24 march 2012
Coś
Zauważyła ją przypadkiem. Szła w tę mroźną noc boso, w koszuli nocnej. Niosła, zawinięte w gruby koc, dziecko. Wiedziała, że brakuje jej sił, a poranione stopy przypomną o sobie w najmniej odpowiednim momencie. Jej twarz przyponinała przepracowane buty. Posiniaczona, obdrapana, bez uprzedniej konserwacji. Zapytała ją dlaczego idzie.
- Wiesz, odkąd facet z taryfy wyrzucił mnie z samochodu, bo odgrażał mu się ten sukinsyn, mój mąż, znienawidziłam wszystkie taksówki na całym świecie. Nawet te żółte, z Nowego Jorku. Dlatego uciekam jedynie pieszo.
Chciała wiedzieć dlaczego to robi, ale nie musiała pytać. Miała jedynie słuchać...
- Wrócił zdenerwowany, przeszkadzało mu wszystko. Płacz małej, mój strach, buty w przedpokoju, globalne ocieplenie. Najbardziej tego dnia przeszkadzały mu moje kiążki, które chowałam w wersalce, naszej wersalce, która tego dnia stała się tylko jego. Wynosił wszystko na balkon. Wojaczek upadł na grzbiet, Poświatowska potargana na nim, Rilke z boku, wątły Proust nawet nie doleciał... Nie mogłam patrzeć jak je podpala, rzuciłam się w jego stronę. Nie zdążyłam, złapał mnie tak mocno za ramiona i zapytał po co w moich oczach mieszka ta bezkresna rozpacz...
30 may 2025
wiesiek
29 may 2025
wiesiek
28 may 2025
wiesiek
27 may 2025
wiesiek
25 may 2025
wiesiek
24 may 2025
wiesiek
20 may 2025
wiesiek
13 may 2025
marka
13 may 2025
marka
13 may 2025
wiesiek