte/Senograsta
11 stycznia 2025
****sam53
11 stycznia 2025
ciepło-zimnojeśli tylko