22 maja 2012
tatarak
Siedzę samotnie w zamknięciu piekieł, nie mam szansy na wyjście z impasu. Jakbyś nie żyła byłoby łatwiej, jakbym nie żył miałabyś łatwiej. Dzisiaj znów oglądałem to magiczne pudło, zebrałem tam wszystkie bibeloty po tobie, strzępki rozdartego różowego materiału, zapiski, skrawki wspomnień, bilet do Krynicy, skrawek kalendarza z ostatniego grudnia, zużytą podpaskę i pomadkę z lusterkiem ... tak mam ją ja...
Dotknąłem naszego ulubionego telefonu, nie działa już staruszek, ale jaki sentyment budzi. Te dni i noce spędzone razem przypomina, rozstania też, ale ważniejsze – przypomina powroty. Nie wiem co mam zrobić zadzwoniłbym do ciebie, ale nie mogę, znów coś wykpisz, znów znajdziesz punkt G własnego ego ... Byłoby łatwiej gdybym nie żył, nie musiałabyś gęgać na mnie, a tak wszystko ma niejasny koniec i najcudowniejszy początek.
Muskam twoją sukienkę, tą, którą rozmyło morze, kiedy weszłaś w niej pod wodę. Dzisiaj ja poszedłbym pod wodę, dzisiaj ja gdzieś pod mostem, tam zawsze większy nurt, rozłożyłbym tatarak i przeszedł powoli na środek zanurzając się po głowę, ale cóż Jasień za płytki a do Wisły za daleko.
Siedzę w zamknięciu piekieł, zadzwoniłbym do ciebie, bo pójść już i tak nie mam dokąd ...
23 lutego 2025
absynt
23 lutego 2025
absynt
23 lutego 2025
wiesiek
23 lutego 2025
Eva T.
23 lutego 2025
wolnyduch
23 lutego 2025
ajw
23 lutego 2025
ajw
23 lutego 2025
AS
23 lutego 2025
ajw
23 lutego 2025
Jaga