8 january 2013
przebudzenie
- Piotrek! Masz Zespół Downa?
- Nie!
- Nie masz? Jak to?
- Bo jak się ma to się ciągle leży w łóżku!
- A ja mam?
- Tak! Ty masz!
Rozmowa Piotra z Romkiem Zańko i prawie każdym człowiekiem.
Piotr Gęglawy, chudy kurdupel z wiecznie uśmiechniętą gębą - jak pisze o nim Romek. Pan Bóg dał mu lichy wygląd, wielkie serce, Zespół Downa, uśmiech i zadanie. Zadanie opowiedzenia, że jest inny świat. Świat gdzie nikt nie pyta: ile masz? Kim jesteś?. Świat gdzie „lubię cię” nie jest tylko kliknięciem. Świat gdzie każdy dzień jest świętem.
Weszłam w ten świat zupełnie nieubrana na panująca tam pogodę, w długim czarnym płaszczu – zgodnie z aurą za oknem – parasolem nabitym jak karabin maszynowy ciężkimi kroplami deszczu sprytnie okalającymi moje ramiona, tak że przemokłam do suchej nitki. Wlazłam w buciorach na płaskim na szczęście obcasie – dobrze nie stukać nie u siebie, nie zwracać uwagi, zresztą po co, w jego świecie jestem na swoim miejscu – jestem ludziem Agatą – czyli kobietą. Siedzę na jego podwórku od godziny. On maluje poręcze tak, by farbowały ręce kiedy zbiega do góry. Wszystko na odwrót, a jakby na swoim miejscu.
Historia pierwsza. Piotra.
Papież mieszkał w zamku i zwiedzał sobie muzeum i inne kraje i hotele.
Na dzień dziecka gdy był w hotelu postanowił połknąć balon na dzień dziecka i poszedł do sklepu kupić balon. W sklepie pracowała pani Ania.
Proszę balon – powiedział papież. Balon pęknął – odpowiedziała pani Ania.
Płakał bardzo papież i mówił: co teraz za dzień dziecka co teraz połknę.
Smutno Ci i przykro – powiedziała pani Ania – przytulić? – zapytała.
Bardzo Cię lubię i cieszę się że cię widzę – powiedział papież.
Pani Ania poradziła: Zamiast balona połknij picce. I papież połknął picce.
Taką dużą z makaronem z ciastkami z cukierkami z serem deserem i gofrem i pieczarkami i dzieci się bardzo ucieszyły na świecie.
A papież poszedł do nieba.
Pani Ania poszła do nieba.
Dzieci poszły do nieba.
A ja? Żyję. Bardzo.
Piotrek zachęca mnie do zdjęcia z głowy czarno-granatowej chmury. Moim oczom, oraz oku lustra ukazuje się słodki widok. Mam rude włosy, jak zawsze chciałam, jak wiewiórka. A widzisz? mówi rozradowany – wystarczy że przestaniesz padać.
Historia druga. Piotra.
Koń wyszedł z dziury i poszedł do urzędu i jeździł windą. Do góry. Potem na szóste,
Potem piętro wyżej na dziesiąte i na szóste potem piąte i jeździł pięć razy potem pojechał na dół na szóste, na dziesiąte piętro wyżej wsiadł człowiek.
Wysoki jak beczka taki wysoki że głowa mu się nie mieściła i walnął się głową w nogę. Z koniem zatańczyli piętro wyżej wysoki zabrał głowę i wysiadł na pierwszym. Do windy wsiadła krawcowa i zrobiła mu szyję.
I nogi i plecy
I tu i tu i tu mu zrobiła
Potem pojechała na basen
I włożyła nogi do wody żeby nogi moczyć w wodzie.
Jak namoczyły mu się nogi to upadł na ziemię. I pojechał piętro wyżej tam powiedział brzydkie słowa potem na ósmym wsiadła świnia i razem z koniem naświnili do szóstego potem koń jechał na szóste z szóstego na szóste i na szóste do konia
A tam była koza: beeee – powiedziała
Ja chcę gofra – powiedział koń
- beeee – powiedziała koza
Koń się zdenerwował
I pojechał na dziesiąte na dziesiątym
Do windy wsiadł koń i teraz w windzie było pięć koni
Jeździli razem konno razem jeździli bryczką na szóstym konie wysiadły
A koń został sam
I pojechał do mechanika. Mechanik otworzył dziurę i nakręcał nakręcał
I kręcił koń wpadł do dziury.
A ja w domu siedzę i na wakacje jadę nigdzie.
Nie mam racji, że to świat lepszy. Nie mam jej kiedy wychodzę i mój okazuje się gorszym. Ale jest jakaś dobra magia, którą przenosi się za sprawą ludzkich uczuć. Szczęście buduje się w poczuciu bezpieczeństwa. Piotrek nie potrafi zaparzyć herbaty, założyć skarpetek, ale tyle wie o miłości. Mówi: Skąd się wzięła mama? Taka dobra.
W jego łagodnym spojrzeniu nie chce się zakłócić ciszy z jaką wybiera przedmioty, dotyka, ale nie analizuje. Są i już. Mają kształty i są ciepłe. Albo nie.
Frustracje na temat poranka mijają. Piotr z daleka częstuje mnie kawałkiem swojej ulubionej piccy – to co że nie ma smaku – możesz o niej pomyśleć.
Czy to nie strach? Ileż nie widać kiedy otwieramy oczy?
Piotr:
Matka Boska poszła na dworzec i powiedziała:
Poproszę bilet, normalny, do nieba.
21 november 2024
Światełka listopadaJaga
20 november 2024
2011wiesiek
19 november 2024
Niech deszcz śpiewa ci kołysankę.Eva T.
19 november 2024
1911wiesiek
19 november 2024
Jeden mostJaga
19 november 2024
0011.
19 november 2024
0010.
19 november 2024
0009.
19 november 2024
0008.
19 november 2024
Metaphysics Of ShrineSatish Verma