1 lutego 2025
Każdy ma własne Himalaje
Codzienność gra na nosie, przekomarzając ze mną,
a czas schodami wiedzie, aż do najniższych pięter.
Przemierzam często drogi - kamienne, ślepe, kręte,
wiem, że najtrudniej znaleźć, wewnętrzną - najważniejszą.
Gdy młodość dni zaprzeszłych ożywa tuż przed zmierzchem -
to srebrne pióra stroszę, splamione krwią i śniegiem.
W mieliźnie rzek wciąż tonę, w błotnistych gruntach zdarzeń,
w niedoczekaniach spełnień, ale w objęciach marzeń.
Nawet, gdy nierealne, obłokiem z wiatrem spłyną,
to któż może zabronić słodyczy ciężar spijać?
Prędzej wysycha rzeka, gdy deszcz jej nie ożywia,
marzenia są jak krople, zwątpieniom każą mijać.
Chociaż nie dla mnie szczyty, lecz pustynia Sahary,
ale każde wzniesienie, też może nieść wyzwanie.
Próbuję na nie wchodzić, zadyszkę w karbach trzymać,
czasem niedoskonałe lepiąc strofy wierszyków.
W sumie to obojętne, Gubałówka czy Giewont.
Ważne, by krew nie krzepła, dzień przywitać z uśmiechem.
I nawet, gdy atrament, czort wysuszy wraz z weną -
znajdę taki pagórek, na który chętnie wejdę.
21 listopada 2025
violetta
21 listopada 2025
tetu
21 listopada 2025
wiesiek
21 listopada 2025
sam53
21 listopada 2025
smokjerzy
21 listopada 2025
Belamonte/Senograsta
20 listopada 2025
sam53
20 listopada 2025
violetta
20 listopada 2025
wiesiek
20 listopada 2025
Belamonte/Senograsta