30 listopada 2011
[„To jest czas matek…” IV]
Moje kobaltowe dziecko mnie nie poznaje;
nożem obieram kamienie, którymi wypycham
kieszeń. Kamienie na zimę spadają z drzew można
je jeść bez obierania z ust wychodzi robak.
Robaki mieszkają w kamieniach dlatego kamienie
gniją; znowu jest noc
Moje kobaltowe dziecko krzyczy przez sen
jego imię; zamykam szczelnie okna z kieszeni
wyciągam kamienie, wykładam na talerz
kikutem dłoni karmię obcego psa
Za godzinę znowu jestem biała teraz skończona; psy
są oswojone, zima mija znowu kamienie rosną na
drzewach, kwitną - jest nowy czas już jestem głodna
blizna na moim brzuchu rośnie do światła
podwójna
Moje kobaltowe dziecko rozpruwa kieszenie
22 stycznia 2025
telepatiaprohibicja - Bezka
21 stycznia 2025
Kociołek ŁaciołekAS
21 stycznia 2025
Zaloty na lodachajw
21 stycznia 2025
2101wiesiek
21 stycznia 2025
Prośbasloneczko010981
21 stycznia 2025
czym dalej tym bliżejprohibicja - Bezka
21 stycznia 2025
Powrót do domuwolnyduch
21 stycznia 2025
Dla równowagi.Eva T.
21 stycznia 2025
Penelopa otwiera oknoajw
21 stycznia 2025
pianistaprohibicja - Bezka